Tereny Dolnego Śląska od zawsze obfitowały w bogate złoża rudy miedzi. Ich geneza sięga czasów paleozoiku. Przełomowym momentem rozwoju tej gałęzi górniczej było odkrycie pod koniec lat 50. ubiegłego wieku gigantycznych złóż rud miedzi w rejonie Sieroszowic. Z czasem prace wiertnicze przesunęły się w kierunku Lubina i Głogowa. Dziś znajduje się tam największy w Polsce i jeden z największych na świecie kombinat miedziowy – KGHM.
Miasto, które zniknęło
Rok 1311. Miedzianka. To właśnie tu po raz pierwszy w Polsce wbito łopatę, by wydobyć spod ziemi rudę miedzi. Przynajmniej tak wynika z dokumentów, choć przypuszcza się, że już wcześniej trwały w tym rejonie prace kopalniane. W 150 sztolniach wydobywano nie tylko miedź, ale także srebro, rudy żelaza i kobalt.
Miedzianka tętniła życiem. Pojawiali się w niej coraz to nowi osadnicy. Rosły murowane domy, piękniały ogródki i pola. Powstał browar, słodownia, gorzelnia. A niezwykły rynek cieszył oko. I tak przez siedem wieków. W latach 1519–1945 Miedzianka miała prawa miejskie.
Jak podają źródła, Miedzianka była jednym z najpiękniejszych miast Sudetów. Więc przyciągała także turystów. Gdy Polska znalazła się pod zaborami, miejscowość zmieniła nazwę na Kupferberg.
Po II wojnie miejscowość znów znalazła się w granicach Polski. Odkryto wówczas bogate złoża rud uranu. I jak się okazało, to właśnie przypieczętowało los miejscowości. Armia Czerwona przejęła kopalnie, wysiedliła mieszkańców, mocno eksploatowała podziemne złoża, przy których pracowali przymusowi robotnicy, a urobek przewoziła do zakładu wzbogacania uranu w Kowarach. Następnie uran trafiał do Związku Radzieckiego.
Wydrążone szyby, a tym samym mocno zdewastowany teren, zaczął się po prostu zapadać, pochłaniając całe domy i gospodarstwa. Żołnierze dokończyli dzieła zniszczenia – wysadzili w powietrze kościół ewangelicki. Niedługo potem wprowadzono zakaz remontu domów. Ludność, która jeszcze pozostała, przesiedlono do Jeleniej Góry. Większość miasta wyburzono.
Nie wszyscy jednak zapomnieli o tym miejscu. Od 1989 roku miejscowość znów zaczęła odżywać. Reporterska książka Filipa Springera "Miedzianka. Historia znikania" z 2011 okazała się comebackiem tego miejsca. Kilka lat później powstał tam restauracyjny Browar Miedzianka, który przypomina historię tej miejscowości.
Od kopalin, przez zioła, po stolicę kongresu
Karpacz to kolejne ciekawe miasto na turystycznej mapie szlaku miedziowego. Co prawda nie ma dokumentów, które jasno mówią o jego początkach, ale legendy wskazują, że w 2000 r. p.n.e. rejon ten obfitował w złoto i kamienie szlachetne. Szczególnie Sowia Dolina, która znajduje się na południowy-wschód od Karpacza. Według Manfreda Quiringa, niemieckiego dziennikarza i autora licznych publikacji, najbardziej aktywnymi poszukiwaczami mieli być wówczas Kreteńczycy, a także Celtowie.
Pierwsza wzmianka o samym Karpaczu pochodzi z XV wieku. Odkrycie nad Jedlicą dość bogatych złóż rud żelaza oraz prowadzone na coraz większą skalę roboty górnicze przyczyniły się do powstania dużych, jak na ówczesne warunki, ośrodków metalurgicznych w Kowarach i Ścięgnach.
Na początku XIX wieku do początku XX wieku u podnóża Granatów i Walońskich Kamieni istniała kopalnia rud miedzi i ołowiu. Dziś pozostały po niej tylko stare sztolnie zwane Wilczymi Gniazdami.
Jednak z czasem zmieniał się profil samego miasta. Pojawiali się pierwsi goście, turyści, a sami mieszkańcy zaczęli wytwarzać leki ziołowe na wszelkie znane dolegliwości. A dzięki wędrownym handlarzom medykamenty trafiały na cały kontynent. Lata 1730–1780 to był czas najintensywniejszego rozwoju ziołolecznictwa. Informacja o ziołach z Karpacza znalazła się nawet w dziele naukowym Franciszka Siarczyńskiego.
Najintensywniejszy turystyczny rozwój miasta przypada na drugą połowę XIX wieku. Pojawił się pierwszy hotel, potem kolejne, a następnie zajazdy, tartak, zakład kąpielowy, apteka, a nawet agencja pocztowa z telegrafem.
Jak podają źródła, w roku 1913 przez Karpacz i Karpacz Górny przewinęło się 42 775 turystów.
Dzisiaj, co roku, miasteczko to odwiedza pół miliona gości, którzy zostawiają tu setki milionów złotych.
W tym roku we wrześniu zrobi się jeszcze ciaśniej. Powodem jest konferencja o międzynarodowym zasięgu - Forum Ekonomiczne, które od ubiegłego roku ma w Karpaczu swoją stolicę. Organizatorem jest Fundacja Instytut Studiów Wschodnich, która co roku gości kilkadziesiąt tysięcy przedstawicieli kręgów gospodarczych i politycznych z całego świata.
Warto być polskim Davos
Co prawda pandemia nieco ograniczyła ruch turystyczny, ale burmistrz Karpacza, Radosław Jęcek, uważa, że dzięki organizacji tego doniosłego wydarzenia nazwa miasta będzie teraz odmieniana przez wszystkie przypadki.
- Forum Ekonomiczne jest marką samą w sobie. To najważniejsze wydarzenie gospodarcze w tej części Europy z niemal 30-letnią tradycją – przekonywał na łamach "Rzeczpospolitej" burmistrz Karpacza.
– Dzięki organizacji Forum Ekonomicznego, Karpacz będzie odmieniany przez wszystkie przypadki. Media w Polsce, i nie tylko, bo w Forum biorą udział także zagraniczni politycy, nierzadko szefowie rządów, szeroko komentują wydarzenia, które mają tu miejsce. Co więcej, to nie jest tylko kwestia "czasu antenowego" podczas samego Forum, bo wypowiedzi występujących tu panelistów, czołówki świata biznesu, polityki i samorządów, są później wielokrotnie przywoływane w przeróżnych materiałach. Patrząc więc na ekwiwalent marketingowy związany z Forum, pokazywanie miasta, mówienie o nim, choć trudny do wyliczenia, jest na pewno wart wysiłków i nakładów związanych z organizacją tego wydarzenia. Polskie Davos będzie się teraz odbywało w Karpaczu, co mnie bardzo cieszy – dodawał Radosław Jęcek.
Artykuł powstał we współpracy z Instytutem Studiów Wschodnich organizatorem Forum Ekonomicznego w Karpaczu.