Europosłowie podczas debaty Parlamentu Europejskiego we wtorek wieczorem skupili się na praworządności w Polsce. Kluczowe frakcje opowiadają się za tym, by pieniądze z unijnych funduszy rozdzielane były w oparciu o przestrzeganie rządów prawa w krajach członkowskich. Jeśli utrzymana zostanie retoryka, że w Polsce z praworządnością nie jest najlepiej, nasz kraj może sporo stracić.
- Kiedy debatowaliśmy o tym w styczniu, mówiłem, że sytuacja jest bezprecedensowa. Ale teraz jest jeszcze gorzej. Polska jest jedynym krajem UE, w którym sędzia może być karany za stosowanie prawa unijnego. Sytuacja jest bardzo nagląca, bo kiedy Sąd Najwyższy zostanie przejęty, będzie już za późno - powiedział Michal Szimeczka, europoseł liberalnej frakcji Odnowić Europę.
Z kolei wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourová, jak podaje "Gazeta Wyborcza", zapewniła europosłów, że Komisja szczegółowo analizuje ostatnią ustawę o sędziach, którą w zeszłym tygodniu podpisał prezydent Andrzej Duda.
- Komisja Europejska chce nadal dialogu z władzami Polski, ale jednocześnie jest strażniczką traktatów. Z tego powodu zawsze będzie sięgać po postępowania, które będą przeciw naruszeniom - powiedziała Jourová.
Już 20 lutego zacznie się unijny szczyt dotyczący budżetu na lata 2021-27, na którym jednym z trudniejszy punktów będzie powiązanie funduszy unijnych z praworządnością. Podczas samej debaty kilkakrotnie z ust europosłów padło stwierdzenie "pieniądze za praworządność".
- Oczekuję, że dyskusja na temat powiązania funduszy UE i praworządności będzie kontynuowana. Trudno jest uzasadnić, dlaczego UE miałaby finansować projekty w państwach, w których nie ma niezależnych sądów – zadeklarował jeszcze przed debatą Manfred Weber, szef frakcji EPL.
Temu wtórowała Katarina Barley z frakcji centrolewicowej. - Każdy, kto chce korzystać z funduszy unijnych, musi przestrzegać podstawowych wartości - stwierdziła. W podobnym tonie wypowiadali się liberałowie i zieloni.
Czytaj także: Wielka Brytania chce wprowadzić kontrole towarów z UE
Komisja Europejska zaproponowała już wiosną 2018 r. projekt rozporządzenia, które pozwoliłoby od 2021 r. na zawieszanie bądź nawet zmniejszanie funduszy unijnych za poważne łamanie praworządności - przypomina "GW". Projekt precyzuje, że chodzi m.in. o zagrożenie dla niezależności wymiaru sprawiedliwości bądź też o nie wykonywanie orzeczeń sądowych.
Zgodnie z tym projektem decyzja Komisji co do zawieszenia funduszy np. dla Polski mogłaby zostać zablokowana tylko przez – trudną do uzbierania – większość 55 proc. krajów UE reprezentujących 65 proc. ludności Unii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl