Już w piątek 15 kwietnia Główny Urząd Statystyczny (GUS) poda szczegółowe informacje na temat wzrostu cen w Polsce w marcu. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że pierwszy raz od dwóch dekad wskaźnik inflacji będzie dwucyfrowy. Prawdopodobnie wyniósł niecałe 11 proc.
Kilka dni temu prezes NBP Adam Glapiński tłumaczył się z drożyzny i wskazał, że nie tylko nasz kraj boryka się z gigantycznymi podwyżkami cen. Wiadomo, że jeszcze większa inflacja dotyka naszych południowych sąsiadów.
W Czechach w ciągu miesiąca średni poziom cen wzrósł o 1,7 proc., a w rok - o 12,7 proc. - wynika ze statystyk opublikowanych w poniedziałek przez czeski urząd statystyczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja w Czechach pnie się w górę
Marzec był dziewiątym miesiącem z rzędu z rosnącą inflacją. W lutym była na poziomie 11,1 proc. Znowu skala podwyżek zaskoczyła ekonomistów. Średnia ich prognoz sugerowała wynik na poziomie 12,4 proc.
Eksperci PKO BP zauważają szczególnie mocny wzrost cen paliw i energii. Koszty transportu są wyższe o 50 proc. Prawie 8 proc. więcej niż rok temu Czesi płacą za żywność. W dwucyfrowym tempie rosną koszty budowy mieszkań.
Inflacja: Czechy odskakują Polsce
Ekonomiści PKO BP zauważają, że ceny żywności w całym regionie rosną według podobnego wzorca. Widać to m.in. na powyższym wykresie. To nie jest dobry prognostyk przed piątkową publikacją dla Polski.
Warto zauważyć, że Czechy nie tylko wyprzedzają nas pod względem samej inflacji. Również odnotowują jeszcze dłuższy rekord. Ostatni raz podobnej drożyzny doświadczali pod koniec XX wieku.
Inflacja w Czechach i w Polsce
W obliczu drożejących surowców i wojny w Ukrainie nie widać jeszcze efektów podwyżek stóp procentowych, które czeski bank centralny rozpoczął szybciej niż NBP i na większą skalę. Miały one powstrzymać inflację, a ta ciągle rośnie.