Ile zarabia Marcin Horała? - Tyle, co każdy inny sekretarz stanu. To się trochę może różnić od stażu. Jak dobrze pamiętam, ostatni przelew to było 8 tys. złotych - powiedział rządowy pełnomocnik w rozmowie z Konradem Piaseckim w TVN24.
Na znacznie większą pensję może liczyć prezes CPK. Ze słów polityka Prawa i Sprawiedliwości wynika, że spływające co miesiąc sumy na konto prezesa wahają się w graniach 32-33 tys. złotych. Horała przekonywał jednocześnie, że obecne ugrupowanie rządzące zmniejszyło pensje prezesów spółek państwowych.
- Generalnie prezesi CPK zarabiają mniej, niż zarabialiby za rządów Platformy - podkreślił Horała. - Pan doskonale zdaje sobie sprawę, że w skali przedsięwzięcia inwestycyjnego, którego nakłady mogą sięgnąć miliardów złotych, nakłady na pensje zarządu wynoszą 0,000… - dodał później.
Zdaniem pełnomocnika rządu, kwoty, jakie zarabia się na stanowisku prezesa CPK, "nie są szokujące" w skali europejskiej. Ocenił też, że gremialne obniżanie ich pensji to "populistyczne hasło".
- Jedyne miejsce czy środowiska, gdzie dostrzegam jakiś sprzeciw i wątpliwości wobec sensowności CPK, to polska opozycja i polskie media - podkreślił Horała. Dodał też, że powstający Port może także nie podobać się stronie niemieckiej, która dzisiaj ma największe porty lotnicze w tej części Europy.
Konrad Piasecki dopytywał też kilkukrotnie o sensowność inwestowania w ogromny port lotniczy w momencie, gdy koronawirusowy kryzys bardzo mocno uderzył w branżę lotniczą na całym świecie.
- Ruch lotniczy będzie wracał przez parę lat. Część ekspertów mówi 2 lata, część 3. Ale takiego, który mówi, że wróci za 7 lat, to ja nie znam. A CPK ma wystartować w 2027 roku - wskazał Horała.
Polityk podkreślił też, że CPK to nie tylko port lotniczy. Inwestycja ma być hubem, który połączy różne formy komunikacji. Wyjaśnił również, że dzięki tej inwestycji do Polski popłyną miliardy od inwestorów zagranicznych.
- Gdybyśmy teraz skasowali CPK, to by oznaczało, że nie chcemy ściągnąć do Polski miliardów dolarów, miliardów euro, tylko chcemy, żeby te pieniądze trafiły do innych państw - ocenił.
Na koniec rozmowy w TVN24, Horała odniósł się również do sprawy respiratorów zakupionych przez ministerstwo zdrowia, które sprzedała spółka związana z handlarzem broni. Wskazał, że pierwsza transza za sprzęt, który nie dotarł na czas, została zwrócona państwu. Polityk podkreślił, że "nie drży" o przyszłość Łukasza Szumowskiego na stanowisku szefa resortu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.