W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł "Marsz 4 czerwca" zorganizowany przez Donalda Tuska i Platformę Obywatelską. W rozmowie z Radiem Zet wiceszef MSWiA Błażej Poboży docenił, że choć "zanosiło się na marsz nienawiści", to ostatecznie "tak nie było. Zaznaczył, że policja nie odnotowała "żadnych, większych incydentów". Wydarzenie zabezpieczało 4 tys. funkcjonariuszy.
Poboży: "Marsz 4 czerwca" nie miał pół miliona uczestników
Jeszcze w trakcie trwania happeningu jego organizatorzy podkreślili, że w stolicy zameldowało się pół miliona osób. Nieoficjalne przecieki od służb podawały jednak znacznie mniejszą liczbę.
Błażej Poboży również skłaniał się ku temu drugiemu szacunkowi. Jak przekazał, z danych, które do niego dotarły, wynika, że tłum w Warszawie liczył ok. 150 tys. osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To była ta liczba, która jest szacunkowa. (...) Trudno jest to jednoznacznie oszacować, ponieważ marsz objął dużą część miasta, dodatkowo zbiegło się to z weekendem i ładną pogodą – podkreślił wiceszef MSWiA.
Członek rządu pochwalił i wbił szpilę Donaldowi Tuskowi
W ocenie polityka PiS Donald Tusk w niedzielę "wykonał bardzo dużą pracę polityczną i okołopolityczną". A to dlatego, że sprowadził do stolicy "cały aktyw PO".
– Osiągnął wczoraj bardzo duży sukces. (...) Podporządkował sobie całą opozycję, zdominował ją, zwabił ją na marsz przy użyciu moralno-politycznego szantażu z wykorzystaniem części dziennikarzy i mediów. Zwabił liderów na swój marsz partyjny, nie pozwolił im nawet wystąpić – stwierdził Błażej Poboży w rozmowie z Radiem Zet.