Temat nagród dla rządzących zawsze jest szczególnie trudny, gdyż rodzi on konieczność wytłumaczenia wyborcom, dlaczego (i za co) ich wybrańcy sami sobie przyznali dodatkowe pieniądze. W przypadku rządu PiS sprawę komplikuje przeszłość, gdy przed niespełna czterema laty wybuchła afera z nagrodami dla ministrów przyznanymi przez ówczesną premier Beatę Szydło.
Dlatego też money.pl zapytał wszystkie ministerstwa, ilu szefów i wiceszefów resortów otrzymało nagrody w 2021 r. i w jakiej wysokości one były.
Z odpowiedzi rzeczników i biur prasowych resortów wynika, że w zeszłym roku nagrodę otrzymał… jeden wiceminister. Przyznano ją jednemu z zastępców wicepremiera Piotra Glińskiego. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wypłaciło nagrodę jubileuszową "wynikającą z przepisów prawa" (jak tłumaczy Centrum Informacyjne resortu) jednemu z wiceministrów, choć nie podaje któremu.
"Zgodnie z zapowiedzią Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego - wicepremierzy, ministrowie oraz wiceministrowie nie otrzymali nagród w 2021 r." - przekazało nam Centrum Informacyjne Rządu, gdy spytaliśmy, ilu ministrów i wiceministrów w KPRM otrzymało nagrody.
"To nie jest czas na nagrody"
Politolożka dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz nie była zaskoczona, gdy poinformowaliśmy ją o tym, że żaden z członków rządu nie otrzymał premii uznaniowej. W rozmowie z money.pl wymieniła trzy powody przemawiające przeciwko nagrodom dla ministrów i wiceministrów.
Jako pierwszy wymienia stopień przygotowania, a właściwie jego brak, państwa do piątej fali pandemii koronawirusa. Wyjątkowo zaraźliwy wariant Omikron może doprowadzić do wzrostu liczby zachorowań na poziomie 150 tys. przypadków dziennie. Rząd też o tym wie, co udowadnia fakt, że w ostatnim czasie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało ostrzeżenie do operatorów infrastruktury strategicznej, iż wkrótce może zabraknąć nawet 30 proc. pracowników.
A jednak Zjednoczona Prawica nie jest w stanie we własnym gronie znaleźć politycznego porozumienia nad projektami mającymi przeciwdziałać pandemii. O wsparcie w przyjęciu ustawy o weryfikacji szczepień pracowników PiS musi prosić opozycję - zwróciła uwagę nasza rozmówczyni.
Druga sprawa to nieszczęsne podatki związane z Polskim Ładem. Ekonomiści zgodnie podkreślają, że rzecz jest nie w wykonaniu, nie w tym, że księgowi się mylą, tylko w tym, że bardzo niejasno ten program jest skonstruowany, bo przepisy były pisane na kolanie. Stąd ten chaos w kraju - punktuje politolożka.
Trzecim powodem jest niejasna sytuacja dyplomatyczna Polski w dobie napięć między Rosją a Zachodem o suwerenność Ukrainy. Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz czeka na konkretne stanowiska i działania ze strony prezydenta Andrzeja Dudy i polskiego rządu.
W 2021 r. podwyżki zamiast nagród
Chociaż członkowie rządu nagród nie otrzymali - jak wynika z odpowiedzi resortów na pytania money.pl - to nie oznacza, że ich uposażenia w 2021 r. nie uległy zwiększeniu. Przeciwnie, zyskali oni dzięki podwyżkom płac polityków, które przepchnął obóz Zjednoczonej Prawicy.
Prezydent Andrzej Duda, za sprawą rozporządzenia, podwyższył wynagrodzenia posłów i posłanek (o 5 tys. zł do 12 tys. zł), wiceministrów (o 6 tys. zł), marszałków Sejmu i Senatu oraz premiera (wszyscy na ponad 20 tys. zł).
W "podziękowaniu" politycy przegłosowali ustawy gwarantującą podniesienie pensji m.in. prezydentowi RP. Po zmianach wynagrodzenie Andrzeja Dudy wzrosło do poziomu powyżej 25 tys. zł. A kwota ta wkrótce najprawdopodobniej się większy, gdyż pensja głowy państwa - zgodnie z zapisami ustawy - ma być corocznie waloryzowana o "wzrost wynagrodzeń na dany rok budżetowy w stosunku do roku poprzedniego (średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzenia)".
Administracja rządowa niespecjalnie się sprawdza w tych kluczowych dziedzinach. Dlatego nie jest to czas na nagrody, gdyż obecnie mierzymy się z pandemią, a dodatkowo z chaosem podatkowym oraz niejasnymi perspektywami w wielu dziedzinach. Gdyby rządzący sobie przyznali nagrody za miniony rok, to byłaby to powtórka scenariusza, który zapamiętaliśmy ze słów "te pieniądze im się po prostu należały" autorstwa pani premier Szydło - ocenia dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.
Nagrody na cenzurowanym od czasu premier Szydło
Przypomniała w ten sposób aferę z nagrodami, która wstrząsnęła obozem Zjednoczonej Prawicy w 2018 r. Za poprzedni rok ówczesna premier Beata Szydło przyznała członkom rządu łącznie 1,5 mln zł, co ujawnił w lutym 2018 r. Krzysztof Brejza (wtedy poseł Platformy Obywatelskiej, dziś senator KO), gdyż uzyskał odpowiedź w tej sprawie na swoją interpelację poselską.
Natomiast z e-maili, które mają pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka wynika, że w okresie 2016-2017 na nagrody dla 55 członków rządu trafiło jeszcze więcej pieniędzy, bo 2,7 mln zł.
W tamtym czasie szefowa rządu wyszła na mównicę sejmową i wypowiedziała słynne słowa, które ciągną się za nią do dziś. - Ministrowie i wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę - argumentowała Beata Szydło. - Te pieniądze się im po prostu należały - dodała. To ostatnie zdanie na stałe dołączyło do słowników polskiej polityki.
Sprawa nie chciała ucichnąć, więc w kwietniu 2018 r. prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zdecydował, że członkowie rządu mają oddać swoje nagrody na rzecz organizacji Caritas Polska. Polityk dał im na to miesiąc.
W sierpniu 2019 r. Caritas opublikował natomiast komunikat, w którym przekazał, że nagrody zwróciło 12 z 21 ministrów. Organizacja nie ujawniła, o kogo konkretnie chodziło, natomiast podała, że otrzymała od członków rządu niemal 657 tys. zł.