W marcu dojdzie do ostatecznego głosowania Parlamentu Europejskiego nad nowelizacją dyrektywy o charakterystyce energetycznej budynków (EPBD). To oznacza rewolucyjne zmiany w budownictwie w całej UE. Od 2030 r. wszyscy inwestorzy będą zobowiązani do budowy wyłącznie zeroemisyjnych budynków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znowelizowana dyrektywa EBD zakłada redukcję emisji w budownictwie o co najmniej 60 proc. w ciągu niecałych sześciu lat. Z kolei osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej ma nastąpić do 2050 r. To oznacza, że wszystkie nowe budynki, które będą wybudowane od 2030 r., muszą być bezemisyjne. Do 2040 r. planowane jest także wycofanie kotłów na paliwa kopalne. Mają być one zastępowane odnawialnymi źródłami energii, np. pompami ciepła, fotowoltaiką.
Doprowadzenie do "zeroemisyjności budynków" ma się odbywać także przez zmniejszenie zużycia energii przez budynki. Chodzi o termomodernizację budynków, z których ucieka najwięcej ciepła. Mają w tym pomóc dotacje i rządowe programy. Coraz częściej jednak mówi się także o karach.
Dla opornych kary. "Państwo musi działać"
Hubert Różyk, rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska, w wywiadzie dla portalu gazeta.pl wyjaśnił, że najpierw "zeroemisyjne" będą musiały być budynki użyteczności publicznej, a dopiero potem prywatne domy.
Dodał jednak, że w grę wchodzą nie tylko zachęty finansowe, ale i kary dla tych, którzy nie będą chcieli przeprowadzić termomodernizacji.
- Będziemy przede wszystkim pokazywali rachunek ekonomiczny, dbali o to, żeby zmiana była opłacalna dla zwykłych ludzi. Czy pojawią się kary? Pewnie w jakimś momencie będą środki administracyjne, ale to jest mniej więcej tak jak z paleniem śmieciami albo z kwestią jeżdżenia niesprawnym samochodem - przyznał rzecznik ministerstwa. - Państwo musi działać w taki sposób, żeby na koniec skłaniało nawet te jednostki, które mimo wszystko nie chcą działać. Tak jest z mandatami. To też jest swego rodzaju kara - dodał.
"Temat remontów domów i wymiany źródeł ciepła będzie traktowany przez rząd na poważnie. Czeka nas fala renowacji. Z resztą nie wiem czy rynek już tego nie dyskontuje, ponieważ producenci styropianu zapowiedzieli podwyżki od 7 proc. do 15 proc. w kwietniu" - komentuje zapowiedzi rzecznika ministerstwa Tomasz Narkun, ekspert rynku nieruchomości.
Przed deweloperami i właścicielami nieruchomości duże wyzwanie
Według Tomasza Błeszyńskiego, eksperta rynku nieruchomości, dostosowanie się do nowych unijnych przepisów będzie dużym wyzwaniem.
- Nie wszyscy deweloperzy są gotowi na tego typu inwestycje. Trzeba liczyć się także z tym, że będą one kosztowniejsze niż prowadzone obecne projekty, co przełoży się także na cenę finalną mieszkań. Na rynku wtórnym może się z kolei pojawić problem, skąd wziąć środki na modernizację starych budynków. Przypominam, że do dzisiaj nie udało się do końca uporać z tzw. kopciuchami. W tym wypadku zakładam, że będą to bardziej kompleksowe inwestycje niż wymiana pieca - zaznacza ekspert w rozmowie z money.pl.