Dolar we wtorek nad ranem kosztował 3,89 zł. Ostatni raz amerykańska waluta była notowana na takim poziomie w roku 2021. Biorąc pod uwagę ostatnie półrocze, dolar jest tańszy niż w wakacyjnym dołku (osiągnął wówczas wartość poniżej 3,95 zł). Listopadowe osłabienie spowodowało z kolei spadek poniżej wartości 3,99 zł.
Euro kosztowało z kolei we wtorek nad ranem 4,32 zł. Na przestrzeni ostatnich miesięcy unijna waluta najtańsza była w połowie grudnia (spadła do poziomu 4,29 zł), ale poziom 4,32 był już odnotowany w listopadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dolar najtańszy od pandemii
Eksperci XTB podkreślają, że trudno jednoznacznie wskazać powody osłabiania się złotego. Z uwagi na święta kalendarze ekonomiczne są bowiem niemal puste. To, co warte odnotownia, to umacnianie się euro względem dolara.
"Jeżeli trend wzrostowy na euro-dolar utrzyma się, złoty może kontynuować umocnienie Warto zauważyć, że kurs USDPLN pozostaje poniżej poziomu 3,94 zł, co z technicznego punktu widzenia wspiera scenariusz zakładający dalsze spadki" - pisze w swojej analizie Łukasz Stefanik Analityk Rynków Finansowych XTB.
Podkreśla też, że para euro-złoty pozostaje z kolei w konsolidacji. "Niemniej długoterminowy trend na tej parze także jest spadkowy" - podkreśla.
Zdaniem eksperta możliwe, że dopiero trwałe wyjście ceny powyżej strefy 4,40-4,41 zł mogłoby zmienić układ sił na wykresie. "Wcześniej jako opór należy także traktować okolice 4,36 zł. Dziś o poranku za dolara trzeba zapłacić 3,9195 zł, za euro 4,3330 zł, za franka 4,5980 zł, a za funta 4,9895 zł" - podkreśla.
Dolar konsekwentnie traci
Obecne osłabienie dolara jest silniejsze niż podczas wakacji. Amerykańska waluta w mijającym roku ustanowiła dwa szczyty swojej wartości - w marcu, gdy kurs dążył do granicy 4,50 zł (ale zatrzymał się 2-3 grosze niże) oraz październiku. Osiągnął wówczas 4,42 zł. Różnica jest więc spora, bo przekracza 50 groszy.
Co usprawiedliwia niskie notowania amerykańskiej waluty? Świat co prawda nie zapomniał o sytuacji na Bliskim Wschodzie, ale notowania ropy naftowej są dalekie od swoich maksimów - oscylują (w zależności od gatunku) wokół 75-80 dol. za baryłkę. Na początku grudnia ceny spadły poniżej granicy 70 dolarów, od tego czasu nastąpił więc wzrost. Wystarczy jednak spojrzeć na dane z września, gdy surowiec był wyceniany na 95 dol. - najdrożej od 2022 roku - by przekonać się, że sytuacja na rynku wciąż nie jest najgorsza.
Sygnały płynące z amerykańskiej gospodarki nie świadczą też o zaostrzeniu polityki banku centralnego. Eksperci spodziewają sie miękkiego lądowania gospodarki.