Prezes NBP Adam Glapiński w środę 9 marca oświadczył, że priorytetem Rady Polityki Pieniężnej (RPP) jest wstrzymanie rosnącej inflacji. Dwa dni później światło dzienne ujrzał raport, który sugeruje, że w 2022 roku średni wzrost cen będzie prawdopodobnie dwucyfrowy. Tym samym można oczekiwać kolejnych podwyżek stóp procentowych.
Przyznał to sam szef NBP, choć nie określił do tej pory, do jakiego poziomu może wzrosnąć oprocentowanie. Zapewnił jednak, że "żadne aspekty życia gospodarczego w Polsce nie budzą teraz obaw".
Podobne słowa padły na poprzedniej konferencji NBP. Wtedy prezes podkreślał, że stopy procentowe na poziomie 3,5-4 proc. nie wyrządzą szkody polskiej gospodarce. To oznaczałoby, że jest jeszcze przestrzeń, żeby główna stawka banku centralnego wzrosła o około 0,5 pkt proc., z obecnych 3,5 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do tej pory wydawało się, że z podwyżek zadowolone mogą być banki, które przy wyższych stopach procentowych po prostu więcej zarabiają. Niespodziewanie głos w dyskusji zabrał prezes Banku Millennium Joao Bras Jorge, który na konferencji poświęconej sektorowi bankowemu miał powiedzieć, że dalsze podwyżki stóp procentowych mogą zaszkodzić gospodarce.
Jego słowa przytoczył główny ekonomista PKO BP.
Piotr Bujak zauważa, że "to pierwszy tak poważny głos z sektora bankowego w sprawie negatywnych konsekwencji zacieśniania krajowej polityki pieniężnej". Do tej pory prezesi i dyrektorzy banków otwarcie w ten sposób się nie wypowiadali.
Poprosiliśmy Bank Millennium o rozwinięcie słów prezesa. Chcieliśmy dowiedzieć się, co dokładnie miał na myśli. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Stopy procentowe studzą gospodarkę
Ekonomiści pytani o skutki podwyżek stóp procentowych przyznają, że zawsze takie działania studzą gospodarkę. Wyższe oprocentowanie powoduje mniejszy popyt na kredyt, ogranicza możliwości wzrostu konsumpcji, ale też inwestycji. Wpływa to też negatywnie np. na rynek nieruchomości.
Kluczowe jest pytanie, gdzie jest granica, powyżej której stopy procentowe robią więcej szkody gospodarce, niż korzyści z hamowania inflacji. Jednoznacznej odpowiedzi na to nie ma.
Eksperci Banku Millennium na podstawie ostatnich wypowiedzi prezesa NBP oceniają, że główna stawka oprocentowania może wzrosnąć do około 4,5-5 proc. Wskazują, że to oznacza zaostrzenie polityki, która była zapowiadana przed wybuchem wojny w Ukrainie.
Co nam mówi NBP?
"W naszej ocenie retoryka prezesa jest pewną formą interwencji werbalnej, mającej na celu ustabilizowanie/umocnienie złotego, niemniej nie zmienia to faktu, iż zakres zacieśnienia monetarnego będzie większy niż nasze dotychczasowe oczekiwania" - czytamy w komentarzu ekonomistów Banku Millennium.
Przyznają, że wcześniej spodziewali się 4 proc. na koniec roku. Teraz będzie to wynik bliższy 5 proc.
"W naszej ocenie jednak wyceniany obecnie przez rynki finansowe scenariusz wzrostu stopy referencyjnej do 5,5 proc. jest zbyt agresywny" - wskazują.