"Dlaczego policjanci z jednych wydziałów dostają dodatkowe pieniądze za swoją podstawową pracę, a inni są pomijani?" – pytają na policyjnych forach funkcjonariusze. Zawrzało po tym, jak szef policyjnych związkowców Rafał Jankowski poprosił ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego o wypłacenie specjalnego dodatku funkcjonariuszom oddziałów prewencji i samodzielnych pododdziałów prewencji.
Czyli tym, którzy w ostatnich dniach zabezpieczali protesty niezadowolonych z wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Poznańska "Gazeta Wyborcza", która pisze o sprawie, cytuje pismo, jakie Jankowski wysłał do ministra. Pisze w nim, że "trudny okres pandemii i rosnący w społeczeństwie niepokój w jeszcze większym stopniu uświadamiają nam, że oddziały prewencji ze swoją stosunkowo nieliczną kadrą są nie do zastąpienia".
W środę wieczorem policyjny związek zawodowy poinformował, że wprowadzenie dodatku zaakceptowały komenda główna i ministerstwo. Od 1 stycznia policjanci oddziałów prewencji będą dostawać 500 zł specjalnego dodatku.
Nie spodobało się to policjantom z innych wydziałów, którzy zwracają uwagę, że choć również uczestniczyli w zabezpieczaniu demonstracji, to żadnego dodatku nie otrzymają.
Protesty w Polsce. Policja traci grunt pod nogami
Jeden z funkcjonariuszy z woj. śląskiego napisał:
"W moim mieście ruch drogowy zabezpiecza protesty, bo pododdział prewencji jest Warszawie. A dodatek dostajesz ty, mimo że ruch drogowy ma swoją i twoją robotę". Ktoś inny pyta: "Kiedy dodatek 500 zł dla oddziałów prewencyjno-interwencyjnych za obsługę interwencji i dla ruchu drogowego za służbę na drogach? Dlaczego jedna grupa policjantów ma być wyróżniana za wykonywanie swojej podstawowej pracy?".
Policjanci z prewencji przekonują, że charakter ich pracy różni się od obowiązków drogówki czy dochodzeniówki.
"W tym ruchu drogowym też ze służby jedziecie na pięć dni do Warszawy czy innego miasta, bez wcześniejszej informacji dla rodziny? Macie poligony, dwa tygodnie w lesie, jesienią na deszczu? Też na co dzień na was plują i krzyczą "przeproś matkę"?" - odgryzają się nagrodzeni policjanci.
Pojawiają się zarzuty o to, że dodatek jest de facto nagrodą za lojalność, jaką policjanci wykazali się w czasie protestów.