Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|
aktualizacja

Coraz mniej chętnych do pracy w pogotowiu. "Za dwa-trzy lata w ogóle nie będzie lekarzy w karetkach"

10
Podziel się:

Zarówno lekarze, jak i ratownicy coraz rzadziej chcą pracować w karetkach - przyznają środowiska medyczne. Winią nie tylko stresującą pracę, ale i zmieniające się ciągle przepisy. - To niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzi - przestrzegają organizacje środowiskowe.

Coraz mniej jest zespołów ratowniczych, w których na pokładzie karetki jeździ lekarz
Coraz mniej jest zespołów ratowniczych, w których na pokładzie karetki jeździ lekarz (WP.PL)

- Lekarze masowo odchodzą z pogotowia w związku z wymaganiami, jakie nakłada na nich znowelizowana w 2017 r. ustawa o ratownictwie medycznym. Od przyszłego roku w karetce będzie mógł jeździć jedynie lekarz ze specjalizacją z medycyny ratunkowej - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Wójcik, członek Rady Małopolskiego NFZ.

- Ci lekarze, którzy takiej specjalizacji nie planują robić, już zaczynają rezygnować z pracy - dodaje.

A medyków ratunkowych za mało jest już teraz. Zawód wykonuje obecnie jedynie niewiele ponad 1 tys. osób, z czego wielu wybiera pracę na SOR-ach. Tymczasem takich lekarzy potrzeba ok. 5 tys.

Zobacz także: Ratownicy zabierają ze sobą 400 litrów tlenu. Zapas starcza na 4 godziny pracy. Obejrzyj wideo:

Dlatego też stale spada liczba zespołów karetek, które są oznaczone literką "S" - a to właśnie oddziały, które mają na pokładzie lekarzy, a nie tylko ratowników. Teraz jest takich zespołów 385, a jeszcze w 2014 było ich 590.

Zdaniem ekspertów będzie coraz gorzej, bo lekarze w karetkach nie chcą pracować, zdecydowanie wolą spokojniejszą pracę w szpitalach. - Za dwa-trzy lata w ogóle nie będzie lekarzy w karetkach – uważa Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.

Problemem, zdaniem ekspertów, jest również to, że i ratownicy medyczni coraz częściej odchodzą z zawodu.

- Myślą: po co mam się narażać, pracować w upale, na mrozie czy w deszczu, chodzić po gruzowiskach, po melinach, gdy mogę chodzić w kapciach po oddziale, na którym w dodatku dostanę większe pieniądze. Bo dziś ratownik w szpitalu zarabia o wiele więcej - dodaje w rozmowie z "Rz" Roman Badach-Rogowski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(10)
WYRÓŻNIONE
nt
5 lata temu
"po gruzowiskach, po melinach, gdy mogę chodzić w kapciach po oddziale" - No wiec wlasnie. W sumie trudno sie dziwic. Patologii przybywa, wyksztalcenie ludzi spada, ostatnio coraz glosniej o przypadkach pobic sanitariuszy. Podobno ocenia sie, ze 25% Polakow kwalifikuje sie do spotkan z psychiatra lub psychologiem.
Piada
5 lata temu
Muszą wytrzymać tylko 5 lat a dogonimy Tajwan i Szwajcarię wtedy dopiero dostaną wyrównanie do zarobków w tamtych krajach ;-)
mirek
5 lata temu
ważne że minister zdrowia prawie 2 miliony przelał dla starego grzyba z Torunia - bo ktoś się musi modlić za służbę zdrowia
NAJNOWSZE KOMENTARZE (10)
Blackfeel
5 lata temu
Polecam sobie zobaczyć jakie są np. oferty pracy po kierunkach medycznych w szkołach policealnych np. Studium Zawodów Medycznych i społecznych. Człowiek zarabia lepiej niż ci biedni ratownicy, wybór przyszłości to poważna sprawa.
emig
5 lata temu
Brawo PiS. Nie potrzeba nam starych i chorych !
mirek
5 lata temu
ważne że minister zdrowia prawie 2 miliony przelał dla starego grzyba z Torunia - bo ktoś się musi modlić za służbę zdrowia
pl
5 lata temu
Ukraina czeka na oferty naszych cudownych pracodawcow...
Hhj
5 lata temu
To prawda. Wczoraj byłem z 6 letnia córka z rana oraz rocznym dzieckiem i 9 latkiem bo nie miałem z kim ich zostawić. To był choror 4 godziny czekania z takimi dziećmi. Reszta rodziców była w identycznej sytuacji. Lekarz powiedział że będzie tylko gorzej bo tu nikogo nie ma a on Pr, yszedl z innego oddziału choć już po 12 godz. Powinien być w domu. Tragedia za co płacimy niech zlikwiduje te składki.