Nastolatek żyje swoją pasją. Jest nią pewna dyscyplina sportowa. Codziennie trenuje przez kilka godzin. Ogląda powtórki spotkań. Śledzi czołowych graczy w mediach społecznościowych. Bierze udział w lokalnych turniejach. I marzy o zawodowstwie. Czy rodzice będą się martwić? Jeśli tą dyscypliną jest na przykład tenis czy piłka nożna, to ani trochę. Wręcz przeciwnie, będą tę pasję wspierać i rozwijać. W nadziei, że młody człowiek wyrośnie na kolejną gwiazdę polskiego sportu. Jeśli jednak będzie chodziło o Fortnite czy League of Legends, to reakcja rodziców może być diametralnie inna. A zdecydowanie nie powinna być.
Tak, zawodowy gaming to nie jest tradycyjny sport. Choć podobnie jak on skupia się na rywalizacji i samodoskonaleniu zawodników, to różnic jest wiele. I to często na korzyść esportu. Główną jego zaletą jest niski próg wejścia. Każdy może grać, bez wychodzenia z domu. Bardzo niewiele także potrzeba, by zająć się tym sportem na poważnie i czerpać z tego satysfakcję. Nie każdy osiągnie zawodowy poziom, będzie brał udział w turniejach i na tym zarabiał, ale każdy może się dobrze bawić.
Wielki Turniej
Trwa właśnie pierwsza edycja organizowanego przez Acer Polska ogólnopolskiego turnieju Predator Games. Stworzono go z myślą o młodzieży szkolnej i bierze w nim udział ponad 16 tys. młodych graczy i graczek z ponad tysiąca różnych szkół. Kilka dni temu zakończyła się faza eliminacji i zostały wyłonione najlepsze drużyny w Fortnite, League of Legends, Rocket League oraz zawodnicy grający w szachy za pośrednictwem Chess.com. Wielkie finały zostaną rozegrane 27 maja w Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych w Warszawie. Pula nagród to 3,2 mln zł, a Sponsorem Generalnym Predator Games, czyli największych w Europie Międzyszkolnych Rozgrywek Esportowych, jest PKO Bank Polski.
Predator Games to turniej amatorski, dla uczniów szkół podstawowych i średnich. Nie dla zawodowców, choć całkiem możliwe, że w rozgrywkach biorą udział przyszli progamerzy.
– Mimo że finał jest dopiero przed nami, to już teraz możemy powiedzieć, że pierwsza edycja Predator Games to ogromny sukces. Zainteresowanie zapisami przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Jestem dumny, że udało nam się stworzyć projekt, w ramach którego młodzi fani esportu, przy wsparciu szkół i pedagogów, mogą sprawdzić swoje umiejętności i spełnić swoje marzenie o udziale w profesjonalnym esportowym wydarzeniu – mówi Łukasz Łopuszyński, Country Manager w Acer Poland. Jak dodaje: – Chciałbym, aby rozgrywki Predator Games były też poniekąd startem dla tych młodych graczy, którzy marzą o tym, żeby związać się z tym światem na dłużej, być może nawet zawodowo. Chcemy także pomóc tym najlepszym talentom w ich dalszym rozwoju na scenie esportowej.
Bardzo duża pula nagród w powinna jednak dać do myślenia nawet największemu sceptykowi. Może jednak esport, mimo tego, że nie cieszy się jeszcze taką renomą jak tradycyjne dyscypliny sportowe, nie jest wcale złym wyborem? Może jest to ścieżka kariery, którą warto podążać? Argumenty za tym stwierdzeniem są przynajmniej trzy.
Kwestia finansów
Najlepsi esportowcy na świecie zarabiają miliony dolarów. Nie dziesiątki milionów, jak przedstawiciele tradycyjnych dyscyplin, ale nadspodziewanie wiele w stosunku do ogólnej wartości całego rynku. Sport elektroniczny jest wart, w skali globalnej, ok. 1,5 mld dolarów. Sama piłka nożna, i tylko w Europie, prawie 30 mld. A mimo to progamerzy jak najbardziej mogą liczyć na milionowe zarobki. Zwłaszcza że esport bardzo szybko rośnie, w tempie prawie 10 proc. rok do roku. Przyciąga coraz więcej uwagi zarówno mediów, jak i poważnych inwestorów, takich jak choćby Acer Polska. To oznacza większe pieniądze i większą szansę, że młodzieńcza pasja zmieni się w faktyczny, dochodowy zawód.
Ale to nie jedyny argument finansowy za tym, by wspierać dziecięce marzenia o karierze progamera. Jest jeszcze drugi, całkiem prozaiczny. Wychowywanie esportowca nie wymaga dużych nakładów. Komputer i tak jest dziecku niezbędny, a taki o nieco lepszych parametrach, nadający się do gier, jest tylko trochę droższy. Do tego dobra myszka, klawiatura mechaniczna i być może porządny fotel, który zadba o prawidłową postawę ciała w trakcie grania. To w zasadzie koniec wydatków. Z kolei rodzice młodych tenisistów, piłkarzy czy lekkoatletów muszą w pasję swoich dzieci nieustannie inwestować. W sprzęt, w treningi, w wyjazdy – koszty są duże. A gwarancja sukcesu i przyszłej kariery podobna jak w przypadku Fortnite czy League of Legends.
Kwestia zdrowia
Sport to zdrowie w obiegowej opinii. A granie w gry? Wręcz przeciwnie. Nie jest to jednak prawda. Zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej. Tak, uprawianie sportu poprawia kondycję fizyczną. Ale zawodowy sport nie ma z nią zbyt wiele wspólnego. Nawet gdy odłoży się na bok kwestię kontuzji i urazów, których można doznać zawodowy sportowiec, zawsze jeszcze pozostaje nadmierne obciążenie całego organizmu wyczerpującymi treningami. Byli zawodowi sportowcy wcale nie cieszą się dobrym zdrowiem. Wręcz przeciwnie, gdy po trzydziestce kończą swoją karierę, mają przed sobą całą resztę życia z często bardzo uciążliwymi skutkami młodzieńczego przeforsowania swojego ciała.
Esportowcy z kolei grają głównie głową. W mózgu nie ma kości do złamania, ścięgien do zerwania i stawów do wybicia. I nie jest wcale tak łatwo go przetrenować. Wręcz przeciwnie, im bardziej się go obciąża, tym lepiej pracuje. Wszystkie badania prowadzone na graczach wykazują również, że granie ma pozytywny wpływ na spostrzegawczość, czas reakcji, umiejętność podejmowania decyzji i zdolności kognitywne. Esportowiec na koniec kariery ma więc wyćwiczony umysł. A jego ciało też jest w niezłej kondycji, bo od progamerów wymaga się ścisłego reżimu ćwiczeń i odpowiedniego odżywiania. Dobra forma fizyczna wpływa na refleks, koordynację ruchową i kondycję psychiczną, które są bardzo ważne w zawodowym esporcie.
Kwestia przyszłości
Sportowe szczyty zdobywa się przed trzydziestką lub wkrótce po. Zarówno w sporcie tradycyjnym, jak i w dyscyplinach elektronicznych. Co dalej? Zwłaszcza jeśli odnosiło się umiarkowane sukcesy i nie udało się zbić milionowej fortuny na swoich umiejętnościach? W tej kwestii byli zawodowi gamerzy są w lepszej sytuacji. Nie tylko dlatego, że wypracowane w grach zdolności manualne i kognitywne przydadzą się w zasadzie w każdym możliwym zawodzie.
Esport jest jeszcze młody. Rośnie w bardzo szybkim tempie. I ma znakomite perspektywy. Średni wiek kibica futbolu amerykańskiego to 50 lat. Przeciętny kibic koszykówki NBA czy słynnej piłkarskiej Premiership ma 42 lata. A fan esportu? 26 lat. Tamte grupy będą – z dużym prawdopodobieństwem – się kurczyć, a baza miłośników esportu tylko się zwiększać. Rosnąć będą także struktury, którymi cybersport jest obudowany. Te ostatnie potrzebują specjalistów, a nie ma ich zbyt wielu. Drużyny potrzebują menadżerów, trenerów, analityków i psychologów. Media potrzebują dziennikarzy, techników i komentatorów. Również organizatorom rozgrywek, lig i turniejów niezbędni są różni specjaliści. W sportach tradycyjnych większość tych stanowisk jest już zajęta. W esporcie? Jeszcze nie. Były profesjonalny gracz może bez większych trudności związać całe swoje życie zawodowe z tą przyszłościową, lawinowo rozwijającą się branżą.
Cenna inicjatywa
Dlatego właśnie takie wydarzenia jak pierwszy z serii turniejów Predator Games są takie ważne. Zwłaszcza z uwagi na to, że jego organizator, Acer Polska, równolegle prowadzi kampanię edukacyjną o szerokim zasięgu. Wspólnie z psychologami oraz ekspertami z innych dziedzin firma promuje esport i uświadamia społeczeństwo, które może mieć fałszywy obraz tego, czym jest profesjonalny gaming. A jest szansą. Na świetną zabawę, na wypracowanie przydatnych umiejętności, na dochody jako zawodowy gracz i na długoletnią karierę związaną z tym przyszłościowym przemysłem.
– Siłą rozgrywek Predator Games jest nie tylko rozwój fanów esportu, ale też aspekt edukacyjny tego wydarzenia. Od samego początku zależy nam na tym, aby budować trójstronny pomost między nastolatkami a rodzicami i szkołą. Tym dwóm ostatnim grupom chcemy uświadamiać, że gaming niesie za sobą wiele zalet, które jednak wciąż pozostają w cieniu krzywdzących stereotypów. Dlaczego jest to takie ważne? Z naszych obserwacji wynika bowiem, że rodzice tych najlepszych gamerów nie mówią "nie graj tyle", a wręcz przeciwnie. Z ich ust pada częściej: "rozumiem" lub "aktywnie wspieram, kibicuję". Podobnie wspierającą postawę powinni wykazywać nauczyciele. Szczególnie, że mechanizmy gamingowe można doskonale wykorzystać w procesie edukacji, a o walorach poszczególnych gier można przeczytać na predatorgames.pl. Nie bez powodu partnerami Predator Games są m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Minister Edukacji i Nauki, Centrum GovTech Polska, Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych czy MEiN Tech. – mówi dr Dominika Urbańska-Galanciak, socjolog i Dyrektor Zarządzająca w Stowarzyszeniu Producentów i Dystrybutorów Oprogramowania Rozrywkowego.
Jeśli dziecko marzy o tym, by zostać progamerem, rodzic nie powinien odmawiać mu swojego wsparcia. Pomysł młodego człowieka ma bowiem o wiele więcej sensu, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W esporcie łatwiej jest zacząć odnosić sukcesy. Nie wymaga wielkich inwestycji. Nie grozi kontuzjami. Pomaga wypracować cechy i umiejętności, które przydają się też na innych polach i w życiu zawodowym. I są też spore szanse, by właśnie swoją karierę związać na długo z gamingową pasją. A zacząć można od udziału w takim wydarzeniu jak turniej Predator Games.
Płatna współpraca z Predator Games