Spirala zadłużenia się nakręca. Walka z koronawirusem pochłonie ogromne pieniądze, które w większości rządy będą musiały pożyczyć. Według KE, na koniec roku średnie zadłużenie w strefie euro przekroczy 100 proc. PKB.
- W skutek kryzysu wskaźniki zadłużenia osiągną niespotykane do tej pory rozmiary, a poziom deficytu sektora finansów publicznych wielkości nienotowane od czasów II wojny światowej - powiedziała w poniedziałek wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) Teresa Czerwińska podczas konferencji EEC Online.
Zdaniem byłej minister finansów cytowanej przez Gazetę Prawną, skutki gospodarcze obecnego kryzysu będą dużo bardziej dotkliwe, niż skutki kryzysu lat 2008-2009. Tłumaczy, że ten kryzys dotyczy w bezpośredni sposób sfery realnej gospodarki, w odróżnieniu od poprzedniego, który generowany był przez sektor finansowy.
- Poziom produkcji, poziom usług, poziom rozwoju gospodarczego z roku 2019, jeszcze co najmniej przez dwa lata będzie dla nas nieosiągalny - ostrzega Czerwińska.
Jako wiceprezes EBI zapewniła o wsparciu dla firm europejskich. EBI wspólnie z Komisją Europejską uruchomiło około 8 mld euro oraz Paneuropejski Fundusz Gwarancyjny z kwotą 25 mld euro, który ma zmobilizować kapitał na poziomie około 200 mld euro.
Czytaj więcej: Polski rząd najbardziej hojny w Europie. Na walkę z koronawirusem przeznaczy 6,5 proc. PKB
Na tle innych krajów Europy względnie bezpiecznie wygląda sytuacja w Polsce. Z długiem na poziomie 46 proc. PKB mamy pewne pole manewru. Na koniec roku nie powinniśmy przekroczyć 60 proc. PKB. Według prognoz KE zatrzymamy się na poziomie 58,5 proc. PKB.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie