Netflix jeszcze w tym roku (20 grudnia)
puszcza w swoim serwisie oczekiwany z niecierpliwością w Polsce serial "Wiedźmin". Prezentowane już fragmenty wyglądają imponująco. Czy najważniejsza postać polskiej fantasy ma jednak szanse z koalicją "Avengersów", "Gwiezdnych Wojen" i "Piratów z Karaibów"?
Czytaj też: Wiedźmin Netfliksa już nakręcony, teraz w Polsce powstają efekty. Prezes Platige Image dla money.pl
We wtorek 12 listopada ruszył komercyjnie serwis Disney+. Na początek w USA, Kanadzie i Holandii. 19 listopada dołączą do nich Australia i Nowa Zelandia. 31 marca przyszłego roku - "szereg europejskich krajów" z Wielką Brytanią, Francją, Niemcami, Włochami i Hiszpanią na czele.
Choć Polska nie jest jeszcze oficjalnie wymieniana w tej grupie, to wygląda na to, że tego samego dnia będziemy mogli wykupić dostęp do dedykowanego nam serwisu. "Strona usługi już teraz jest dostępna w języku polskim, a do tego pierwsze zwiastuny filmów i seriali z katalogu Disney+ mają polskie wersje: czy to z napisami, czy też z dubbingiem" - podaje serwis benchmark.pl.
Zobacz też: "The Mandalorian": Zwiastun serialu o Gwiezdnych Wojnach
Skoro wszystko jest po polsku, to może jednak nas nie pominą? Dwie trzecie z planowanych na pierwsze pięć lat 60-90 mln klientów ma być poza USA, co jest kolejną wskazówką za tym, że serwis prawdopodobnie szybko trafi do Polski.
A zaledwie jedenaście dni wcześniej był start Apple TV+, który zresztą już ma polski serwis. Jak widać giganci wchodzą pełną parą na nowe terytorium. Z wielkimi pieniędzmi i oczekiwaniami na sukces. Na światowym rynku streamingu wideo zaczyna się robić ciasno. Badania wskazują, że aż 58 proc. respondentów w USA nie planuje kupować więcej niż dwóch subskrypcji. Kto spadnie do drugiej ligi?
10 mln klientów mniej
Dotychczas na rynku dominowali Netflix i HBO. Ten pierwszy ma 158,3 mln subskrybentów: 60,6 mln w USA i 97,7 mln na całym świecie. Przynoszą już ponad 5 mld dol. przychodów kwartalnie, co w trzecim kwartale dało rekordowe 665 mln dol. zysku. Podstawowa wersja serwisu kosztuje 9 dol. miesięcznie.
Jeśli chodzi o HBO, to bazuje wciąż na płatnym kanale telewizyjnym, który na całym świecie ma 164 mln płacących widzów z bezpłatnym dostępem do internetowego streamingu HBO Go, z czego 54 mln w USA. Uruchamiany w maju przyszłego roku niezależny serwis wideo HBO Max ma według oczekiwań zarządu przyciągnąć do 2025 roku aż 50 mln klientów. Płacących 14,99 dol. miesięcznie. Wyższą cenę HBO argumentuje przebojowymi serialami - płacisz więcej, ale dostajesz dużo.
Produkcje HBO to m.in. Gra o Tron, Westworld, Przyjaciele, Teoria Wielkiego Podrywu, South Park, czy najnowsza produkcja Watchmen.
Wojna cenowa
Disney na wstępie zachęca niską ceną. 6,99 dol. za miesiąc to dużo mniej niż w przypadku Netfliksa, o HBO Max nie wspominając. W Holandii cena będzie trochę wyższa i wyniesie 7 euro.
Disney z góry zakłada, że przez pięć lat nie będzie przynosić zysków. A mimo to decyzja o otwarciu serwisu została przyjęta z entuzjazmem przez giełdę, która mimo spadku zysków związanych z inwestycjami w jego budowę, nagrodziła akcje wzrostem kursu.
Produkcje dedykowane tylko nowemu serwisowi mają pochłaniać miliard dolarów rocznie - wskazuje zarząd korporacji. Z pierwszą superprodukcją, czyli osadzonym w świecie Gwiezdnych Wojen serialem "The Mandalorian" na czele.
Najtańszy w grupie wielkich serwisów streamingowych jest Apple TV+, za który oczekuje się płatności 4,99 dol. miesięcznie. Dostęp zapewniono jednocześnie w stu krajach, w tym w Polsce. U nas za 24,99 zł miesięcznie. Nabywcy urządzeń Apple'a dostają rok subskrypcji za darmo. Na razie dostępne w serwisie są tylko własne produkcje - seriale.
Po wejściu na rynek serwisów Apple TV+, HBO Max i Disney+ Netflix może stracić w USA w 2020 roku do 10 mln użytkowników - przewiduje firma Needham. Analitycy oceniają, że odpływ abonentów można zatrzymać, jeśli wprowadzi się do oferty tani pakiet związany z wyświetlaniem reklam. Innym wyjściem jest zwiększenie zadłużenia, by sfinansować nowe treści.
CDA sobie radzi
Pomysł na serwisy streamingowe okazał się sukcesem m.in. dlatego, że w podziale zysków producenci pomijają sieć kinową, a często i dystrybutorów. Zgarniają dużą część marży, co umożliwia im pobieranie wygodnej dla widzów płatności subskrypcyjnej i opłacenie własnych superprodukcji. Głównie seriali. Te są na tyle dobre i scenariuszowo, i realizacyjnie, że przyciągają uwagę milionów.
Na razie na wielkie produkcje nie może się poważyć "polski Netflix", czyli serwis Cda.pl. Kiedyś oskarżany o piracenie, teraz puszczający same legalne utwory, poważył się ostatnio nawet na własny serial. Co prawda animowany, ale zawsze. 25 października na platformie CDA Premium udostępniony został satyryczny "Porucznik Kabura". Powstał we współpracy ze studiem filmowym Spinka.
Cda.pl ma teoretycznie problem, bo konkurencyjne serwisy wcale nie będą chętne na udostępnianie swojej zawartości. Ale to na razie Cda.pl jakby zupełnie nie przeszkadzało. W ofercie jest 6,4 tys. filmów i seriali, czyli o 0,9 tys. więcej niż rok temu. A liczba klientów szybko rośnie.
"Na koniec września 2019 z usług VOD oferowanych przez spółkę korzystało 201,4 tys. aktywnych subskrybentów. W porównaniu do września 2018 r. zwiększono liczbę abonentów o 72 tys., co stanowi wzrost o nieco ponad 55,6 proc." - podaje spółka w raporcie.
Co więcej, przychody wzrosły w trzecim kwartale do 11,3 mln zł (z czego 10,5 mln zł to subskrypcje płatne) z 6,8 mln zł rok temu, a zysk do 2,8 mln zł, z 1,2 mln zł rok temu. Dystrybutorom i wydawcom, którzy udostępniają content, Cda.pl zapłacił w trzecim kwartale 5,4 mln zł.
Firma nie zdecydowała się na skomentowanie dla money.pl premier nowych światowych serwisów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl