W piątek Orlen informował, że Komisja Europejska przełożyła termin na realizację środków zaradczych przy fuzji PKN Orlen i Grupy Lotos do 14 stycznia 2022 r. Według spółki kompleksowość procesu, przy bardzo wymagającym otoczeniu makro, wymaga dodatkowego czasu na negocjacje z partnerami. Wcześniej termin na realizację środków zaradczych upływał 14 listopada.
Zdaniem Daniela Obajtka, w decyzji KE nie należy doszukiwać się niczego sensacyjnego.
Takie sytuacje są typowe dla złożonych procesów akwizycyjnych. Należy ją oceniać przez pryzmat sytuacji makroekonomicznej, a zwłaszcza tego, co dzieje się na rynku paliw. Oznacza to, że zyskujemy więcej czasu na sfinalizowanie umów z partnerami biznesowymi wybranymi do wdrożenia środków zaradczych. To krok rozsądny i odpowiedzialny oraz zgodny z interesem obu firm i ich akcjonariuszy
- zauważył w rozmowie z wnp.pl.
Fuzja Orlenu i Lotosu
Dodał, że widząc postępy w negocjacjach, jest dobrej myśli. - Zakładam, że w pierwszym półroczu 2022 r. połączymy się z Lotosem, wbrew kasandrycznym wizjom, wieszczonym przez przeciwników fuzji. Przecież my nie zaczynamy negocjacji od nowa. Jesteśmy na etapie finalizowania umów. To czasem wymaga kilkustopniowych zgód. Rozmawiamy z poważnymi, międzynarodowymi firmami, które też potrzebują czasu na podjęcie własnych decyzji korporacyjnych - podkreślił prezes Orlenu.
Pytany o doniesienia, jakoby brak postępów w procesie fuzji budził zniecierpliwienie w kręgach rządowych, odparł, że "nie ma tu żadnej sensacji". - Cały czas mam wsparcie przedstawicieli polskiego rządu. Zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i wicepremier Jacek Sasin doskonale rozumieją, jak ważna jest budowa polskiego koncernu multienergetycznego, który będzie w stanie sprostać wyzwaniom wynikającym z procesu transformacji energetycznej i da impuls do rozwoju zaangażowanych firm – kluczowych dla polskiej gospodarki - powiedział Obajtek.