Były wieloletni prezydent Sopotu, a od 15 października poseł na Sejm Jacek Karnowski kilka dni temu powiedział w podcaście "Super Expressu", że blisko 90 proc. "budżetów samorządów na przyszły rok nie spina się". Dodał, że, jest to efekt m.in. niekorzystnych dla samorządów zmian podatkowych dokonanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w Polskim Ładzie.
Rząd PiS promując m.in. przechodzenie przedsiębiorców na ryczałt spowodował, że samorządy utraciły część swoich dochodów. Samorządy nie mają bowiem żadnego udziału w podatku dochodowym od ryczałtowców, jedynie państwo z nich korzysta.
Również zachęcenie przez PiS przedsiębiorców do korzystania z tzw. estońskiego CIT, który jest rodzajem optymalizacji podatkowej, spowodowało znaczący spadek wpływów do budżetu, a w konsekwencji – również zubożenie samorządowych kas, które były zasilane tym podatkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zaznaczył Karnowski, straty te nie zostały nigdy samorządom w pełni zrekompensowane. Subwencja rozwojowa, która miała wyrównać samorządom straty – w rzeczywistości zwraca im tylko 10 proc. tego, co utracili przez nowe przepisy.
Do tego subwencja oświatowa, która stanowi w wielu samorządach najpotężniejszą pozycję w ich budżetach – od dawna już nie pokrywa faktycznie podnoszonych wydatków na oświatę.
Z subwencji tej wypłacane są nauczycielskie wynagrodzenia, które mają – zgodnie z wyborczą obietnicą Donalda Tuska – wzrosnąć od przyszłego roku o 30 procent, wraz z wyrównaniem.
Samorządy nie mają na podwyżki
- Samorządy nie mają pieniędzy na dokładanie się do tych podwyżek – podkreśla w rozmowie z money.pl Marek Wójcik dyrektor biura Związku Miast Polskich i były wiceminister administracji i cyfryzacji w rządzie PO- PSL.
Dodaje, że nie wyobraża sobie, by w budżecie na 2024 r. przygotowywanym już przez nową koalicję rządzącą, nie uwzględniono faktycznie podnoszonych przez samorządy wydatków związanych z wypłatą wynagrodzeń dla nauczycieli. Subwencja rządowa pokrywa bowiem tylko ich część.
Przykładowo, jeśli subwencja oświatowa na 2023 r. wynosiła 64,4 mld zł, to samorządy musiały i tak do tej kwoty dokładać ze swoich budżetów od 20 proc. do nawet 80 proc. (tak było w przypadku dużych miast i metropolii).
Zatem, jeśli rząd Tuska podniósłby wydatki na oświatę, naliczając obiecane podwyżki tylko od kwoty subwencji, samorządy musiałby sporo dołożyć nauczycielom z własnych budżetów. - Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – mówi krótko samorządowiec.
Obietnice złożone w umowie koalicyjnej
Samorządy liczą, że wraz ze zmianą władzy w kraju, skończy się skubanie ich kasy.
W ubiegłym tygodniu zarówno Związek Miast Polskich, jak i Unia Metropolii Polskich przypomniały publicznie politykom nowej większości, do czego zobowiązali się w swojej umowie koalicyjnej.
Chodzi dokładnie o pkt. 23 tejże umowy, w której czytamy m.in., że strony (czyli: KO, Trzecia Droga i Lewica) zobowiązują się do "powierzenia samorządom odpowiednich kompetencji wraz z zapewnieniem im stosownych środków finansowych".
"Wzmocnimy ich dochody własne, m.in. poprzez zwiększony udział w podatku PIT oraz ponowne przyznanie im decyzyjności w tych obszarach, w których w ostatnich latach ją utraciły" - czytamy w tym dokumencie.
Postanowienia te – jak podkreśla Donald Tusk – będą wdrożone w ciągu 100 pierwszych dni nowego rządu.
Czego domagają się samorządy? Co na to rząd?
Samorządy liczą, że wspólnie z nowym rządem Tuska zdołają stworzyć nową, kompleksową ustawę o finansowaniu Jednostek Samorządu Terytorialnego.
Domagają się takich zmian jak: udziału samorządów w ryczałcie, zwiększenia udziału w PIT, stopniowego zwiększenia subwencji oświatowej do 3 proc. PKB, a także – co bardzo ważne – zamiany przez nowy rząd pożyczek w Krajowym Programie Odbudowy (KPO), na bezzwrotne subwencje.
Jak przekonuje Marek Wójcik, samorządy zostały przez rząd PiS wydrenowane z pieniędzy i nie mają na wkład własny do inwestycji w ramach KPO.
Zapytaliśmy polityków KO, czy zamierzają wywiązać się z danych samorządom obietnic i czy przyszłoroczny budżet państwa uwzględni w podwyżkach dla nauczycieli również tę część wydatków, którą pokrywają z własnej kieszeni samorządy?
W odpowiedzi otrzymaliśmy krótkie oświadczenie posła KO oraz przyszłego szefa kancelarii rządu Tuska Jana Grabca, który napisał nam, że "o podwyżki dla nauczyciel nie ma obaw". – Znamy dobrze zasady finansowania i sytuację samorządów. Nasz budżet będzie uwzględniał finansowanie podwyżek w odpowiednim zakresie" – napisał Grabiec.
Polityk KO nie napisał, skąd rząd weźmie środki na ten cel, a w grę wchodzą dodatkowe miliardy złotych z budżetu.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl