Wewnątrz baterii znajduje się "czarna masa", zawierająca takie substancje, jak cynk i mangan. I to właśnie taka niebezpieczna mieszanka miała trafić do Polski w tysiącach ton, jak ustalili dziennikarze publicznej szwedzkiej rozgłośni.
Za większość nielegalnych wywozów ma odpowiadać firma uRecycle z miasta Karlskoga na południu Szwecji. Firma miała już wcześniej wiele kłopotów z prawem. W zeszłym roku kilku jej pracowników zostało skazanych za nielegalne zakopywanie 2 tysięcy ton "masy" w różnych częściach Szwecji.
Według szwedzkich mediów tylko około 30 procent masy z baterii trafiło w Polsce do recyklingu. Co się stało z resztą? Masa miała zostać przetopiona i użyta do budowy polskich dróg czy fundamentów domów. Co jest, jak podkreślają Szwedzi, niezwykle niebezpieczne dla środowiska.
Dziennikarze dotarli nawet do polskich zakładów, które przerabiały masę. Ich przedstawiciele przyznawali - "tak, przerabiamy te odpady, budując z nich na przykład drogi".
Szwedzkie służby przyznają - transport masy z baterii do Polski był nielegalny. Co na to polski Główny Inspektorat Ochrony Środowiska?
- Firma uRecycle nie ma zgody na przywóz tego rodzaju odpadów do Polski - przyznaje GIOŚ. - Zwróciliśmy się do właściwego urzędu w Szwecji z prośbą o informacje, które mogłyby wyjaśnić doniesienia medialne - informują też przedstawiciele Inspektoratu. Dodają, że "trwają czynności wyjaśniające" w całej sprawie.
Ze szwedzką firmą uRecycle nie udało nam się skontaktować. Zresztą przedstawiciele firmy byli niedostępni także dla szwedzkich dziennikarzy.
W oficjalnych oświadczeniach uRecycle zaznaczała tylko, że "wszystkie jej działania są zgodne z prawem".
Nie wiadomo też, ile tysięcy ton niebezpiecznych odpadów ostatecznie trafiło do Polski. Szwedzkie radio dodaje też, że podobne transporty jeździły również ze Szwecji do Bułgarii.
Michał Paca, ekspert od gospodarki odpadami, zdziwiony tym nie jest. Zauważa, że nielegalne odpady pokonują właśnie zwykle trasy z krajów bogatszych do krajów biedniejszych. Na tej samej zasadzie coraz więcej polskich trujących śmieci trafia na Ukrainę.
"Ogromne pole do nadużyć"
- Natomiast jeśli chodzi o zużyte baterie, to oczywiście trzeba na ich wywózkę mieć pozwolenia. Natomiast służbom trudno się zawsze zorientować, co dokładnie jest w transportach. Zatem pole do nadużyć jest naprawdę ogromne - komentuje Paca.
Do Polski trafiają nie tylko trujące substancje z baterii. Tzw. mafie śmieciowe zwożą często materiały do Polski z Niemiec i je podpalają. Ich utylizacja byłaby bowiem znacznie droższa. Ile jest takich podpaleń?
Jak poinformował nas Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, tylko do połowy września odnotowano 63 duże pożary składowisk śmieci, z czego tylko 16 procent z nich miało miejsce w specjalnie wyznaczonych składowiskach.