Z raportu, do którego dotarła "Rzeczpospolita" wynika, że wielkość tzw. sprzedaży utraconej sięga 10 proc. całkowitej sprzedaży w badanych branżach. To znacznie więcej niż unijna średnia.
Straty sektorów, w których podróbek jest najwięcej (branża odzieżowa, kosmetyczna, nagrania muzyczne) notują w krajach UE straty sprzedaży na poziomie 7,4 proc. Biorąc pod uwagę, że legalne firmy produkują mnie, muszą też ograniczać inwestycje i zatrudnienie. Szacuje się, że gdyby klienci zaniechali kupowania podróbek na rzecz towarów oryginalnych, można by stworzyć 468 tys. miejsc pracy. W Polsce – 28,8 tys.
Jakieś dobre informacje?
- Warto zaznaczyć, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat poziom piractwa znacznie spadł. Według badań zleconych przez Google w 2014 r. aż 69 polskich internautów skorzystało z nielegalnych źródeł, a w 2017 r. ten odsetek wyniósł 52 proc. – powiedział w rozmowie z "RZ" Wojciech Hardy, pracownik Digital Economy Laboratory.
Przez lata Polacy korzystali z nieoryginalnych treści, bo do innych nie mieli dostępu. Przykładowo, urządzenia firmy Apple dostępne były na długo przed tym, jak w naszym kraju można było legalnie pobierać treści ze sklepów cyfrowych. Czy przyzwyczajenia klientów można zmienić? Niewykluczone, a wiele zależy od tego, na ile "elastyczne" są osoby, które lubią pobieranie treści pirackich.
"Rz" przypomina, że w 2019 r. znowelizowano prawo własności przemysłowej. Nowa ustawa zwiększa ochronę przysługującą prawowitym właścicielom znaków towarowych. Wprowadzone zmiany umożliwiają walkę z pośrednikami oferującymi usługi związane z handlem w miejscach uważanych za zagłębia handlu podróbkami – np. bazar w Wólce Kosowskiej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl