Budowlanka w styczniu tego roku zaskoczyła wszystkich, rosnąc o ponad 20 proc. Delikatnie gorzej wypadła sprzedaż detaliczna, ale wcześniej z nawiązką świetnie poradził sobie przemysł oraz rynek pracy. Słowem, na przełomie roku gospodarka polska wciąż idzie jak burza i I kw. 2022 r. może być podobnie udany co świetny IV kw. roku poprzedniego.
Polską gospodarkę w 2022 r. czeka ostre hamowanie?
Wtedy to wzrost PKB wyniósł 7,3 proc. Teraz zdaniem Piotra Kalisza, gł. ekonomisty Citi Handlowego może wynieść ok. 6 proc. Nie brakuje jednak analityków spodziewających się wyniku bliżej 7 proc. i to pomimo znacznej eskalacji konfliktu na Ukrainie.
W takich warunkach chciałoby się rzec: "chwilo, trwaj", bowiem jak przewiduje zespół Piotra Kalisza, polską gospodarkę w ciągu tego roku czeka jeszcze ostre hamowanie do 2 proc. pod koniec 2022 r..
"Pod względem wzrostu bardzo interesujący może okazać się początek 2022 roku. Podwyżki cen energii w IV kw. i w I kw. będą negatywnie wpływać na realne dochody gospodarstw domowych. Co prawda wyższa inflacja przekłada się na żądania płacowe, jednak nie jest to wystarczający efekt, aby w pełni złagodzić szok energetyczny" - piszą w raporcie eksperci Citi.
Ich szacunki sugerują, że każdy 1 punkt procentowy szoku cenowego może obniżyć konsumpcję o około 0,3 pkt. proc. Biorąc pod uwagę skalę podwyżek cen energii, na początku roku scenariusz osłabienia dynamiki PKB (w ujęciu kw/kw) jest więc zdaniem Citi "bardzo prawdopodobny".
"Spoglądając na dane w ujęciu rok do roku, 2022 będzie bardzo "nierównym" rokiem, z około 6 proc. wzrostem w I kw. i około 2 proc. wzrostem pod koniec roku. Średniorocznie PKB zwiększy się o ok. 4,4 proc." - przewidują specjaliści Citi.
PKO BP przewiduje dynamikę PKB za cały 2022 r. na bliżej 5 proc.
Więcej optymizmu przejawią za to ekonomiści PKO BP. Według nich dane z gospodarki realnej za styczeń pokazują, że rozpoczęła ona nowy rok na bardzo wysokim poziomie aktywności.
Utrzymanie trendów gospodarczych ze stycznia implikowałoby w całym I kw. 2022 wzrost PKB w okolicy 10 proc. rdr. Nasza całoroczna prognoza wzrostu PKB na poziomie 4,1proc. rdr staje się zdecydowanie zbyt konserwatywna, a bardziej prawdopodobny jest wynik zbliżony do 5 proc. (przy utrzymującej się bardzo wysokiej niepewności).
Rząd dokonał niełatwej sztuki
Dobrego zdania o rozpędzonej polskiej gospodarce w dłuższym terminie nie ma za to Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. W "Rzeczpospolitej" ukazał się jego felieton, w którym punktuje rząd za jego zdaniem bardzo chaotyczną politykę gospodarczą.
W jego opinii rząd, przedłużając działanie tarczy antyinflacyjnej na drugą połowę roku, będzie musiał znaleźć dodatkowe 50 mld zł. Co więcej, ekonomista wymienia trzy konsekwencje takie działania:
- przepychania inflacji z tego roku na przyszły;
- pompowania tegorocznego deficytu i redukcji przyszłorocznego;
- podniesienia tempa wzrostu gospodarczego w tym roku i obniżenie go w przyszłym.
"W planie politycznym sprawia to wrażenie chaosu: komu w roku wyborczym potrzebna jest wyższa inflacja, niższy deficyt i wolniejszy wzrost PKB? Byłby to argument za przyspieszonymi wyborami" - zastanawia się.
Dodając do tego dorzucenie ponad 40 mld zł emerytom oraz nieprzejrzyste finanse państwa (duża część wydatków jest wyprowadzana poza budżet centralny, przez co Sejm traci nad nimi kontrolę), maluje się zdaniem Jankowiaka, nieciekawy obraz polskiej polityki gospodarczej:
- rząd dostarcza dodatkowe dochody grupie niepracujących, zwiększając konsumpcję i podnosząc inflację, którą stara się obniżyć "tarczami" (a NBP podwyżkami stóp);
- rząd obciąża równocześnie poprzez Polski Ład wyższymi podatkami sporą grupę pracujących, co redukuje zasób oszczędności krajowych finansujących inwestycje;
- następuje obniżanie dynamiki obserwowanego PKB w okresie dłuższym niż rok, obniżanie dynamiki potencjalnego PKB w średnim okresie i wzrost inflacji w horyzoncie oddziaływania polityki monetarnej.
"To rzadkie osiągnięcia w dziedzinie policy mix i zrównoważonego rozwoju" - podsumowuje ekonomista Polskiej Rady Biznesu.