Na sile przybierają zorganizowane akcje klientów, którzy świadomie nie zakładają maseczek w sklepach. Kara grzywny dla sprzedawczyni, która nie obsłużyła klienta bez maseczki, tylko zachęca innych.
W takich warunkach, sprzedawcy mają prawo wątpić w to, czy odmawiając obsługiwania klientów bez maseczki, nie narażają się na mandat. Policjanci mogą mieć wątpliwości za co wreszcie mandaty wręczać.
Na wstępie ustalmy rzecz najważniejszą. Według epidemiologów obowiązek noszenia maseczek w sklepach ogranicza możliwość zarażenia się. Dlatego powinniśmy je nosić, dbając o siebie i innych. Teraz wróćmy do rozbieżności i tego jak to wygląda na co dzień w sklepach.
- Realizując rozporządzenie i wykładnię ministra zdrowia, odmawiamy obsługiwania klientów bez maseczek. Wzywamy policję, ale okazuje się, że policja jest bezradna. Zatem i my nic nie możemy, a klienci frustrację związaną z tym przepisem przelewają na nas - mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Rzecznik MŚP pyta ministra
Jak dodaje, fakt, że, jak już pisaliśmy, Sąd Rejonowy w Suwałkach wymierzył grzywnę ekspedientce za to, że nie chciała obsłużyć klientki bez maseczki, dolewa oliwy do ognia. Wprawdzie odwołanie od wyroku zostanie rozpatrzone 16 września, ale i bez ostatecznego rozstrzygnięcia, sprawa pokazała jasno, że prawo jest niespójne.
- Dlatego popieramy wnioski rzecznika MŚP i Unii Metropolii Polskich (UMP). Prawo powinno być jednoznaczne, tak żeby każdy obywatel wiedział, że jak przyjdzie bez maseczki do sklepu, to dostanie mandat. Nie my jesteśmy strażnikami porządku prawnego kraju - dodaje Juszkiewicz.
W tym też duchu do ministra zdrowia apeluje rzecznik MŚP. W swoim liście pyta o to, czy na gruncie obowiązującego prawa pracownik jest uprawniony do samodzielnego egzekwowania od klientów obowiązku zakrywania ust i nosa.
Pyta też, czy pracownik sklepu może odmówić sprzedaży towaru klientowi bez maseczki i czy w związku z tym jest bezpieczny i nie otrzyma grzywny. W MZ poprosiliśmy o komentarz do wątpliwości rzecznika MŚP, ale do czasu opublikowania tego artykułu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Nieskuteczne egzekwowanie
Wcześniej jednak MZ jasno dawał do zrozumienia, że obowiązek zakrywania ust i nosa jest związany bezpośrednio z przepisami prawa i policja może go egzekwować. Rzecznik resortu stawał też w obronie ukaranej pracownicy. - Dalej uważam, że sprzedawcy nie powinni obsługiwać klientów bez maseczek. Tamta pani postąpiła słusznie i nie widzę problemu w dopłaceniu do jej grzywny - stwierdził.
W sprawie maseczek do MSWiA i MS apeluje też UMP, wnioskując wprost o zmianę przepisów. "Obostrzenia określone w rozporządzenia budzą poważne wątpliwości co do możliwości ich wyegzekwowania. Stąd pytanie, czy określone w nim nakazy można traktować jako przepisy porządkowe, a np. straże gminne są podmiotem uprawnionym do stosowania postępowania mandatowego" - pisze UMP.
W dalszej części listu czytamy, że UMP nie kwestionuje zasadności wprowadzenia obowiązku zakrywania twarzy, "jednak obowiązujące reguły prawne nie pozwalają na skutecznie ich egzekwowanie".
Duże wątpliwości co do przepisów ma też Konrad Młynkiewicz, radca prawny i dyrektor działu prawa administracyjnego w kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.
Karać może tylko sanepid?
- Jedyną dopuszczalną przepisami sankcją za nieprzestrzeganie obowiązku zakrywania ust i nosa jest kara pieniężna wymierzana w drodze decyzji administracyjnej przez organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej - mówi Młynkiewicz.
W jego ocenie policja czy straż miejska mogą jedynie sporządzić notatkę i przekazać sprawę do Inspekcji Sanitarnej. Tymczasem, jak informowała KGP w połowie sierpnia, od początku epidemii funkcjonariusze wystawili ponad 14 tys. mandatów za brak maseczek. Interpretacja prawnika sygnalizuje, że takiego mandatu można nie przyjąć, zaś dalszy ciąg sprawy w sądzie powinien być korzystny dla klienta.
Prawnik przychyla się też do wątpliwości pracowników sklepów. - Żaden przepis nie nakłada na pracowników sklepów, czy na prowadzących taką placówkę obowiązku weryfikacji, czy klienci przestrzegają wymogu zakrywania ust i nosa - mówi Konrad Młynkiewicz.
Jak podkreśla, sklepy muszą jedynie zapewnić środki dezynfekcji rąk lub rękawiczki dla klientów i muszą co najmniej raz na godzinę, dezynfekować stanowiska kasowe lub stanowiska obsługi.