Powszechny Spis Rolny obywa się co dekadę - ostatni został przeprowadzony w 2020 r. Każdy rolnik musiał ujawnić, jak duże ma gospodarstwo, jaki ma sprzęt i ile hoduje zwierząt.
Na szczegółowe wyniki jeszcze poczekamy, ale GUS opublikował właśnie wstępne wyniki z badania. Co wyszło? W porównaniu do 2010 liczba gospodarstw skurczyła się o 13 proc. - i mniej więcej o tyle samo wzrosła przeciętna powierzchnia gospodarstwa.
- Obserwujemy coraz silniejszą specjalizację gospodarstw rolnych, postępującą koncentrację produkcji rolnej - mówił prezes GUS Dominik Rozkrut. Sami rolnicy komentują badanie znacznie bardziej dosadnie.
Polski rolnik zagrożony?
- Nie dziwię się, że jest mniej hodowli. Przy takich kosztach jest to coraz mniej opłacalne. Zresztą widzę to doskonale po moim regionie, po Podlasiu. W tej chwili zostali u nas tak naprawdę nieliczni mniejsi hodowcy. Na przykład opłacalność hodowli wołowiny to w tej chwili spada właściwie poniżej zera - mówi money.pl Adam Kraśko, znany z programu "Rolnik szuka żony".
Jakub Napierała, duży hodowca z Wielkopolski, uważa, że z roku na rok polskich rolników na swoim będzie coraz mniej. A polskie gospodarstwa będą upadały lub będą przejmowane przez koncerny, zwykle zagraniczne.
- Uważam, że za 10 lat jakieś 90 proc. hodowli będzie w rękach korporacji, a upraw z 50 proc. - mówi money.pl Napierała.
Adam Kraśko dodaje, że zagrożeniem dla polskich gospodarstw są nie tylko wielkie firmy produkcyjne, które przejmują gospodarstwa, ale też pośrednicy, którzy kupują produkty od rolników - i sprzedają je np. sieciom dyskontowym.
- Oni po prostu zabijają opłacalność polskiego rolnictwa. Jest u nich presja na ciągłe obniżanie cen, a tak się przecież nie da. Sam sprzedałem niedawno 600-kilogramową krowę, wyszło 5,33 zł za kilogram. A w dyskoncie cena takiego mięsa za kilo to już 13-14 zł - opowiada Kraśko.
Czy jest nadzieja, że trend się odwróci? Napierała optymistą nie jest. Kraśko jednak zauważa, że coraz więcej osób chce kupować produkty prosto od rolników.
- W dyskoncie kilogram jajek kosztuje 6 zł, u mnie 15 zł. A i tak ustawiają się kolejki. Bo ludzie wiedzą, że u mnie kur nie karmię sterydami, żadnymi sztucznymi środkami. I takie jajko jest zdecydowanie smaczniejsze, zdecydowanie zdrowsze. Bardzo cieszy, że ludzie to doceniają - opowiada Adam Kraśko.
Problemem dla małych hodowców były w ostatnim czasie też działania, które miały zapobiegać rozprzestrzenianiu się ASF. - Obostrzenia dotykają małych hodowców, bo nawet ci, którzy mają jedną czy dwie świnie, muszą stale wszystko dezynfekować, mieć specjalne maty, specjalne ogrodzenia. To wszystko są bardzo duże koszty - mówi Adam Kraśko.
Więcej ciągników niż gospodarstw
Rolnicy jednak nie uważają, że ostatnia dekada to w polskim rolnictwie wyłącznie zmiany na gorsze. Same hodowle i uprawy się profesjonalizują, pojawia się coraz więcej nowoczesnego sprzętu.
Jak podaje GUS, w Polsce mamy już ponad 1,4 mln ciągników - na jedno gospodarstwo przypada więc 1,1 takiej maszyny. Dekadę temu na gospodarstwo przypadało 0,9 pojazdu tego typu. Więcej jest też kombajnów zbożowych - 167 tys. wobec 152 tys. w 2010 roku.
- Trzeba przyznać, że sprzęt u hodowców czy rolników jest coraz nowszy, jest więcej nowoczesnych ciągników czy kombajnów. Pomagają tu programy UE czy specjalne pożyczki. Można śmiało powiedzieć, że inwestycje na wsi idą w górę - uważa Adam Kraśko.