Dodatek solidarnościowy mógłby zostać wprowadzony jeszcze w maju, zapowiedział w Radiu Plus szef komitetu stałego KPRM Łukasz Schreiber. Chodzi o wypłacany przez 3 miesiące dodatek wysokości 1,2 tys. zł każdemu, kto stracił pracę w wyniku pandemii koronawirusa.
Przypomnijmy, że taką inicjatywą wraz z podniesieniem zasiłku wyszedł prezydent na początku maja. - Zasiłek dla bezrobotnych musi zostać podniesiony do 1300 zł i być przeznaczony dla wszystkich, którzy stracili pracę z powodu koronawrusa - oraz dodatek solidarnościowy, czyli 1200 zł dla każdego bezrobotnego, który stracił pracę przez koronawirusa. To świadczenie na 3 miesiące. Wierzę, że 3 miesiące to okres przejściowy, w którym zarobki mogą być zaburzone - powiedział wówczas prezydent Andrzej Duda.
Jak przypomina Polska Agencja Prasowa, w ubiegłym tygodniu MRPiPS informowało, że resort analizuje instrument czasowo zawieszający stosunek pracy przy jednoczesnej wypłacie zasiłku z funduszu solidarnościowego z środków Funduszu Pracy, ale szef komitetu stałego KPRM podkreślił, że "jest szansa na wprowadzenie jakiejś formy takiego dodatku, tak jak to postuluje prezydent".
Nie uściślił ram czasowych mówiąc o raczej krótszej, niż dłuższa perspektywie czasowej. Dopytywany przyznał, że jest szansa, aby było to jeszcze w tym miesiącu.
Eksperci krytyczni
Dodatkowe transfery socjalne nie przekonują jednak ekspertów. Dr Antoni Kolka, prezes zarządu Instytutu Emerytalnego, w rozmowie z money.pl krytycznie odniósł się do tego sposoby wspierania osób, które w związku z kryzysem straciły pracę.
- Doktryna liberalna mówi, że transfery socjalne są złe, bo skoro nagradzamy niepracujących, to po co szukać pracy? Państwo jest gotowe płacić 2500 zł miesięcznie przez trzy miesiące, dodatkowo wiele rodzin dostaje 500+, więc w sumie będzie to więcej niż wynosi płaca minimalna – zwracał uwagę ekspert.
W jego przekonaniu może to mieć niekorzystny dla motywacji do pracy, a wręcz "zafundować sztuczny wzrost bezrobocia na 3 miesiące". Jak argumentował osoba która wcześniej zarabiała mniej, dwa razy się zastanowi, czy na pewno warto szukać pracy, czy też przez te pierwsze trzy miesiące po prostu nie odpocząć.
Zamiast dotować, aktywizować
Eksperci od lat przekonują, że lepszą strategią jest dawanie tzw. wędki zamiast gotowej ryby. - Moim zdaniem skuteczniejsze jest – i dotychczas system się na tym opierał – aktywizowanie bezrobotnych mówił na łamach money.pl.
Jak dodał, o to przecież chodzi w gospodarce, by jak najmniej osób korzystało z pomocy państwowej. Dr Antoni Kolek nie pochwala bowiem systemu, który nie dość, że opłaca ubezpieczenie zdrowotne bezrobotnym, ale jeszcze dodatkowo ich dotuje.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie