W środę zarówno dolar, euro, jak i frank szwajcarski mocno drożeją. Złoty osłabił się wobec wszystkich trzech walut.
Przed godziną 16.00 tak kształtowały się poszczególne kursy walut do złotego:
Skąd takie skoki cen tych walut? Według Bartosza Sawickiego, analityka platformy Cinkciarz.pl, nad Polskę nadciągnęło "widmo kryzysu energetycznego", które "będzie w najbliższym czasie powracać":
Trzydniowa dobra passa złotego, w ramach której kurs euro chwilowo cofnął się poniżej 4,70 zł, a kurs dolara pod 4,60 zł, została brutalnie przerwana przez kolejną odsłonę wzrostów cen gazu ziemnego na europejskich rynkach. (...) Ostatni, wyraźny skok wartości złotego wyparował, a dolar znów wyrósł na najbardziej pożądaną walutę. Jego status dziś wieczorem przejdzie próbę pod postacią posiedzenia Fed (amerykańskiego banku centralnego - przyp. red.) - wyjaśnia Sawicki.
Przypomnijmy, że rynki oczekują podwyżki stóp procentowych w USA przez bank centralny o 75 punktów bazowych.
Sawicki w analizie podkreśla, że w przypadku euro "nie można postawić tezy", iż europejska waluta ma "najgorsze za sobą" - i tak samo jest w przypadku złotego.
Z drugiej strony, analityk wskazuje na siłę dolara, której jednym z fundamentów jest "wyjątkowo agresywnie walczący z inflacją bank centralny". Sawicki przypomina, że w 12 miesięcy dolar zyskał wobec euro ok. 15 proc. i na chwilę - pierwszy raz od powołania wspólnej waluty europejskiej, czyli od 2002 r. - zrównał się kursem z euro.
W rok dolar podrożał w relacji do złotego o z górą 20 proc. USD/PLN od letnich szczytów wszech czasów dzieli zaledwie 3 proc. Wpływ polityki pieniężnej na los walut można porównać do obosiecznego miecza. Im gwałtowniej Fed zacieśnia (politykę pieniężną - przyp. red.) dziś, tym mocniej gospodarka może hamować, co przyspieszy cięcie stóp. Poprzeczka oczekiwań odnośnie do pułapu kosztu pieniądza w USA jest bardzo wysoko zawieszona, co z czasem może okazać się balastem - pisze Sawicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jako drugie źródło "siły dolara" analityk wskazuje niezależność USA od importu gazu i ropy.
"Głęboki kryzys energetyczny jest znacznie bardziej realny na Starym Kontynencie. Przekłada się również na korzystniejsze warunki handlu zagranicznego i sytuację w bilansie płatniczym. Sprawia to, że potencjał do osłabienia amerykańskiej waluty w najbliższych miesiącach należy ocenić jako znikomy. Agresywne nastawienie Fed odpychało kapitał od rynków wschodzących. Perspektywa łagodzenia stanowiska powinna być korzystna dla złotego, lecz strach przed globalną recesją nie pozwoli na wyraźne umocnienie polskiej waluty" - podsumowuje Sawicki.