Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|
aktualizacja

Dług publiczny w górę. Po przeliczeniu znaleziono jeszcze miliard złotych

468
Podziel się:

Przy tak wielkich długach jakie ma Skarb Państwa, można łatwo coś przeoczyć. Ministerstwo Finansów policzyło według nowych unijnych wskazówek, sprawdziło dokładnie źródła i z tego liczenia nie wyszło nic dobrego. Okazało się, że nagle przybyło prawie miliard złotych do spłacenia.

Premier Mateusz Morawiecki
Premier Mateusz Morawiecki (East News, Paweł Polecki)

Parlament Europejski skorygował zasady liczenia długu sektora finansów publicznych. I tak skorygował, że tego długu nam oficjalnie przybyło.

Według wyliczeń Ministerstwa Finansów na koniec ubiegłego roku sektor instytucji rządowych i samorządowych miał do spłacenia 1 bilion 35 miliardów 254 mln zł. Według poprzednich wyliczeń podawano kwotę o 896 mln zł niższą. Jak jest tłumaczony fakt, że długu przybyło?

"Dane za lata 2015-2018 uległy zmianom w stosunku do wcześniej publikowanych głównie w związku z wdrożeniem zmian metodologicznych, wynikających z nowej edycji podręcznika deficytu i długu sektora instytucji rządowych i samorządowych, przeklasyfikowaniem jednostek publicznych do sektora instytucji rządowych i samorządowych oraz wykorzystaniem ostatecznych danych źródłowych dla 2018 roku" - napisano w komunikacie Ministerstwa Finansów.

Zobacz też: Budżet bez deficytu? "To może się okazać trudne"

W jego treści uwagę przyciąga ostatnie stwierdzenie. Nie tylko metodologia, ale i dobre sprawdzenie ile jest jeszcze do spłacenia ("ostateczne dane źródłowe"), dało taką korektę. To znaczy, że są problemy z określeniem skali długu publicznego i trzeba dobrze uważać, bo można coś zaniżyć, albo nie zauważyć, że się już coś spłaciło.

Kluczowe są dane o kwotach wydanych na obsługę długu publicznego. W bieżącym roku na spłatę odsetek i pożyczonego kapitału szło miesięcznie 2,5 mld zł z budżetu państwa, nie licząc budżetów samorządowych. W ubiegłym roku - 3,2 mld zł miesięcznie. To realnie obciąża nasze kieszenie, tj. podatki mogłyby być o tyle niższe, gdyby nie zobowiązania państwa.

Nadwyżka FUS

Z czego w ogóle bierze się wzrost długu? Przede wszystkim z deficytu finansów publicznych. Państwo wydaje więcej niż dostaje w podatkach, więc musi się zapożyczać.

W ostatnich dwóch latach przyczyną nie był sektor ubezpieczeń społecznych. W 2018 r. odnotował nawet nadwyżkę 13 mld zł. Rosnące zatrudnienie i wynagrodzenia powodują wzrost wartości składek, podczas gdy emerytury nie idą w górę aż tak szybko. Rok wcześniej było aż 41 mld zł nadwyżki w ubezpieczeniach społecznych.

Samorządy miały w ubiegłym roku deficyt 13 mld zł, a budżet państwa - 12 mld zł. W przypadku samorządów to pierwszy minus od 2015 roku. Państwo natomiast po olbrzymim deficycie w 2017 roku (72 mld zł deficytu) zdecydowanie ograniczyło jego skalę.

To i tak 11-letni rekord

Mimo spłat, dług z roku na rok wciąż rośnie. W którym momencie robi się niebezpiecznie? To relacja zadłużenia w odniesieniu do wielkości gospodarki, czyli do PKB pokazuje w jakim stopniu ta jest obciążona spłatą odsetek i kapitału. Jeśli relacja maleje, to znaczy, że teoretycznie opłaciło się dodatkowo zadłużyć i nakręcić koniunkturę.

W ubiegłym roku dług publiczny spadł do 48,9 proc. PKB z 50,6 proc. rok wcześniej - podaje GUS w zrewidowanych danych. Od maksimum w 2013 roku (56 proc. PKB) i progów bezpieczeństwa zapisanych w konstytucji od dwóch lat się wyraźnie oddalamy. 48,9 proc. PKB to najniższy poziom od 2008 roku, czyli od jedenastu lat.

Problem jest, gdy zadłużenie rośnie szybciej niż PKB. Taka sytuacja oznacza, że państwo pcha pieniądze w gospodarkę, a ta wytwarza mniej pożytku, niż włożono pieniędzy. Tak działo się przez większość naszej najnowszej historii. Choć akurat nie w ostatnich dwóch latach.

W 2013 roku dług publiczny doszedł do maksymalnego dotąd poziomu 55,7 proc. PKB. Państwo by nie wpaść w widełki konstytucyjne, zabrało potem ludziom pieniądze z OFE. Umożliwił to Trybunał Konstytucyjny, stwierdzając, że OFE to i tak nie nasze, ale publiczne pieniądze.

Państwo zadłużone, któremu brak pieniędzy robi się niebezpiecznie chętne do zabrania tego co nasze. Dla wyborców ważne jest, żeby do tego momentu nie doszło.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(468)
WYRÓŻNIONE
PazerneRP
5 lata temu
Ależ państwo właśnie zabiera prywatne pieniądze obywateli (ppk)i nakazowo wrzuca je w rynek kapitałowy. //składka na ofe nie była opodatkowana przez pit i była częścią wcześniejszej składki na ZUS, natomiast na ppk jest to dodatkowa składka już po opodatkowaniu - i więcej nie jest to składka na emeryturę
A co ?
5 lata temu
Utrzymanie Wielkości Pana Prezesa kosztuje biliony, ale suweren da radę
alga
5 lata temu
Jedno z tych wyborów jest dobre. Teraz PIS będzie musiał jeść tą żabę którą hodował 4 lata. Lecz konsekwencje i tam my poniesiemy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (468)
Zm
5 lata temu
Brawo pis niedługo zamienia Polskę w pustynię bo jedno co potrafią to trwonic nie swoje pieniądze
Ivo
5 lata temu
Nacjonalizacji OFE Tuskowi i Rzeplińskiemu nie zapomnę do końca życia
Hala
5 lata temu
Moglibyście czytać ze zrozumieniem ? Widać trole brejzowe mają się świetnie
Romek
5 lata temu
Ten dług zawdzięczamy opozycji. Zapracowali na niego.
JK
5 lata temu
zamiast spłacić dług to pisowskie wyrzucili w błoto setki miliardów złotych. Kara śmierci powinna dotyczyć każdego urzędnika!
...
Następna strona