Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Sławomir Serafin
|
Materiał sponsorowany przez Game Industry Conference

Dlaczego umierają serwisy o grach?

Podziel się:

Papierowe miesięczniki o grach praktycznie zniknęły z rynku, ponieważ internetowe strony o tej tematyce okazały się szybszym, tańszym i lepszym źródłem informacji. Dziś jednak te same strony powoli znikają z sieci, dokładnie tak samo, jak kiedyś z rynku wydawniczego znikały kultowe magazyny. Dlaczego? Weterani branży gamedev, dyskutujący w czasie panelu na Game Industry Conference 2024 w Poznaniu, podali odpowiedzi na to pytanie.

Dlaczego umierają serwisy o grach?
(materiały partnera, Wencek)

- Dawno temu mieliśmy magazyny. Nintendo miało swój własny magazyn. To była metoda gromadzenia odbiorców. Tworzyli ciekawe treści, by ich przyciągnąć, a następnie sprzedawali tym odbiorcom swoje gry – stwierdził Krzysztof Żarczyński ze specjalizującego się w cyfrowych adaptacjach gier planszowych studia Monster Couch w trakcie panelu dyskusyjnego o aktualnej kondycji branży gier wideo, który odbył się w czasie Game Industry Conference 2024 w Poznaniu. To, co określamy mianem dziennikarstwa growego, a czego przejawem były wspomniane kultowe miesięczniki czy też później popularne serwisy o grach, narodziło się jako jeden z kanałów marketingowych. I niestety w dużej mierze nim pozostało.

- Mieliśmy magazyny. Potem mieliśmy strony internetowe. Mówi się, że one wcale nie umarły, ale ja uważam, że tak. A potem mieliśmy influencerów – kontynuował Żarczyński. Wydawcy i producenci gier ciągle szukali lepszego i bardziej efektywnego kanału, który pozwoliłby im dotrzeć do odbiorców, przyszłych nabywców ich gier. A wraz ze świtem popularności mediów społecznościowych pojawiła się właśnie nowa, bardziej skuteczna metoda prowadzenia działań marketingowych. Zarówno producenci, jak i sami gracze przeszli do social mediów, tak samo jak kiedyś opuścili papierowe miesięczniki na rzecz serwisów internetowych. To tylko kolejny obrót koła historii. A strony o grach pechowo znalazły się pod tym kołem. I to był pierwszy gwóźdź do ich trumny.

Recenzje przede wszystkim

Drugą przyczyną odejścia serwisów gamingowych w cień jest to, że główny ich wysiłek skupiał się na recenzowaniu gier. Co zresztą miało głęboki sens, bo najważniejsze informacje, których gracze poszukują w mediach, dotyczą właśnie tego, w co warto zagrać i na jaką grę wydać swoje pieniądze. Przygotowane przez ekspertów recenzje, opatrzone ocenami, właśnie te informacje zawierały. Najpierw w papierowych miesięcznikach, a potem w portalach internetowych, które oferowały recenzje szybciej i w większej liczbie, więc były tym samym lepszym źródłem rekomendacji zakupowych. Przestały jednak nim być w momencie, gdy największy cyfrowy kanał dystrybucji gier, czyli Steam, wprowadził funkcjonalność recenzji użytkowników.

- Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że Steam to już nie jest sklep. To platforma społecznościowa, na której zasadniczo ludzie spędzają cały swój wolny czas, dyskutując o grach […]. I do tego mamy jeszcze magiczny algorytm [polecający gry – przyp. red.] – powiedział Adrian Chmielarz, legenda polskiego gamedev ze studia Astronauts, twórca Painkillera, The Vanishing of Ethan Carter oraz najnowszego shootera Witchfire, w czasie poznańskiej Game Industry Conference 2024. - Ludzie idą na Steam, by dowiedzieć się czegoś o grze. Słyszy się o tym cały czas, prawda? Nie wierzą recenzjom z internetu, ale uwierzą pierwszemu z brzegu gościowi z recenzji na Steamie. Patrzą na średnią ocen użytkowników i jest bardziej autentyczna. Dla nich jest bardziej autentyczna i prawdziwa.

Jest oczywiście w tych słowach o zaufaniu do pierwszej losowej recenzji użytkownika sporo przesady. Jeśli jednak tych recenzji są dziesiątki, setki, a czasem nawet tysiące, to ich zagregowana wartość jest o wiele większa niż choćby nawet podobnie zebrana i uśredniona ocena ekspertów. Recenzenci ze Steama to zwykli gracze, fani gatunku, a ich wspólnie wypracowana subiektywna opinia staje się najbardziej obiektywną z możliwych. I do tego jest szybko i wygodnie dostępna, a same recenzje są zwykle bardzo krótkie i konkretne. A kto ma dziś czas i ochotę czytać sążniste dzieła zawodowych recenzentów na portalach o grach? Na pewno nie większość.

Czy powinniśmy płakać?

Serwisy gamingowe, wydają się być na przegranej pozycji wobec zarówno influencerów z social mediów, jak i amatorskich recenzentów ze społeczności samych graczy oraz algorytmów Steama i innych platform, które rekomendują im dobre gry podobne do tych, które im się wcześniej podobały. Czy więc można mówić o śmierci portali gamingowych? I czy powinno się je opłakiwać? Z punktu widzenia samych graczy żadnej tragedii nie ma. Dziś mogą się wszystkiego dowiedzieć o interesujących ich grach szybciej, wygodniej i lepiej niż kiedykolwiek. Od strony producentów i wydawców też wiele się nie zmieniło, poza zmianą kanału, którym docierają do odbiorców. Branżowi wyjadacze, którzy omawiali te kwestie na Game Industry Conference 2024, są w tej sprawie zgodni.

Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Serwisy o grach pokonane zostały własną bronią. Poszły w ślady pism gamingowych, które naśladowały dawne oficjalne magazyny producentów. Wygrały z nimi, bo szybciej oraz obficiej dostarczały newsy i recenzje. A teraz to samo lepiej robią media społecznościowe.

Materiał sponsorowany przez Game Industry Conference

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.