Obciążenie chińskich sieci energetycznych wywołują ekstremalnie wysokie temperatury, które doświadczają wschodnie Chiny tego lata w niespotykany sposób. Jak podaje "The Guardian" to trzecia najsilniejsza fala upałów w regionie od 1963 roku, a goręcej było tylko w 2013 i 2017 roku.
Upały w Chinach mogą wywołać negatywny efekt domina
Prognoza na ten tydzień nie jest pod tym względem najlepsza. W prowincjach Shaanxi, Henan i Hubei termometry w tym tygodniu mogą wskazywać powyżej 40 stopni Celsjusza, a te upały będą kolejnym testem dla chińskiej infrastruktury. Już w lipcu eksperci z niepokojem patrzyli na sytuację w Państwie Środka.
W lipcu z powodu masowego używania klimatyzacji - jak zauważył Bloomberg - aż 11 prowincji wydało alarmowe zalecenia dla przemysłu, by w miarę możliwości ograniczono produkcję ze względu na kończące się zapasy węgla. Węgiel dalej stanowi blisko 60 proc. chińskiego miksu energetycznego.Rosnące zapotrzebowanie na prąd, które wynika z upałów, oznacza większe zapotrzebowanie na ten surowiec.
Rezultat upałów w Chinach może mieć więc dla światowej gospodarki rezultat podobny do epidemii koronawirusa. Chińskie lockdowny oznaczają wstrzymywanie produkcji, co prowadzi do przerwania łańcuchów dostaw oraz problemów z zaopatrzeniem w chińskie produkty i surowce na całym świecie. Teraz produkcja może zostać wstrzymana z powodu upałów, co może jeszcze bardziej przyczynić się do wzrostu cen na całym świecie. Związaną z tym nerwowość widać już na światowych rynkach surowców, o czym informują już traderzy z Londynu.
Gorąco jest też na linii Chiny - Tajwan
To nie jedyny chiński problem, który może wywołać negatywny efekt domina odczuwalny dla gospodarek całego świata. Cały czas napięta jest sytuacja na linii Chiny - Tajwan. W ostatnich tygodniach coraz ostrzejsza chińska retoryka spotkała się z odpowiedzią ze strony USA, a na wyspę poleciała osobiście Nancy Pelosi, najważniejsza osoba w amerykańskim Kongresie.
Będąc już na wyspie, na którą po wojnie uciekli polityczni przeciwnicy Komunistycznej Partii Chin, Pelosi złożyła deklarację, że USA wspiera prawo mieszkających na Tajwanie Chińczyków do samostanowienia. Tymczasem oficjalna chińska propaganda stwierdza, że Tajwan jest częścią Chin, a "powrót do macierzy" tej wyspy jest jednym z głównych celów chińskiej polityki zagranicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chiny w ogóle nie chciały dopuścić do wizyty Pelosi na Tajwanie, twierdząc, że to ich terytorium. Od paru tygodni prężą militarne muskuły, kumulując swoje siły militarne w regionie. Wedle MSZ Tajwanu Chiny w czasie ćwiczeń wojskowych rozpoczętych tuż po wizycie Pelosi na Tajwanie po prostu przygotowywały się już do inwazji na Tajwan.
Rośnie banka na chińskim rynku nieruchomości, w tle czai się jeszcze inflacja
Eksperci z niepokojem obserwują też doniesienia o chińskim kryzysie zadłużenia. Zdaniem Goldman Sachs przed końcem 2022 r. niewypłacalne może być nawet 45 proc. chińskich obligacji o wysokiej rentowności (tzw. obligacje śmieciowe) z branży deweloperskiej. W gigantycznych tarapatach finansowych jest drugi co do wielkości chiński deweloper, Evergrande, a cały sektor deweloperski to więcej niż około jedna dziesiąta całego chińskiego PKB, dlatego nazywany jest czasem "najważniejszym sektorem w całej gospodarce światowej". Jego problemy mogą pociągnąć w dół Chiny i odbić się negatywnie na całej światowej gospodarce w trudnym do przewidzenia stopniu.
Rośnie też chińska inflacja, która w lipcu 2022 roku wyniosła 2,7 proc. i jest najwyższa od dwóch lat. Chiny jak na razie tego problemu uniknęły, ale w kraju dalej cały czas obowiązuje tzw. polityka zero COVID. Eksperci zauważają, że problem inflacji może się pojawić, jeśli chińscy komuniści zdecydują się na rezygnację z wprowadzania ostrych restrykcji, gdziekolwiek pojawią się pozytywne wyniki zakażenia koronawirusem. Tymczasem w Chinach znowu trwa seria lockdownów. Jak informuje Bloomberg, zamknięta jest m. in. część stolicy Tybetu, a setki tysięcy turystów pozostaje odciętych od świata na tropikalnej wyspie Hainan.