- Mam do przedstawienia dobrą wiadomość dla mieszkańców Warszawy, Łodzi i osób, które w przyszłości będą podróżować do Centralnego Portu Komunikacyjnego. Nie zamierzamy pobierać opłat za odcinek autostrady między Warszawą a Łodzią – poinformował w Sejmie wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild. Dodał, że opłaty za pozostałą część A2 nie przekroczą kwoty, która mogłaby "ograniczyć mobilności Polaków". Polityk odpowiedział w ten sposób na pytanie byłego ministra infrastruktury w rządzie Donalda Tuska Cezarego Grabarczyka o to "ile pieniędzy ucieka z Krajowego Funduszu Drogowego" ze względu na brak opłat.
- Uważamy, że transport opłaca się polskiej gospodarce. To, że między Warszawą a Łodzią utrzymuje się na tak wysokim poziomie (do 84 tys. pojazdów dziennie – red.) jest dobre z punktu widzenia gospodarki i środki, które, jak to określił minister, "uciekają", traktujemy jako inwestycję. Odbieramy je w podatkach i rozwoju naszej gospodarki - dodał Wild.
Odpowiedzialny za projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego Mikołaj Wild zdementował także informacje pochodzące z okolic resortu infrastruktury jakoby brakujący odcinek A2 od obwodnicy Mińska Mazowieckiego do Terespola miał odbiegać od parametrów autostrady.
Jak mówił, choć dzisiejsze prognozy wskazują na maksymalnie 5-10 tys. pojazdów dziennie, to "A2 w całym ciągu od zachodniej do wschodniej granicy jest przewidziana jako ciąg autostradowy, co oznacza określone parametry techniczne". Z punktu widzenia kierowców najważniejszą informacją są dwie jezdnie.
Pierwszy odcinek drogi od warszawskiego węzła Lubelska do obwodnicy Mińska Mazowieckiego ma zostać oddany już w 2020 r. Trzy lata później A2 powinna sięgnąć Siedlec, a w 2024-2025 r. Białej Podlaskiej i dalej Terespola.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl