Narodowy Bank Polski w weekend opublikował w mediach społecznościowych wykres opatrzony intrygującym komentarzem. "Od sześciu miesięcy ceny nie rosną" - czytamy we wpisie NBP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fala komentarzy po wpisie NBP
Krótka informacja okazała się kontrowersyjna. Po pierwsze, platforma X (dawniej Twitter) oznaczył ją jako "wprowadzającą w błąd". Po drugie, wywołała prawdziwą lawinę komentarzy. Spora część z nich była krytyczna.
Ekonomiści dyskutują, czy ceny nie rosną
Michał Gamrot, założyciel Polskiej Sieci Ekonomii, stwierdził, że krytykujący publikację NBP nie mają racji. "Problem z tym, że ceny od kwietnia faktycznie nie rosną" - przekonuje.
To, że roczna inflacja w Polsce wynosi 8 proc., nie znaczy, że ceny rosną w ostatnich miesiącach. Dobrze widać to na miesięcznych procentowych zmianach indeksu cen CPI - napisał.
I poparł swoją tezę wykresem Banku Pekao, który wyraźnie wskazuje, że w ujęciu miesiąc do miesiąca ceny spadają. Ostatni odczyt osiągnął wartość -0,4. W poniższym wpisie chodzi o wykres oznaczony trójką.
Inflacja miesiąc do miesiąca czy rok do roku?
Sposób przedstawiania danych okazał się kluczowy dla dyskusji. Ignacy Morawski, główny ekonomista "Pulsu Biznesu", zauważył, że analizowanie danych w ujęciu miesięcznym nie ma większego sensu.
Jedyny sens analizowania cen z miesiąca na miesiąc jest po odsezonowaniu. Amerykanie podają indeks CPI od razu odsezonowany. Cała debata toczy się tam na tych danych. W Polsce nie debatuje się o danych miesiąc do miesiąca. Ale jak już to robimy, to trzymajmy się porządnej konwencji. Ceny w ciągu sześciu miesięcy wzrosły w Polsce. Mało, tak, jest hamowanie cen. Ale wzrosły - podkreślił.
I ten argument spotkał się z odpowiedzią autora wpisu. Michał Gamrot odparł, że odsezonowanie wiele nie zmienia. "Powiedz mi proszę, o ile te ceny wzrosły po odsezonowaniu od kwietnia? Niecały procent w 5-6 miesięcy. O czym my tu mówimy?" - odpisał.
Morawski wskazał, że wpis Narodowego Banku Polskiego nie jest po prostu zgodny z prawdą.
NBP napisał zmanipulowany i nieprawdziwy post. To jest fakt. NBP bardzo angażuje się w kampanię wyborczą. To też jest fakt - podkreślił ekonomista "PB".
Mikołaj Raczyński, dyrektor zarządzający i inwestycyjny Portu w Polsce, również skrytykował tezę o tym, że ceny nie rosną. "Ceny nie rosną od kwietnia" to efekt m. in. tego, że ceny zwykle nie rosną w wakacje + manipulacji paliwami. Przed wyborami zrobiono z tego spin polityczny. Oczekiwanie, że szanujący się ekonomiści mają brać w tym udział to nieporozumienie - napisał.
Ceny wzrosły czy spadły? Wykres pokazuje szczegóły
Jeszcze inne spojrzenie na sytuację przedstawiły Analizy Pekao. Eksperci banku potwierdzili, że od września 2022 r. ceny wzrosły średnio o 8,2 proc. "I te 8,2 proc. to roczny wskaźnik inflacji" - piszą. Zaprezentowany przez nich wykres pokazuje jednak, że od kwietnia 2023 ceny spadły. O ile? O 0,6 proc.
Czego zatem zabrakło w publikacji NBP? Szerszego kontekstu. Mikołaj Pisarski, prezes Instytutu Misesa, podkreśla, że wykres NBP jest manipulacją, bo "bo nijak nie widać na nim tego, o czym dział prasowy pisze". Wpis banku mówi bowiem o danych miesięcznych, ale prezentuje dane w ujęciu rocznym.
Tutaj złamana jest podstawowa zasada prezentacji danych, bo do ich zrozumienia i poprawnej interpretacji potrzeba dodatkowej informacji - niezawartej w poście - tłumaczy Pisarski.
Z powyższej dyskusji najważniejsze są dwa wykresy. Pierwszy - przedstawiony przez NBP. Jest dowodem na to, że inflacja rok do roku spada. Nie dowodzi jednak tego, że ceny "od sześciu miesięcy nie rosną". To wyhamowanie widać dopiero na wykresie Pekao. Widać też, że skala wzrostu inflacji, mierzona od czasów pandemii, jest olbrzymia. A spadek cen, widoczny w ostatnich miesiącach, jest symboliczny.
Wykres NBP może wprowadzać odbiorców w błąd, bo sugeruje, że ostro spadająca linia dotyczy cen z ostatnich sześciu miesięcy. A tak nie jest.
Wiele wskazuje też na to, że wysoka inflacja pozostanie z nami na dłużej. Dojście do celu inflacyjnego, jakim jest 2,5 proc. (z możliwością odchylenia o +- 1 pkt proc.) według projekcji NBP potrwa to do 2025 r. Tymczasem część ekspertów ostrzega, że inflacja wcale nie jest jeszcze opanowana, a sytuacja wciąż może wymknąć się spod kontroli.