- Lekarze masowo odchodzą z pogotowia w związku z wymaganiami, jakie nakłada na nich znowelizowana w 2017 r. ustawa o ratownictwie medycznym. Od przyszłego roku w karetce będzie mógł jeździć jedynie lekarz ze specjalizacją z medycyny ratunkowej - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Wójcik, członek Rady Małopolskiego NFZ.
- Ci lekarze, którzy takiej specjalizacji nie planują robić, już zaczynają rezygnować z pracy - dodaje.
A medyków ratunkowych za mało jest już teraz. Zawód wykonuje obecnie jedynie niewiele ponad 1 tys. osób, z czego wielu wybiera pracę na SOR-ach. Tymczasem takich lekarzy potrzeba ok. 5 tys.
Czytaj też: SOR-y bez lekarzy, oddziały bez specjalistów. W Polsce nie ma komu leczyć. "To jest katastrofa"
Dlatego też stale spada liczba zespołów karetek, które są oznaczone literką "S" - a to właśnie oddziały, które mają na pokładzie lekarzy, a nie tylko ratowników. Teraz jest takich zespołów 385, a jeszcze w 2014 było ich 590.
Zdaniem ekspertów będzie coraz gorzej, bo lekarze w karetkach nie chcą pracować, zdecydowanie wolą spokojniejszą pracę w szpitalach. - Za dwa-trzy lata w ogóle nie będzie lekarzy w karetkach – uważa Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Problemem, zdaniem ekspertów, jest również to, że i ratownicy medyczni coraz częściej odchodzą z zawodu.
- Myślą: po co mam się narażać, pracować w upale, na mrozie czy w deszczu, chodzić po gruzowiskach, po melinach, gdy mogę chodzić w kapciach po oddziale, na którym w dodatku dostanę większe pieniądze. Bo dziś ratownik w szpitalu zarabia o wiele więcej - dodaje w rozmowie z "Rz" Roman Badach-Rogowski.
Czytaj też: SOR za 15 mln zł. Powstanie w szpitalu MSWiA
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl