Epidemia koronawirusa to nie tylko ogromne wyzwanie medyczne i gospodarcze. To również wyzwanie technologiczne. Tam, gdzie rodzą się przeszkody, są też szanse biznesowe. Dla wielu firm z całego świata to okazja, by pojawić się na rynku.
Dla startujących w biznesie spółek to moment prawdziwego sprawdzianu. Czy pomysł zadziała? Czy będą klienci? Czy w nowej rzeczywistości technologia wciąż będzie zarabiać? Pytań wiele, a odpowie rynek. A ten w ostatnim czasie każdą złotówkę, euro i dolara ogląda dwa razy. I dopiero decyduje o wydawaniu.
Polacy również stanęli w wyścigu technologicznym o prym w walce z koronawirusem. I mają co pokazać. - Pandemia dała nam dodatkowy dopalacz - mówi wprost w medialnych wywiadach Miron Tokarski, prezes biotechnologicznego start-upu Genomtec.
Technologia firmy - Genomtec ID - otrzymała właśnie nagrodę "Technologia roku money.pl". Nagroda została przyznana podczas imprezy Impact'20 Connected Edition.
- Genomtec to polska firma, która potrafiła całe laboratorium umieścić w jednym małym urządzeniu - argumentuje Sebastian Ogórek, redaktor naczelny money.pl.
Genomtec ID od polskiej firmy Genomtec to w zasadzie rewolucja w świecie biotechnologii, diagnozach epidemiologicznych oraz walce z epidemiami i pandemiami wirusów. To niewielkie urządzenie, a w zasadzie laboratorium zamknięte w niewielkiej puszce. Rozmiar? Sprzęt jest nie większy niż nowoczesny smartfon. I wykonuje analizy w czasie do 15 minut.
Pozwala na wykonywanie badań u ludzi i zwierząt. Może być wykorzystany w przemyśle spożywczym, może wskazywać na skażenia środowiska, może być też wsparciem dla rolnictwa. Słowem: jest wyjątkowo wszechstronnym urządzeniem.
Szybka analiza to szybka diagnoza. A ta jest wsparciem w leczeniu. Urządzenie wykaże nie tylko obecność koronawirusa, ale każdy inny patogen - wykaże chociażby wirusowe zapalenie wątroby typu B czy zakażenia gronkowcem złocistym.
Pomysł wrocławskich naukowców w powszechnym użyciu może pojawić się pod koniec przyszłego roku. Sprzęt oczekuje w tej chwili na niezbędne certyfikaty. Jest już za to opatentowany.
Krew, ślina, wymazy, tkanki - to wszystko można badać za pomocą jednego urządzenia. Próbkę można przygotować w mniej niż 1 minutę. W zwykłym laboratorium trwa to kilkadziesiąt minut. Badanie? To kolejne kilkanaście minut przy użyciu Genomtec ID. Laboratoria analogiczne wyniki uzyskują po około dwóch godzinach. I to już pokazuje kluczową różnicę. I największą szansę.
Więcej testów w krótszym czasie to oczywista oszczędność. A przecież nie jest żadną tajemnicą, że na świecie nie ma służby zdrowia z nadmiarem środków.
W ciągu jednego dnia laborant jest w stanie przeprowadzić kilkanaście badań. W ciągu godziny przygotuje 3 próbki. W ciągu całego dnia - nie więcej niż 30. Sprzęt Genomtec pozwoliłby na masowe przeprowadzanie testów. W ciągu 24 godzin tylko jedno urządzenie pokaże wyniki dla 72 testów. A przy tym wymaga mniej obsługi, działa automatycznie. A wyniki mogą trafić na skrzynkę e-mailową.
Aktualna diagnostyka wymaga umiejętności posługiwania się sprzętem oraz wiedzy na temat właściwego przygotowania próbki. A to sprawia, że w domu sami nie przeprowadzimy testu. Gdyby Genomtec ID trafił do masowej produkcji, ta sytuacja może się zmienić.
Analizator mogą wykorzystywać m.in. lekarze rodzinni, pediatrzy, onkolodzy, weterynarze, naukowcy, a nawet konsumenci. Wystarczy nanieść kroplę materiału biologicznego. Resztę zrobi technologia i dostęp do gigantycznej bazy danych.
Sprzęty dostarczać mogą też anonimizowane informacje o globalnych ogniskach występowania poszczególnych chorób. A to oznacza, że fale grypy lub np. wirusów podobnych do koronawirusa można przewidywać znacznie szybciej.
Warto za to podkreślić, że naukowcy z Genomtec już potwierdzili swoją wiedzę. Wprowadzili na rynek np. testy wykrywające koronawirusa. Ich metoda już teraz oferuje 100-procentową skuteczność w wykrywaniu SARS-CoV-2 oraz innych najróżniejszych wirusów, bakterii i grzybów. Czas badania nie przekracza 8 minut. A zestawy testowe są już dopuszczone do sprzedaży na rynku europejskim.
Historia pokazuje, że epidemie są szansą dla start-upów. Tak było m.in. dekadę temu, gdy w Europie pojawiła się świńska grypa. Dla przykładu niemieckie przedsiębiorstwa opatentowały schody ruchome, które same się dezynfekują. Sprzęt sprzedaje się nawet w Australii. Inna niemiecka firma w ofercie ma powłoki zabezpieczające trudne do wyczyszczenia powierzchnie. Tym razem Polska i polska firma ma szanse być na liście technologii, które odniosły sukces.