Polskie Linie Lotnicze LOT zakończyły ubiegły rok stratą w wysokości 1,3 mld zł. Ta dziura w budżecie ma zostać pokryta nie tylko z kapitału zapasowego, ale i przyszłych zysków. Tych samych, z których będzie spłacać także stratę za 2020 r. i otrzymaną w pandemii pomoc publiczną. Narodowy przewoźnik w tym roku liczy na około 8 mln pasażerów, a jego szefowie już kilkukrotnie przyznali, że prawdopodobnie w 2022 r. LOT jeszcze nie wróci do rentowności.
Wracamy do naszego modus operandi, czyli działania w taki sposób, by generować nie tylko przychody, ale i zyski. Robiliśmy tak w latach 2015-2019 i zrobimy wszystko, by już ten rok zakończył się dla nas pozytywnym wynikiem. Czy to się uda nie wiem, bo początek był bardzo trudny - powiedział Rafał Milczarski polskim dziennikarzom w Nowym Jorku.
Dla tradycyjnych linii lotniczych, takich jak LOT, najważniejszy jest ruch przesiadkowy i połączenia dalekiego zasięgu. Po pandemii COVID-19 oraz w związku z wojną w Ukrainie i zamknięciem przestrzeni powietrznej nad Rosją, siatka połączeń i rozwój LOT-u w kierunku wschodnim przyhamowały. LOT nie wrócił jeszcze do Pekinu ani Singapuru, najdalej na wschód lata do Seulu, Tokio i Tianjin.
Czartery zamiast lotów z portów regionalnych
LOT porzucił też pomysł rozwijania bezpośrednich rejsów z lotnisk regionalnych do kurortów, czyli akcję, której w latach 2020 i 2021 nadał nazwę "LOT na wakacje". Jak mówił niedawno w rozmowie z money.pl Dariusz Kuś, prezes portu lotniczego we Wrocławiu, to tanie linie lotnicze "korzystają teraz z potencjału, który w początkach pandemii pobudził LOT". Narodowy przewoźnik postawił na rejsy czarterowe.
- Odbudowujemy pozycję LOT-u na rynku czarterowym. W sezonie zimowym sześć z 15 naszych Boeingów 787 Dreamliner będzie latać tylko na rejsach czarterowych - zapowiedział na początku września Michał Fijoł, wiceprezes ds. handlowych.
Dreamlinery LOT-u miały w tym roku wozić turystów po raz pierwszy z Gdańska i po raz drugi z Poznania. Jak poinformował we wtorek portal rynek-lotniczy.pl, zainteresowanie wylotami z tych miast jest zbyt małe i nie uda się zrealizować pełnej oferty biura Rainbow na sezon zimowy 2022/2023. "Ze stolicy Pomorza biuro wraz z PLL LOT zaoferują loty czarterowe, obsługiwane przez szerokokadłubowe B787 tylko na Dominikanę. Oznacza to, że egzotyczna oferta została zmniejszona aż o 75 proc. Z portu lotniczego Poznań-Ławica Rainbow w dalszym ciągu będzie oferował wycieczki do Meksyku i na, popularną wśród Polaków, Dominikanę" - czytamy.
Dlatego część Dreamlinerów, które miały latać z turystami z Gdańska i Pomorza, przejdzie zimą przeglądy techniczne i ma stanowić rezerwę na czas wzmożonego ruchu w okresie świąteczno-noworocznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
LOT liczy na Polonię
Silnym filarem biznesu Polskich Linii Lotniczych LOT, są Stany Zjednoczone. W tym roku LOT świętował 50-lecie rejsów na trasie Warszawa-Chicago, a w 2023 r. minie pół wieku od inauguracji trasy Warszawa-Nowy Jork.
- Około 30 proc. przychodów w tym roku wypracujemy na rynku amerykańskim. W sezonie letnim osiągnęliśmy rekordową liczbę 42 połączeń tygodniowo do USA. Średnie obłożenie naszych rejsów przekracza 90 proc. - dodał Milczarski. Za ocean narodowy przewoźnik regularnie lata z Warszawy, Krakowa, Rzeszowa i Budapesztu.
W listopadzie 2019 r. władze USA zniosły wymóg posiadania wiz dla Polaków, podróżujących do USA w celach turystycznych i biznesowych. Jeszcze przed pandemią LOT zapowiedział ogłoszenie nowych tras do San Francisco i Waszyngtonu, które do dziś nie zostały otwarte. - Jeśli chodzi o rynek amerykański, to mamy istotne plany na przyszłość, chcemy, żeby rejsów było więcej, ale do tego potrzebne są i samoloty, i przepustowość na lotniskach. Ten proces musi trochę potrwać - zaznaczył Milczarski.
Ruch etniczny
W pierwszą niedzielę października LOT wziął udział w najważniejszym wydarzeniu dla amerykańskiej Polonii, czyli 85. Paradzie Pułaskiego w Nowym Jorku. - To nasza forma podziękowania dla Polonii - podkreślił Milczarski. Dodał, że w tym roku LOT spodziewa się łącznie 665 tys. pasażerów na trasach między Polską i USA, z czego blisko połowy na rejsach do i z Nowego Jorku.
- Oferta LOT-u do Ameryki Północnej zawsze opierała się o ruch etniczny, przede wszystkim Polonię. Choć są to pasażerowie zazwyczaj wrażliwi na cenę i z perspektywy marży mało rentowni, równocześnie są bardzo silnie związani z LOT-em i polskojęzycznymi załogami. Wielu z nich nawet nie szuka biletów u innych przewoźników. Jednak LOT oferuje już rejsy do większości miast, gdzie jest liczna Polonia, więc możliwości dalszego rozwoju w USA w oparciu o ten rodzaj ruchu są ograniczone - komentuje Dominik Sipiński, analityk ch-aviation.com i Polityki Insight, w rozmowie z money.pl.
Dlatego LOT musi sięgąć do kieszeni nie tylko Polonii i Amerykanów latających do i z Polski. Przyznał to również Rafał Milczarski, wskazując, że swoją ofertę narodowy przewoźnik kierował także do innych diaspor za oceanem. Ale znów wojna w Ukrainie pokrzyżowała plany.
Bardzo liczną grupą naszych pasażerów byli mieszkający w USA Ukraińcy, a przez długi czas również Białorusini. W związku z aresztowaniem samolotu Ryanaira w Mińsku, przestaliśmy jednak latać do Białorusi, a agresja Rosji na Ukrainę zmusiła nas do zaprzestania lotów i na Ukrainę, i do Rosji. To też była znacząca grupa pasażerów dla nas; podobnie jak Ormianie, Hindusi i Żydzi - mówił prezes narodowego przewoźnika.
Również Sipiński podkreśla, że obecnie ruch przesiadkowy do i z Ukrainy w Warszawie nie istnieje, dlatego LOT może próbować przyciągnąć inne diaspory, które nie mają bezpośrednich połączeń z USA, jak np. bardzo liczną ormiańską.
- Ruch etniczny to szansa dla LOT-u, ponieważ nie ma on większych szans na osiągnięcie silnej pozycji na lukratywnym rynku połączeń między europejskimi stolicami i USA. Warszawa jako hub jest położona za daleko na wschód. Ale z tego względu może być atrakcyjna dla mniejszego, a zatem mniej konkurencyjnego, ruchu biznesowego ruchu między Stanami Zjednoczonymi a Europą Środkowo-Wschodnią, Kaukazem i Azją Środkową. Największą przewagą konkurencyjną LOT-u pozostaje względnie rozbudowana siatka w tych regionach oraz względnie niskie ceny - dodaje ekspert.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl