W rozmowie opublikowanej na portalu Wprost.pl Jarosław Kaczyński zapewnił, że Polski Ład to nie tylko "zbiór haseł".
Dziennikarze zwrócili uwagę, że Polaków interesują jednak przede wszystkim zawarte w Polskim Ładzie nowe podatki i podwyższenie składki zdrowotnej, a także obietnica podwyższenia kwoty wolnej od podatku. Jarosław Kaczyński nie zgodził się ze stwierdzeniem, że program gospodarczy Zjednoczonej Prawicy uderzy w klasę średnią. Stwierdził, że to "bardzo nieuczciwa retoryka".
- Przy zarobkach rzędu 10 tysięcy nic się nie zmieni. Człowiek, który zarabia koło 20 tysięcy złotych miesięcznie, straci na tej reformie bardzo niewiele. Podatek zwiększy się dla ludzi zarabiających w przedziale od 20 do 30 tysięcy, czyli przy bardzo dobrych zarobkach - podkreślił. Prezes Prawa i Sprawiedliwości nie omieszkał pochwalić Polskiego Ładu.
- To naprawdę wielki, kompleksowy program dla Polski. Epidemia była wielkim nieszczęściem. Z powodu COVID-19 i z powodu innych okoliczności zmarło w Polsce przeszło 100 tys. ludzi. Można powiedzieć, że była to prawdziwa zaraza. Używam czasu przeszłego, choć ona nas jeszcze nie opuściła - zastrzegł prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Jak zaznaczył w rozmowie, nie tylko społeczeństwo ucierpiało na pandemii, ale gospodarka Polski. To właśnie na jej odbudowie skupią się w najbliższych latach rządzący, a wydatnie pomoże w tym unijny Fundusz Odbudowy Gospodarki.
- Na szczęście pojawiła się szansa na odbudowę gospodarki w postaci 770 miliardów złotych z budżetu unijnego i z takim wskazaniem, żeby środki z Funduszu Odbudowy wydać jak najszybciej, czyli rocznie na inwestycje będziemy mogli przeznaczyć 110 miliardów złotych - podkreślił Jarosław Kaczyński.
Dodał, że do pieniędzy z Brukseli dołożyć trzeba środki zabezpieczone w budżecie krajowym, które "są dużo większe niż przed laty".
- Jesteśmy dzisiaj trzy razy bogatsi niż w 1991 roku, kiedy to za rządów Jana Olszewskiego PKB, po ciężkim balcerowiczowskim spadku - katastrofie, jaką wywołały całkowicie nieprzemyślane reformy - zaczął wzrastać - stwierdził wicepremier. - Wreszcie mamy szansę do końca tej dekady osiągnąć w PKB średnią europejską - ocenił.
Dziennikarze przypomnieli, że "Wprost" publikuje listę stu najbogatszych Polaków. Zapytali prezesa PiS, co myśli o tego typu rankingach i o samych milionerach.
- Nie przeszkadza mi miliarder, który 30, 40 lat temu coś miał za uszami, ale inwestuje w Polsce, dobrze dysponuje pieniędzmi, płaci w kraju podatki. Niektórzy miliarderzy może nie wzbudzają we mnie sympatii, ale trzeba się pogodzić, że w gospodarce wolnorynkowej tacy będą - odpowiedział.