Dodatek covidowy miał być dodatkowym wynagrodzeniem za pracę przy pacjentach z podejrzeniem koronawirusa. Wielu medykom, którym przysługiwał, nie został w pełni wypłacony. Były pisma do dyrektorów, a nawet pierwsze pozwy - o takich przypadkach wielokrotnie pisaliśmy w money.pl.
- Ostatni dodatek w niepełnej kwocie został wypłacony w kwietniu, za marzec. Od tego czasu nie otrzymaliśmy ani wyrównania, ani dodatku za kolejne miesiące: kwiecień, maj. 31 maja złożyliśmy przedsądowe wezwania do zapłaty należnego dodatku wraz z odsetkami - mówi nam lekarka z dużego samodzielnego szpital psychiatrycznego na terenie województwa śląskiego.
Dodatek covidowy dla lekarzy
Podobnie jak inni lekarze, ma dość walki o przyznaną im przez ministra gratyfikację za poświęcenie na pierwszej linii frontu walki z pandemią, za wielogodzinną pracę przy pacjentach na oddziałach zamkniętych, narażanie siebie i bliskich, a w niektórych przypadkach wielotygodniową rozłąkę z rodziną.
- Dodatek covidowy przysługuje nam od listopada w związku z regularną pracą w Izbie Przyjęć. Oprócz pracy w oddziale, lekarze wszystkich oddziałów zobowiązani są do pracy w Izbie Przyjęć naszego szpitala, osobno wyznaczony jest personel pielęgniarski i ratownicy. Jako lekarze, w trakcie dyżurów medycznych, obejmujemy opiekę równocześnie nad oddziałami oraz obsługujemy Izbę Przyjęć - zaznacza lekarka.
Jak podkreśla, oprócz tego ich oddziały szpitalne wielokrotnie były objęte kwarantanną w związku z ogniskami zakażenia, a przez około 3 miesiące funkcjonował tam wewnętrzny, nieformalny odcinek covidowy dla pacjentów psychiatrycznych, gdyż z powodu braku miejsc w wyznaczonych jednostkach nie było możliwości przekazać ich nigdzie indziej.
- Pierwsze wzmianki o wypłacaniu dodatków ze strony dyrektora szpitala padły dopiero w styczniu, w lutym otrzymaliśmy pierwsze przelewy za dotychczasowy okres. Otrzymane kwoty zostały jednak w drastyczny sposób zaniżone, choć nie było ku temu podstaw prawnych, nie wiązało się to z nieobecnością w pracy spowodowaną urlopem bądź zwolnieniem lekarskim - mówi lekarka.
- W moim przypadku wysokość dodatku stanowiła średnio 5-10 proc. wynagrodzenia. Mimo iż dodatek powinien być wypłacany w pełnej wysokości, tj. 100 proc. - dodaje.
Mimo wielokrotnych rozmów z władzami szpitala i zapewnień o rozwiązaniu sprawy należnych dodatków, wciąż pieniędzy nie otrzymali. - Od głównej księgowej usłyszeliśmy, że w jej opinii dodatki nam się nie należą, ponieważ nie mamy prawa porównywać się do prawdziwych lekarzy z innych szpitali - dodaje lekarka.
Lekarze poskarżą się Banasiowi
Podobnych przypadków jest wiele. - Dyrektorzy szpitali często z obawy, że pieniądze, o które ma wnioskować do NFZ, będą musieli zwrócić działają bardzo asekuracyjnie, często wbrew opinią samego Funduszu. Pomniejszają kwoty wypłat, stosując własne wyliczenia, albo nie uwzględniając na listach lekarzy, którzy pracowali przy pacjentach covidowych, zasłaniając się "incydentalnym kontaktem" - mówi money.pl dr Krzysztof Bukiel przewodniczący OZZL .
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy wziął więc sprawy w swoje ręce. Mobilizuje środowisko medyczne do tego, aby zgłaszali konkretne przykłady placówek, w których wypłaty dodatku covidowego nie są realizowane.
- Przekażemy Naczelnej Izbie Kontroli informacje i dokumenty dotyczące konkretnych szpitali, w których dochodzi do takich sytuacji. Liczymy, że dzięki temu kontrolerzy będą mieli na tacy bezpośrednie przykłady. Zwykle NIK dobrze reagował na nasze wnioski - dodaje szef OZZL.
Jak dowiedzieliśmy się w samym NIK, kontrola w szpitalach już się rozpoczęła. Izba miała ją zaplanowaną na drugi i trzeci kwartał roku. Jak wynika z dokumentów zamieszczonych na stronach NIK, wnioski mamy poznać w czwartym kwartale 2021 r.
Problem w tym, że zgodnie z opisem prac, NIK ma badać "funkcjonowanie szpitali w warunkach pandemii COVID-19", a więc "czy zmiany w organizacji i finansowaniu szpitali, w warunkach pandemii COVID-19, zapewniły ich prawidłowe funkcjonowanie". Czy będzie to również kwestia dodatku covidowego? NIK na to pytanie nam nie odpowiedział.
- Nie wiemy, co ani kogo dokładnie NIK będzie kontrolował. Stąd też nasz ruch w tej sprawie - zaznacza dr Bukiel.
NFZ zapewnia, że pieniądze płyną
Wielokrotnie pytaliśmy NFZ zarówno o kwestię wątpliwości dyrektorów szpitali, co do konieczności zwrotów dodatków covidowych, jak i o sprawę przeciągających się wypłat tych bonusów.
Jak podkreśliła w rozmowie z money.pl Sylwia Wądrzyk, rzeczniczka Funduszu, do tej pory nie było sytuacji, w której domagano by się zwrotu od lekarzy czy szpitali wypłaconych dodatków.
Technicznie wygląda to tak: szpitale zbierają wnioski od lekarzy wraz z potrzebnymi do wypłaty dodatku informacjami i przekazują je do NFZ. Ten analizuje złożone wnioski i przekazuje szpitalom pieniądze. Jeśli dokumenty te są kompletne, Fundusz wypłaca środki na konto placówki w terminie 3 dni roboczych.
- Należy przypomnieć, że to do dyrektorów placówek medycznych należy ocena, w oparciu o kryteria z polecenia, którzy konkretnie pracownicy kwalifikują się do otrzymania dodatkowego świadczenia - zaznaczyła Sylwia Wądrzyk.
Ponownie poprosiliśmy Fundusz o najnowsze dane dotyczące wypłat dodatku covidowego. Z informacji, jakie przekazała nam rzecznik wynika, że do tej pory NFZ wypłacił szpitalom ponad 5,8 mld zł. Pieniądze zostały przekazane do 693 podmiotów leczniczych.