Resort edukacji wraca do rozmów o zmianach w prawie oświatowym (zawieszono po strajku w 2019 roku, później na przeszkodzie stanęła pandemia koronawirusa). Teraz jednak - 29 kwietnia - odbyło się spotkanie zespołu ds. statusu zawodowego nauczycieli i pracowników oświaty. Następne zaplanowano na 18 maja. Wówczas mają zostać omówione m.in. propozycje ministerstwa.
Minister twierdzi, że chce zwiększyć atrakcyjność i etos zawodu nauczyciela. Sami nauczyciele są jednak bardzo sceptyczni i podkreślają, że to, co proponuje Czarnek, odrzucili w czasie ostatniego strajku.
- To tak naprawdę nie są żadne podwyżki, tylko godziny nadliczbowe. Godzina naszej pracy będzie warta tyle samo - mówi pani Katarzyna, nauczycielka z 8-letnim stażem, która uczy matematyki w jednej z łódzkich podstawówek. - Powraca przy tym rządowa retoryka, według której nauczyciele zarabiają grosze, bo za mało pracują. To bzdura.
Co proponuje minister
W propozycjach, które resort edukacji przesłał związkowcom, znalazła się m.in. podwyżka płacy zasadniczej. Ma być ona zależna od tego, czy nauczyciel zdecyduje się na zwiększenie tzw. pensum, czyli liczby godzin, które w tygodniu spędza, pracując "przy tablicy".
- Nauczyciele mają mieć na to trzy lata tzw. okresu przejściowego - tłumaczy w rozmowie z money.pl przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz. - Pensum ma wzrosnąć o dwie albo o cztery godziny w zależności od specjalizacji nauczyciela. Więcej mają pracować m.in. nauczyciele plastyki, muzyki czy wychowania fizycznego, którzy nie sprawdzają prac pisemnych.
Takie różnicowanie nauczycieli budzi wątpliwości w środowisku. Część pedagogów nie godzi się na dzielenie pracowników na kategorie.
- Po 15 latach pracy nagle zostałem nauczycielem "gorszego sortu" - denerwuje się pan Wojciech, nauczyciel WF-u z łódzkiej podstawówki. - To, że nie sprawdzamy dzieciom klasówek nie znaczy, że pracujemy mniej. Wszystkie zawody sportowe, konkursy, prowadzenie drużyn sportowych to jest nasza praca, której nikt nie zauważa.
- To jest bardzo niesprawiedliwe. Wielu nauczycieli WF-u bardzo dużo pracuje po godzinach, często w weekendy. Np. w mojej szkole wożą dzieci na basen, często prywatnymi samochodami, a do tego prawie zawsze w czasie teoretycznie wolnym - mówi pani Katarzyna. - Takie różnicowanie tylko podzieli i skłóci środowisko.
Sam pomysł uzależnienia podwyżek od przyjęcia dodatkowych godzin pracy budzi sporo wątpliwości. Bo w takim układzie godzinowe wynagrodzenie nauczyciela nie rośnie prawie wcale.
Szef ZNP zwraca też uwagę, że nie we wszystkich szkołach da się zorganizować chętnym nauczycielom dodatkowe dwie godziny pracy. - Po prostu nie ma w nich wystarczająco dużo uczniów - mówi Broniarz. - Bardzo chciałbym wiedzieć, ile osób straci pracę w związku z tą propozycją. Na to pytanie jednak minister nie odpowiada.
Po proponowanej przez ministra Czarnka podwyżce pensja zasadnicza nauczyciela stażysty i kontraktowego wzrosłaby do 3 500 zł brutto. To odpowiednio 551 i 466 zł więcej niż do tej pory. Resort chce też zlikwidować stopień nauczyciela kontraktowego i tym samym zrównać go ze stażystą. Skróci się zatem droga awansu, bo teraz do stopnia nauczyciela mianowanego zajmuje około pięciu lat. Po zmianach będzie o rok krótsza.
Podwyżki dla nauczycieli mianowanych i dyplomowanych miałyby wynieść 455 i 454 zł.
- Propozycja ministra Czarnka to w zasadzie to samo, co odrzuciliśmy w czasie strajku z 2019 roku - podsumowuje szef ZNP. Zapowiada, że w najbliższy poniedziałek związkowcy ustalą, jakie mają postulaty i co będą chcieli osiągnąć w dyskusji z resortem.
- Jedyną różnicą, jaką możemy zaobserwować, jest retoryka pana ministra, który opowiada o etosie pracy i prestiżu zawodu. Ale prestiż to nie tylko pieniądze, ale i odpowiednia, racjonalna polityka edukacyjna, której cały czas brakuje - dodaje Broniarz.
Na razie nie wiadomo, czy związkowcy będą chcieli odwiesić strajk. Jak twierdzi szef ZNP, ten temat w ogóle się w dyskusjach nie pojawia.
Co z tym pensum
Pomysł uzależnienia podwyżek od wzrostu liczby godzin "tablicowych" pojawiał się jeszcze za czasów gabinetu Beaty Szydło. Pensum, czyli liczba godzin, które nauczyciel musi poświęcić na pracę bezpośrednio z dziećmi to 18 godzin. Sami nauczyciele podkreślają jednak, że pensum to nie jest nawet połowa pracy, którą wykonują.
Poza pensum jest m.in. sprawdzanie klasówek, przygotowywanie się do zajęć, szkolne wycieczki, zebrania z rodzicami, czy rady pedagogiczne. Do zadań nauczycieli należy też pisanie unijnych projektów, przygotowywanie szkolnych imprez, takich jak szkolne przedstawienia czy rodzinne festyny. Większość tych prac nauczyciele wykonują w domach, bo w szkołach zazwyczaj nie ma do tego warunków.