Decyzja RPP zapadła w momencie, gdy na rynku kredytów hipotecznych trwał prawdziwy boom. Polacy w tym roku ustawiali się w kolejkach po kredyty hipoteczne, bo stopy procentowe były bliskie zera, a raty kredytów niskie, co zwiększało zdolność kredytową.
W rezultacie w lipcu po raz pierwszy w historii udzielono w jednym miesiącu ponad 8 mld zł hipotek dla klientów indywidualnych. Powodem tej hossy był nie tylko ogromny apetyt na mieszkania, ale także wyjątkowo przyjazna polityka kredytowa banków.
Niestety, ostatnia decyzja RPP wiele zmienia. Zapytaliśmy więc ekspertów jak to wpłynie na sytuację kredytobiorców i osób planujących wziąć kredyt na kupno mieszkania lub domu.
Zdaniem Jarosława Sadowskiego, głównego analityka firmy Expander Advisors nie ma wątpliwości, że dostępność kredytów będzie niższa. - W ostatnich miesiącach udzielono rekordową liczbę kredytów. Tymczasem każda kolejna podwyżka stóp powoduje nie tylko, że rosną raty kredytów, ale także maleje ich dostępność. Jeżeli połączymy to ze znaczącym wzrostem cen mieszkań to ta dostępność będzie jeszcze niższa - twierdzi.
Dodaje, że podwyżka stóp NBP spowoduje m.in. wzrost stawki WIBOR, od której uzależnione jest oprocentowanie kredytów hipotecznych w złotych. To oznacza, że ich raty wzrosną, ale nie stanie się to od razu. Banki najczęściej aktualizują oprocentowanie raz na 3 miesiące (nie zawsze są to kwartały kalendarzowe). - Wielu kredytobiorców podwyżkę raty zobaczy więc dopiero w styczniu przyszłego roku - wyjaśnia.
Jednak wtedy ten wzrost będzie znaczący, gdyż obejmie zarówno podwyżkę październikową (o 86 zł) jak i listopadową (o 135 zł). - W przypadku starszych kredytów, np. udzielonych 10 lat temu, zadłużenie zwykle jest niższe, a okres pozostały do spłaty jest krótszy, więc wzrost raty będzie mniejszy - mówi analityk.
Według eksperta w obecnej sytuacji najbardziej ucierpią jednak ci, którzy dopiero planują np. założenie rodziny i kupno swojego pierwszego mieszkania. - Te osoby i tak się na to zdecydują, tyle, że mieszkanie, które kupią będzie mniejsze i w gorszej lokalizacji, niż gdyby zdecydowali się na taki zakup jeszcze rok temu - twierdzi.
Podwyżka stóp procentowych zmieni obraz rynku
Z kolei Bartosz Turek, ekspert HRE Investments uważa, że podniesienie stóp procentowych przełoży się nie tylko spadek zdolności kredytowej. - Będzie mieć to także bezpośredni wpływ na rynek mieszkaniowy. Obecnie popyt na mieszkania przewyższa podaż a lokale drożeją z dwucyfrową dynamiką. Moim zdaniem podwyżka stóp procentowych będzie jednym z czynników, które doprowadzą do normalizacji sytuacji na rynku mieszkaniowym - komentuje.
Ekspert przypomina zarazem, że o ile w 2020 roku trudno było zaciągnąć kredyt, o tyle w 2021 roku banki się otworzyły na potencjalnych kredytobiorców. - Ten odroczony popyt został już jednak zrealizowany. Decyzja RPP może teraz zmienić obraz rynku, w efekcie czego ceny mieszkań nie będą już rosły w takim tempie - dodaje.
Przypomnijmy, że polski rynek nieruchomości jest obecnie rozgrzany do czerwoności. W pierwszym półroczu tego roku na sześciu największych rynkach sprzedano blisko 40 tys. mieszkań, niemalże 10 proc. więcej niż w historycznie rekordowym pierwszym półroczu 2017.
Ceny mieszkań również biją rekordy. W Krakowie i Gdańsku średnia cena ofertowa nowego mieszkania przekracza już 10 tys. zł za metr, a w Warszawie zbliża się do 12 tys.
Zdaniem Bartosza Turka ostatnia podwyżka stóp procentowych może jednak wpłynąć na normalizację na rynku mieszkaniowym i zmniejszyć tempo wzrostu cen, zwłaszcza jeśli nastąpi to w połączeniu z realizacją zapowiedzi rządu dotyczącymi ukrócenia zjawiska pakietowych zakupów mieszkań.
Szaleństwo cenowe utrzyma się do końca roku
Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości nie jest już jednak takim optymistą. - Moim zdaniem decyzja RPP raczej na pewno nie ''schłodzi'' rynku nieruchomości. Wzrost stóp procentowych nie jest również tak radykalny, aby miało to wpływ na zahamowanie wzrostu cen mieszkań na rynku - komentuje.
Jego zdaniem popyt na rynku nieruchomości jest obecnie tak duży, że nic nie wskazuje na to, aby Polacy nagle przestali kupować mieszkania. - Decyzja RPP nie wpłynie też na ograniczenie kredytów, bo wzrosty kredytowych rat nie będą tak znaczące, aby miały wpłynąć na portfele Polaków - twierdzi.
Dodaje, że decyzja RPP to typowy marketing polityczny i działanie na pokaz. Według niego obecnie negatywny wpływ na gospodarkę ma przede wszystkim wzrost cen nośników cen energii. - Nie liczyłbym więc na normalizację cen mieszkań. Na pewno do końca roku szaleństwo cenowe na rynku nieruchomości się utrzyma. - podsumowuje.