- To informacja, którą otrzymałem dzisiaj. Pan prezes Obajtek miał zainteresowania bardzo typowe dla wszystkich funkcjonariuszy PiS-u. Podpisał m.in. zlecenie dla detektywa, którego zadaniem było, jak to nazwano w tym piśmie, identyfikacja i udokumentowanie działań nieuczciwej konkurencji wobec PKN Orlen, w tym identyfikacja źródeł ujawniania informacji, dotyczących funkcjonowania koncernu - mówił we wtorek Donald Tusk, pokazując z mównicy kopię tego dokumentu.
- Mamy też dokumentację, czym zajmował się detektyw, wynajęty przez pana prezesa Obajtka. Głównie nieustannym śledzeniem posłów opozycji. W tym przypadku pana Marcina Kierwińskiego, pana Jaka Grabca, dzisiejszych ministrów rządu, pana eurodeputowanego Andrzeja Halickiego. Na te usługi detektywistyczne Orlen wydał decyzją Daniela Obajtka ponad milion. Na codzienną obserwację posłów opozycji - wyliczał premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To już nie tylko Hermesy, Pegazusy, Ziobry, Kamińskie, Wąsiki, ale nawet spółki Skarbu Państwa uczestniczyły w tym procesie totalnej inwigilacji posłów opozycji. Być może te materiały ujrzą światło dzienne, bo są momentami bardzo zabawne, gdyby nie taki brudny kontekst całej tej sytuacji - komentował.
- Efektem pracy detektywa było ujawnienie, że zachodzą relacje między Marcinem Kierwińskim a jego ojcem. To był jeden z efektów pracy, za którą Orlen zapłacił ponad milion złotych. I więcej takich "kwiatków" ląduje właściwie każdego dnia na moim biurku - dodał premier.
Obajtek odpowiada Tuskowi
Na reakcję ze strony Obajtka nie trzeba było długo czekać. Były szef Orlenu we wpisie w serwisie X zaprzeczył doniesieniom, według których wynajmował detektywa w celu śledzenia posłów. Zarzucił Tuskowi kłamstwo.
"Podał Pan kwotę za ochronę, którą przyznała mi Rada Nadzorcza koncernu w czasie, gdy realizowaliśmy strategiczne procesy połączenia. Taka ochrona była standardową praktyką, stosowaną również przez Jacka Krawca (byłego prezesa Orlenu - przyp. red.). Ma Pan złe informacje" - czytamy.
"Sam odejdę"
Rara nadzorcza Orlenu odwołała Daniela Obajtka ze stanowiska prezesa koncernu 1 lutego. Obajtek pełnił swoje obowiązki do 5 lutego. Rada tłumaczyła w komunikacie, ze podjęła decyzję po zapoznaniu się z pismem Obajtka, w którym oświadczył, że "oddaje się do dyspozycji Rady Nadzorczej, w zakresie sprawowanej funkcji".
Na antenie Radia ZET Obajtek przekonywał, że oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej, bo to "sprawa honorowa". Daniel Obajtek zapowiadał dobrowolne odejście w razie przegranej PiS w ubiegłorocznych wyborach. - Sam odejdę, nie trzeba mi będzie nawet dziękować. Mam swój honor i swoją godność - mówił wiosną 2023 r. w RMF FM. I choć Donald Tusk objął rząd w połowie grudnia, Obajtek obietnicę spełnił dopiero teraz.