Polskie finanse czeka przewrót kopernikański. Jak dowiedział się money.pl, w ciągu najbliższych miesięcy (zapewne do końca I połowy 2023 r.) Komisja Europejska opublikuje projekty dyrektyw i rozporządzeń reformujących ramy fiskalne państw członkowskich. Brzmi skomplikowanie, ale w największym skrócie chodzi o zupełnie nowe zasady i reguły, jakich będzie musiał przestrzegać rząd konstruując budżet.
Przepisy będą musiały być w pełni zastosowane już przy pierwszym budżecie nowego rządu po jesiennych wyborach parlamentarnych, czyli na 2025 r. Jednak pewne kierunkowe działania będą dotyczyć także budżetu na przyszły rok budowanego jeszcze przez obecną władzę. Czego możemy się spodziewać?
Unia zreformuje finanse Polski. Powstanie m.in. rada fiskalna
Po pierwsze, dużą, symboliczną zmianą będzie obowiązek wprowadzenia przez Polskę nowej instytucji - rady fiskalnej. O co chodzi? Odwołując się do definicji stosowanej m.in. przez OECD, rada polityki fiskalnej to gremium, w którym zasiadać mają niepartyjni eksperci posiadający mandat do stałego monitoringu i doradztwa w zakresie realizacji finansów państwa. Ma ona więc niejako wywierać presję na większą dyscyplinę fiskalną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W polskich warunkach rada fiskalna będzie mogła mieć całkiem spore znaczenie, choć znaków zapytania nie brakuje. - Taka instytucja mogłaby wzmocnić kontrolę nad finansami publicznymi. Wszystko rozbije się jednak o praktykę oraz czyste intencje obozu władzy. Nie wiemy, na ile uczciwie i transparentnie większość parlamentarna wdroży unijne dyrektywy. Już teraz pojawia się wiele pytań i wątpliwości - mówi w rozmowie z money.pl dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, który będzie śledził proces wdrażania ram fiskalnych w Polsce.
Jaki będzie status takiej rady, jakie będzie miała kompetencje, jak wyłaniani będą jej członkowie, czy będą mieli nieskrępowany dostęp do informacji z Ministerstwa Finansów? Widząc co się dzieje w Radzie Polityki Pieniężnej, można spodziewać się wszystkiego. Druga sprawa to ewentualna próba "zabetonowania" składu nowej instytucji, tak jak próbowano to zrobić z zarządami w spółkach Skarbu Państwa - podkreśla.
Według niego plusem jest jednak to, że umocowanie rady będzie osadzone w przepisach europejskich. - Ale to nie gwarantuje niczego na 100 proc. Viktor Orban też stworzył radę fiskalną. Tyle że bezzębną. Ale tam nie było kontroli obywatelskiej w okresie, kiedy ją wprowadzano - tłumaczy.
Pod koniec listopada 2019 r. podczas debaty o stabilizującej regule wydatkowej Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych przekonywał, że pomysł utworzenia takiego gremium byłby pozytywny, ale kadencja musiałaby przekraczać jeden cykl wyborczy (nawet 9-10 lat).
Pomysł Rady Polityki Fiskalnej nie jest niczym nowym. W 2015 r. powstanie takiego ciała zablokował ówczesny minister finansów w rządzie PO-PSL Mateusz Szczurek. - Można być niezależnym, w takim sensie, że nic nie zależy ode mnie - to dobrze podsumowuje ten pomysł - mówił wtedy były szef resortu finansów. Teraz nie będzie wyboru. Polska radę fiskalną będzie musiała wprowadzić.
Reguła wydatkowa będzie musiała być szczelna. PiS ma problem
To nie wszystkie zmiany, jakie chce zaproponować Unia. Dużym wyzwaniem dla nowych ekip rządzących będzie swoiste ujednolicenie w ramach Wspólnoty reguły wydatkowej. W największym skrócie: reguła blokuje bezkarne zadłużanie się rządu. Politycy dzięki niej muszą znaleźć źródła dochodu dla przewidzianych wydatków. PiS przez lata w kilku krokach rozwadniał krajową regułę, by móc zwiększyć przestrzeń wydatkową. Ostatnim takim posunięciem jest m.in. wyłączenie spod reguły wydatków na zbrojenia.
Po reformie nie będzie to już możliwe. To oznacza, że jeśli po jesiennych wyborach wygrana partia będzie kontynuować wielomiliardowe zbrojenia, zostanie zobligowana do wykazania ich źródeł finansowania. To wywoła finansową presję, by ograniczyć inne wydatki.
- Można powiedzieć, że nowe reguły mogą być młotem na patologie w obszarze finansów publicznych. A tych w Polsce nie brakuje - w ostatnim okresie Ministerstwo Finansów mocno się zagalopowało ze zmianami w regule wydatkowej, z której zostały wyłączone nie tylko wydatki militarne, ale i wydatki inwestycyjne - komentuje Dudek.
Komisja Europejska wprowadzi także zestaw sankcji finansowych oraz wzmocni tzw. sankcje reputacyjne. Już teraz polegają one m.in. na tym, że minister finansów będzie musiał występować przed Parlamentem Europejskim i wyjaśniać, co zamierza zrobić, jeśli deficyt Polski zostanie zwiększony ponad miarę i założenia.
Mechanizm z KPO nie tylko od święta, ale co roku
Ważną nowością jest też to, że zniknie Aktualizacja Programu Konwergencji. Jest to niezwykle istotny dokument, który co roku Ministerstwo Finansów wysyła do Brukseli, opisując w nim najważniejsze wskaźniki gospodarcze oraz planowane działania m.in. podatkowe (money.pl dokładnie przeanalizowało APK za 2022 r. TUTAJ). Zastąpi go "Czteroletni plan strukturalno-fiskalny", z tym że politycy prawicy mogą mieć z nim poważny kłopot. Dlaczego?
- Plany przesyłane do Brukseli będą dotyczyły nie tylko aspektów fiskalnych, ale również reform strukturalnych. Będzie to jeden dokument. Czyli już nie tylko w KPO, ale także corocznie w aktualizowanych, czteroletnich planach strukturalno-fiskalnych Polska będzie musiała się tłumaczyć, jak realizuje kwestię np. niezależności sądów. Istotne, strukturalne kamienie milowe będę zatem corocznym elementem procesu budżetowego - mówi Sławomir Dudek.
Dodaje on, że jeżeli nie będzie więc realizowany kamień milowy dotyczący praworządności, to obecny rząd nie będzie mógł wnioskować np. o wydłużenie okresu redukcji nadmiernego deficytu, jeśli ten się zdarzy, a wojna za naszymi wschodnimi granicami, czy napuchnięte wydatki rządowe będą się nam odbijały czkawką jeszcze przez kolejne lata.
Nowe ramy wyzwaniem dla polityków wszystkich opcji
Jeśli kierunkowe reformy Unii nie zostaną wykoślawione, mogą one stanowić wyzwanie dla naszej klasy politycznej. - Politykom obecnego rządu, ale również każdego kolejnego, trudniej będzie "poszaleć" - twierdzi ekspert.
- Obecny rząd w projekcie budżetu na 2024 r., czyli budżetu projektowanego według nowych wytycznych, będzie musiał pokazać bardzo niewygodną prawdę dla społeczeństwa. Będzie musiał pokazać projekt trudnego budżetu w trakcie kampanii wyborczej. Przy obecnych uwarunkowaniach nie będzie tam miejsca na kontynuację wielu programów. Dotychczas wszystkie problemy i wyzwania były przesuwane na "po wyborach". Teraz ta góra śmieci będzie musiała być ujawniona w planach na kolejne lata - argumentuje Dudek.
Co więcej, kluczowy będzie sposób zaszczepienia nowych przepisów na polski grunt. Komisja Europejska powinna rozliczać poszczególnie kraje z implementacji tych przepisów, ale trzeba pamiętać, że pod nadzorem jest 27 krajów, a na poziomie europejskim jest do rozstrzygnięcia również wiele innych problemów.
- Nie wykluczam, że polski rząd będzie próbował "ograć" Komisję Europejską poprzez wdrożenie nowych regulacji tylko fasadowo. Nie inaczej było przecież z kamieniami milowymi w KPO - przewiduje prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Dlatego też Dudek, który przez ponad 20 lat pracował w Ministerstwie Finansów, zamierza stworzyć ekspercki, obywatelski komitet monitorujący wdrożenie reformy w polskiej ustawie o finansach publicznych. - Będzie on pilnował wdrażania nowych ram fiskalnych zgodnie z ideą unijnych dyrektyw i w sposób, który zabezpiecza obywateli przed wykorzystywaniem przez władze finansów publicznych do celów wyborczych i szafowaniem finansami publicznymi - kończy ekonomista.
Damian Szymański, dziennikarz i zastępca szefa redakcji money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.