Członkowie RPP Ludwik Kotecki i Joanna Tyrowicz poinformowali w czwartek, że zostali wezwani na 23 i 24 maja do Prokuratury Okręgowej w Warszawie na przesłuchanie w charakterze świadków. Wezwanie dotyczy postępowania ws. naruszenia przepisów o ujawnieniu informacji w zw. z wykonywaną funkcją.
- Pan prokurator Paweł Zieliński wezwał mnie na 24 maja, w charakterze świadka. Wezwanie dotyczy naruszenia art. 266 par. 1. Kodeksu Karnego. Potwierdzam, że sygnatura sprawy jest taka sama, jak na wcześniejszych wezwaniach do prokuratury dziennikarzy, o których pisał money. pl, a które dotyczyły tej redakcji, a także RMF FM i Newsweeka - powiedziała Tyrowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W piątek w reakcji na liczne zapytania dotyczące wezwania do prokuratury zamieściła komentarz w mediach społecznościowy.
Niewiele da się sensownego na ten temat powiedzieć. Wezwanie to wezwanie, nie ma to tamto. Nikt nie jest ponad prawem - czytamy we wpisie członkini RPP. Jeden organ Najjaśniejszej chce przepytać przedstawiciela innego organu Najjaśniejszej. Niech i tak będzie - dodała.
"Czy te pytania mają sens? Staram się nie mówić innym, jak mają robić swoją robotę. Takie ćwiczenie zen" - czytamy we wpisie Tyrowicz.
- Uważam to za atak polityczny. Moim zdaniem, to klasyczna kafkowska sytuacja. Prezes NBP wielokrotnie straszył RPP możliwymi doniesieniami do prokuratury w związku z różnymi informacjami pojawiającymi się w mediach, niekorzystnie przedstawiającymi NBP, przy czym nie były to groźby kierowane do konkretnych osób - stwierdził Kotecki w reakcji na wezwanie do prokuratury.
Czego dotyczy przesłuchanie? Zgodnie z art. 266 par. 1 KK kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Ściganie przestępstwa określonego w tym paragrafie następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Analiza ws. cen. "Śledczy szukają źródła przecieku"
Wezwanie do prokuratury otrzymał w lutym tego roku także Damian Szymański, z-ca redaktora naczelnego money.pl. "Bardziej wylewnego docenienia swojej pracy nie mogłem sobie wymarzyć. Kilka dni temu dostałem od warszawskiej prokuratury zaproszenie na rozmowę nt. ujawnienia przeze mnie w 2023 r. analizy NBP, wskazującej, kiedy tak naprawdę zaczął się problem z inflacją w Polsce. Śledczych najbardziej interesuje źródło przecieku" - pisał w opinii dla money.pl.
Mowa o analizie, która nosi nazwę: "Pomiar sztywności cen na podstawie danych jednostkowych GUS". Chodziło w niej o to, aby zobaczyć, od kiedy ceny w naszym kraju zaczęły być częściej zmienianie, czy rosły, czy spadały oraz jak duża była skala tych ruchów. Innymi słowy: kiedy tak naprawdę Polska zaczęła mieć problemy z inflacją i czy nie przespaliśmy tego momentu.