Plotki o rekonstrukcji rządu pojawiają się od kilku tygodni. Podgrzał je w zasadzie sam premier. Już 19 marca zasugerował, że dojdzie do wymiany niektórych ministrów.
Zawsze ktoś w rządzie spisuje się gorzej, a ktoś lepiej i zawsze jest dobry moment, że wtedy, kiedy się już zdefiniowało, kto z jakichś powodów nie daje rady tak na sto procent, to wtedy będzie rekonstrukcja – stwierdził wtedy Donald Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekonstrukcja rządu. Czterech ministrów odejdzie
W końcu szef rządu odsłonił część kart. Przyznał, że w piątek czterech ministrów poda się do dymisji.
Ja w piątek przyjmę rezygnację czterech ministrów i ogłoszę też w piątek nazwiska nowych, ale uroczystość w Pałacu Prezydenckim będzie później. Jednak Ci ministrowie przystąpią natychmiast do pracy – zapowiedział Donald Tusk w Sejmie.
Dodał też, że już kontaktował się w tej sprawie z Kancelarią Prezydenta Andrzeja Dudy. Dopytywany, czy w związku z rekonstrukcją zmniejszy się liczba ministerstw szef rządu odparł: "trochę tak".
Kto odejdzie z rządu?
Kto zatem pożegna się z ministerialną teką? Najprawdopodobniej cztery osoby poznaliśmy już wraz z listami wyborczymi do Parlamentu Europejskiego. Znalazły się na nich nazwiska: Bartłomieja Sienkiewicza (obecnego ministra kultury), Borysa Budki (obecnego ministra aktywów państwowych), Marcina Kierwińskiego (obecnego ministra spraw wewnętrznych) i Krzysztofa Hetmana (obecnego ministra rozwoju).
Spekulowano jednak, że dwoje kolejnych ministrów może opuścić gabinet Donalda Tuska z powodu niezadowolenia z efektów ich pracy. Chodzi o ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego (PSL) oraz Pauliny Hennig-Kloski (Polska 2050).
Pojawiły się też już pierwsze nazwiska na giełdzie, które mogłyby zastąpić ministrów przechodzących do PE. Wśród następców Borysa Budki wymienia się nieoficjalnie Jana Grabca i Roberta Kropiwnickiego. Natomiast Marcina Kierwińskiego mógłby zastąpić minister-koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, który połączyłby funkcje nadzorcy służb i szefa MSWiA w rządzie.