Nowe maszyny powinny być dostępne do 2040 roku. Jak podkreślił szef MON Niemiec Boris Pistorius, nie chodzi o dalszy rozwój obecnych czołgów, ale o "coś zupełnie nowego", co obejmie kilka "połączonych w sieć pojazdów bojowych". Czołgi będą wyposażone w technologie oparte na sztucznej inteligencji – wyjaśnił.
W rezultacie ma powstać cały system bojowy MGCS (Main Ground Combat System). Będzie on lądowym odpowiednikiem systemu lotnictwa bojowego FCAS (Future Combat Air System), nad którym Francja i Niemcy już pracują. MGCS ma połączyć czołgi bojowe w sieci danych z innymi rodzajami broni, takimi jak drony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister obrony Francji Sebastien Lecornu poinformował, że opracowanie i budowa systemu zostały zlecone firmom Rheinmetall, KNDS i Thales. Paryż i Berlin chcą, by umowy w tej sprawie zostały sfinalizowane do końca tego roku. Zasadniczo za rozbudowę lotniczego systemu FCAS ma być odpowiedzialna Francja, a za lądowy MGCS – Niemcy.
Jak stwierdził Boris Pistorius, nie ma wątpliwości, że projekt MGCS uzyska poparcie większości deputowanych do niemieckiego Bundestagu. System ma być kontynuacją niemieckiego czołgu Leopard 2 i francuskiego czołgu Leclerc.
"Czas prosperity dla branży zbrojeniowej"
Europejski przemysł zbrojeniowy rośnie przez wojnę w Ukrainie. – Wstępne szacunki mówią, że wojna na pewno nie skończy się w tym roku. Najbliższe lata, nawet jeśli konflikt dobiegnie końca, to czas prosperity dla branży zbrojeniowej – oceniał w marcu w rozmowie z money.pl Mariusz Cielma z "Nowej Techniki Wojskowej".
Rheinmetall, niemiecki producent systemów obronnych, pojazdów opancerzonych i uzbrojenia, notował rekordy na giełdzie. Kurs przebijał wówczas poziom 441 euro, co było najwyższą wartością w historii. Nie jest zaskoczeniem, że notowania spółki zaczęły piąć się w górę w lutym 2022 roku – po napaści Rosji na Ukrainę. Zyskiwała też m.in. francuska firma zbrojeniowa Thales i brytyjski gigant BAE Systems.