Proces wznawiania przesyłu paliwa rozpoczął się o godz. 17. czasu lokalnego (godz. 23. czasu polskiego) w środę. Operator rurociągu uprzedził jednak, że podczas pierwszych dni przywracania usług niektórzy jej klienci mogą doświadczać przerw w dostawach.
"Colonial przetransportuje tyle benzyny, oleju napędowego i paliwa lotniczego, ile to będzie bezpieczne i będzie to robić dopóty, dopóki rynki nie powrócą do normalności" - ogłosiła sieć.
Przypomnijmy, Colonial Pipeline wstrzymał wszystkie swoje operacje po ataku hakerskim, do którego doszło w sobotę. W poniedziałek FBI potwierdziło, że odpowiedzialność za cyberatak spoczywa na grupie "DarkSide". CNN określiła ją wcześniej jako rosyjską grupę przestępczą.
Grupa ta znana jest z infekowania systemów oprogramowaniem ransomware. Media już wcześniej podawały ich jako potencjalnych sprawców. Ransomware to rodzaj złośliwego oprogramowania zaprojektowanego do blokowania systemów poprzez szyfrowanie danych. Hakerzy najczęściej żądają zapłaty za odzyskanie dostępu.
Operator rurociągu zastrzegł już wcześniej, że nie zamierza zapłacić okupu wymaganego przez hakerów za odblokowania systemu (tak podawał m.in. "Washington Post", powołując się na źródła w firmie).
Tymczasem, jak podaje Bloomberg, już 7 maja operator zapłacił hakerom okup w wysokości niemal 5 mln dolarów. W zamian firma miała otrzymać narzędzie do deszyfracji zakodowanych przez wirusa danych, lecz deszyfracja przebiegała na tyle wolno, że spółka samodzielnie próbowała odzyskać je z własnych kopii zapasowych.
Jak podaje Reuters, spółka miała wykupioną polisę ubezpieczeniową, która zwykle pokrywa koszty okupu w przypadkach ataków z użyciem złośliwego oprogramowania ransomware.
Z powodu ataku w USA doszło do kryzysu paliwowego. W środę na Wschodnim Wybrzeżu zaczęło nawet brakować benzyny.