Na walkę ze skutkami pandemii i zamknięcia gospodarki potrzebne były dodatkowe środki, które państwo musiało pożyczyć. W 2020 roku zadłużenie Polski wzrosło o 290 mld zł. Natomiast w 2021 roku wzrośnie o 143 mld zł - wynika z prognozy, jaką minister finansów przesłał w ubiegłym tygodniu do Brukseli. W ciągu dwóch lat dług zwiększy się zatem o 433 mld zł.
Oznacza to, że na koniec tego roku dług sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniesie prawie 1,5 biliona złotych (według prognozy Ministerstwa Finansów będzie to dokładnie 1 bln 478,8 mld zł).
To gigantyczna kwota, którą trudno sobie nawet wyobrazić. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski - bez wyjątku, od dzieci do najstarszych - to około 39 tys. złotych. Aż około 11 tys. z tej kwoty to dług, który powstał (lub powstanie) w latach 2020-21.
Zadłużenie Polski rosło od lat, lecz znacznie wolniej. Dopiero pandemia COVID-19 sprawiła, że wystrzeliło. Prognozowany wzrost o 433 mld zł w latach 2020-21 odpowiada w przybliżeniu przyrostowi długu w ciągu wcześniejszych 11 lat (czyli w latach 2009-2019).
Wielkość zadłużenia można także pokazać w relacji do Produktu Krajowego Brutto. Polska z wynikiem 57,5 proc. PKB w 2020 roku wypada lepiej niż wiele innych krajów Wspólnoty. W strefie euro relacja długu publicznego do PKB wzrosła do 98 proc., a w UE do 90,7 proc.
Aż 14 państw UE przekroczyło traktatowy limit 60 proc. PKB. Natomiast w siedmiu dług publiczny był wyższy niż PKB - mowa o Grecji (205 proc.), Włoszech (155 proc.), Portugalii (133 proc.), Hiszpanii (120 proc.), Cyprze (118 proc.), Francji (115 proc.) i Belgii (114 proc.).
A w 2021 roku? Z prognoz wynika, że znajdziemy się minimalnie pod kreską traktatowego limitu 60 proc. Zadłużenie Polski ma bowiem wynieść dokładnie 59,99 proc. PKB.
Z kwoty 290 mld zł, o jaką zwiększyło się zadłużenie Polski w ubiegłym roku, prawie 165 mld zł to dług na poczet walki ze skutkami pandemii - mowa o tarczach finansowych Polskiego Funduszu Rozwoju (65 mld zł) oraz Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 (100 mld zł).
Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR, zwraca uwagę, że nie wszystkie środki z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 były przeznaczane stricte na walkę ze skutkami pandemii. Przykładowo część poszła na finansowanie tzw. czeków dla samorządów, co było obietnicą wyborczą, a dodatkowo było dzielone według bardzo niejawnych kryteriów.
Trzeba też pamiętać, że wzrost zadłużenia o 433 mld zł w ciągu dwóch lat to nie tylko efekt walki z pandemią i pomocy przedsiębiorcom. Według Forum Obywatelskiego Rozwoju to również efekt "politycznych obietnic bez pokrycia w trwałych dochodach, jak na przykład obniżenie wieku emerytalnego, 500+ czy 13. czy 14. emerytura".
Deficyt
W ubiegłym tygodniu poznaliśmy także dane na temat deficytu instytucji rządowych i samorządowych. Deficyt to różnica między wydatkami a dochodami w danym roku. W 2020 roku wyniósł on 161,5 mld zł, czyli 7 proc. PKB.
Według prognozy Ministerstwa Finansów przesłanej do Brukseli, deficyt w tym roku wyniesie 170 mld zł, czyli również 7 proc. PKB. Oznacza to, że będzie o 30 mld zł większy niż zakładano w ustawie budżetowej. Zatem dwuletni deficyt (suma z lat 2020 i 2021) wyniesie 332 mld zł.
Ekonomiści zwracają uwagę, że możemy mówić o budżecie dwuletnim. Dług publiczny wzrósł bowiem znacznie bardziej niż wynika to tylko ze wzrostu deficytu. W 2020 roku zadłużyliśmy się już "z górką” na potrzeby 2021 roku. Sytuację finansów publicznych przyjdzie nam więc oceniać łącznie za dwa lata.
W okresie kryzysu wpływy do budżetu są na wagę złota. Opłata przekształceniowa miała dać 10 mld zł lub nawet kilka miliardów więcej, zależnie od wyborów, jakie podejmą Polacy. Jednak na razie koalicjanci nie mogą się porozumieć w sprawie likwidacji OFE.
W notyfikacji fiskalnej Minister Finansów przesłał także do Brukseli informację o wielkości wydatków na walkę z pandemią.
"Zgodnie ze wstępnymi danymi otrzymanymi na potrzeby notyfikacji, wydatki sektora instytucji rządowych i samorządowych nakierowane na powstrzymanie skutków stanu epidemii COVID-19 i walkę z tymi skutkami oraz na wsparcie dotkniętych nimi podmiotów wyniosły 103,2 mld" - czytamy w raporcie GUS-u.
W 2020 roku deficyt w całej UE wyniósł prawie 925 mld euro, z czego 820 mld euro odnotowano w strefie euro. Pod względem deficytu Polska z wynikiem 7,0 proc. PKB znalazła się lekko powyżej średniej unijnej. Aż 14 krajów miało mniejszy deficyt, przy czym najniższy wskaźnik odnotowała Dania (-1,1 proc.) oraz Szwecja (-3,1 proc.).