Kanclerz Olaf Scholz musi zadbać o to, by "Schroeder, który został umieszczony na czołowych stanowiskach w rosyjskim sektorze energetycznym przez samego Putina i który pobiera setki tysięcy euro za reprezentowanie interesów podżegacza wojennego Putina, również został ukarany" - powiedział "Tagesspiegel" rzecznik ds. praw człowieka grupy parlamentarnej CDU/CSU w Bundestagu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podatnicy i niemieckie państwo prawa nie mogą już dłużej akceptować faktu, że "obywatel niemiecki uczestniczący w finansowaniu brutalnej wojny na Ukrainie nie figuruje na liście sankcji tylko dlatego, że był kiedyś przewodniczącym SPD i kanclerzem Niemiec".
Dla Branda Schroeder jest dziś mniej byłym kanclerzem, "a bardziej zagranicznym agentem Putina, przynajmniej pod względem merytorycznym. I tak należy go traktować".
Gdyby nie był byłym kanclerzem z legitymacją SPD, byłby na liście (sankcji) od dawna, a jego konta zostałyby zamrożone. "Praworządność obowiązuje wszystkich i nie ma ludzi, którzy stoją ponad niemieckim prawem. Nawet Schroeder".
Gerhard Schroeder od lat uważany jest za przyjaciela Putina. Został szefem rady nadzorczej rosyjskiego państwowego koncernu energetycznego Rosnieft. Zajmuje też kierownicze stanowiska przy takich przedsięwzięciach jak Nord Stream i Nord Stream 2. W tym roku, jak ustalono, był jednym z kandydatów do rady dyrektorów Gazpromu.
Prokuratura w Hanowerze złożyła wniosek o postawienie w stan oskarżenia byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera — poinformowała gazeta "Badische Neueste Nachrichten". Sprawa dotyczy "zbrodni przeciwko ludzkości". Akta trafiły do prokuratora generalnego federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe.