Różne państwa lub regiony co pewien czas sprawdzają, czy wprowadzenie dochodu gwarantowanego – a więc określonej sumy, która wypłacana będzie automatycznie wszystkim kwalifikującym się do uzyskania pomocy – ma sens. Najbardziej znany przykład dotyczy Finlandii. Losowo wybrano dwa tysiące bezrobotnych, którzy zamiast dotychczasowych zasiłków, otrzymywali od państwa 560 euro miesięcznie bez żadnych warunków. Środki te nie podlegają opodatkowaniu, a korzystający z tego świadczenia mogą podejmować pracę zarobkową bez obaw, że gwarantowana suma zostanie im odebrana – tak, jak by było w przypadku zasiłku.
Po dwóch latach eksperci od aktywizacji zawodowej i rynku pracy przyjrzeli się wynikom eksperymentu i uznali, że nie spełnił on pokładanych w nim nadziei. Finlandia zakończyła "próbną przygodę" z dochodem gwarantowanym i wróciła do dobrze znanego systemu zasiłków.
Fińskie wnioski wcale jednak nie powodują, że inne państwa nie chcą poeksperymentować z dochodem gwarantowanym.
Jak przyznał parlamentarny urząd nadzorujący realizowanie budżetu w Kanadzie, dochód gwarantowany dla niezamożnych Kanadyjczyków kosztowałby mniej niż zasiłki wypłacane osobom tracącym pracę podczas pandemii COVID-19 - informuje PAP.
Kilkanaście tygodni temu zaczęto w Kanadzie wypłacać zasiłki dla osób, które straciły prace w wyniku trudności, jakie spowodowała na rynku pracy pandemia. Według rządowych statystyk cztery miesiące wypłat dla 8,16 mln osób kosztowały ponad 53,5 mld dolarów kanadyjskich (CAD).
Gdyby jednak wypłacać osobom poszkodowanym przez COVID-19 dochód gwarantowany, to koszt programu wyniósłby 47,5 mld CAD i to nie przez cztery, a przez 6 miesięcy. Co więcej, pieniędzy starczyłoby dla większej liczby beneficjentów, bo 9,6 mln osób.
Kanadyjska jednostka nadzorująca budżet państwa wyliczyła, że likwidacja innych form pomocy socjalnej i zastąpienie ich uproszczonym dochodem gwarantowanym oznaczałaby oszczędności w wysokości 15 mld CAD w ciągu pół roku. Oszczędność bierze się przede wszystkim z ograniczenia kosztów biurokracji. Dziś setki urzędników kontrolują wnioski, sprawdzają, czy otrzymujący zasiłek na pewno nie dorabia na czarno, a w razie potrzeby – wszczynają postępowanie o odebranie prawa do zasiłku i zwrot nienależnie pobranych środków. To wszystko zabiera czas i pieniądze.
Kanadyjczycy chcą dochodu gwarantowanego
Kanada testowała już kiedyś dochód gwarantowany. Wprawdzie był to eksperyment na niewielka skalę, ale przyniósł bardzo zadowalające efekty. W latach 1974-1979 objęto nim najbardziej potrzebujących w prowincji Manitoba. Zaobserwowano, że więcej młodzieży kończy szkołę, a do szpitali trafia mniej pacjentów. Jak to wyjaśnić?
Nastolatki nie musiały stawać przed dylematem: iść do pracy, by ratować domowy budżet, czy jednak dokończyć edukację, bo pieniądze po prostu były. A jako że ludzie wiedzieli, że pieniądze nie zostaną im nagle odebrane, mogli zaplanować życie na lepszym poziomie. Kupowali więcej owoców, zdrowych produktów. Z kolei "Biedni pracujący", czyli osoby, które wprawdzie pracują, ale pensja i tak nie pozwala im na godne życie, mogli nieco zwolnić i na przykład zrezygnować z najgorzej płatnych zajęć – i po prostu odpocząć.
Co interesujące, w czasie tamtego eksperymentu w Manitobie premierem Kanady był Pierre Trudeau, ojciec obecnego szefa rządu.