120 europosłów w liście do szefowej PE domaga się działań UE wobec Węgier w związku z naruszaniem praworządności. Inicjatorem listu jest fiński europoseł Petri Sarvamaa (EPL). Węgry ją krytykują.
W liście europosłowie wzywają Komisję lub państwa członkowskie do przedstawienia wniosku na mocy art. 7 ust. 2. unijnego traktatu, który rozpocząłby proces mający na celu ustalenie istnienia poważnego naruszenia wartości UE na Węgrzech, co potencjalnie może skutkować zawieszeniem prawa głosu Budapesztu w Radzie.
"Powodzenie listu świadczy o wyraźnej chęci Parlamentu do uruchomienia art. 7 ust. 2 traktatu, ale przede wszystkim podkreśla pilną potrzebę zajęcia się działaniami Viktora Orbana. Kolejnym krokiem byłoby zmierzenie ostatecznego ogólnego poparcia dla pomysłu zawartego w petycji na posiedzeniu plenarnym tak szybko, jak to możliwe. Można tego dokonać szybko, ponieważ w przyszłym tygodniu Parlament będzie głosował nad uchwałą dotyczącą konkretnie Węgier. Treść rezolucji jest w trakcie negocjacji i uważam za bardzo prawdopodobne, że art. 7 ust. 2. zostanie zawarty w niej w jakiejś formie" – poinformował dziennikarzy w Brukseli Sarvamaa.
Węgry reagują
Sprawę wcześniej skomentowała parlamentarzystka Fideszu, b. mister sprawiedliwości w rządzie Orbana Judit Varga.
"Nie trzeba było długo czekać, aby europejska lewica liberalna zaprzeczyła sama sobie. Martwią się o praworządność na Węgrzech, nawet po tym jak zbudowaliśmy najlepiej wykwalifikowany system sądowy w UE. (…) Przy okazji zostało to również udowodnione przez KE, która już zaczęła uwalniać należne nam środki spójności. Tak to wygląda, jeśli chodzi o nienawiść do Węgier, że liberalna lewica nie wierzy nawet we własną instytucję" – napisała na platformie "X"