Na początku kwietnia informowaliśmy, że deficyt budżetu państwa po marcu będzie liczony już w kilkumiliardowych wartościach. I mamy potwierdzenie.
Była szansa na nadwyżkę budżetową i spłatę długów państwa, ale o tym na czas dłuższy możemy zapomnieć. Deficyt budżetu wyniósł w pierwszym kwartale 4,5 mld zł, a w samym marcu 3,7 mld zł. A przecież nie ruszyły jeszcze programy Emerytura+ i 500+ na pierwsze dziecko.
Bolesne dla rządu jest, że skurczyły się dochody z podatku VAT. Były w pierwszym kwartale o 0,6 proc. niższe (-0,2 mld zł) niż rok wcześniej. Spadły też wpływy z akcyzy o 3 proc. (-0,5 mld zł). Inny termin Wielkanocy niż rok temu - wtedy niedziela wielkanocna przypadała na 1 kwietnia - przesunął świąteczne zakupy, więc i mniej podatków wpłynęło do kasy państwa.
Zobacz też: Strajk nauczycieli 2019. Zalewska żaliła się posłowi. Jakubiak uchylił rąbka tajemnicy
Rosły za to dochody państwa z podatków dochodowych: z PIT o aż 6 proc. (+0,8 mld zł) i z CIT o 10,1 proc. (+0,9 mld zł). Większe pieniądze do budżetu wpłaciły też instytucje finansowe z tzw. "podatku bankowego".
Na większy deficyt najbardziej wpłynęły jednak nie spadki VAT i akcyzy, ale większe wydatki budżetu. Wzrosły w pierwszych trzech miesiącach roku o 11,1 proc., czyli o aż 9,4 mld zł.
W górę o aż 3,5 mld zł poszły kwoty wpłacane do UE, co jest prostą konsekwencją zwiększenia dochodów z VAT przy likwidacji "luki vatowskiej". To od VAT wyliczana jest składka unijna.
Więcej państwo wpłaciło też do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (o 1,9 mld zł rok do roku) i w subwencji dla samorządów (o 1,4 mld zł rok do roku).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl