Donald Trump pojawił się w budynku sądu na Manhattanie już na godzinę przed formalnym rozpoczęciem procesu. Wcześniej jednak opublikował serię wpisów na swoim portalu społecznościowym, w których twierdził, że proces jest "ukartowany", i zapowiadał, że w sądzie będzie "walczył o wolność 325 milionów Amerykanów". Zarzuty te powtórzył zebranym w sądzie dziennikarzom.
To jest polityczne prześladowanie. To atak na Amerykę. Dlatego jestem dumny, że tutaj jestem – stwierdził były prezydent Stanów Zjednoczonych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ocenił też, że w sprawę przeciwko niemu "bardzo mocno" zamieszany jest prezydent Joe Biden. Polityk skarżył się też na "niekonstytucyjny" zakaz wypowiedzi na temat sędziego i jego rodziny oraz świadków w sprawie. Zakaz ten został nałożony po serii jego wypowiedzi wymierzonych w te osoby. Prawnicy polityka złożyli również wniosek o wycofanie się sędziego Juana Merchana o wykluczenie się ze sprawy, lecz został on natychmiast odrzucony.
Proces karny Donalda Trumpa
Proces dotyczy 34 zarzutów wniesionych w 2023 r. przez nowojorskiego prokuratora okręgowego Alvina Bragga. Prokuratura zarzuca Donaldowi Trumpowi, że fałszywie sklasyfikował – jako zapłatę za usługi prawne – wydatki poniesione podczas kampanii wyborczej 2016 r. na zapłatę za milczenie aktorki porno Stormy Daniels na temat ich intymnych stosunków, jak również i innych osób mogących ujawnić niekorzystne dla niego historie. Aktorka otrzymała tuż przed wyborami 130 tys. dolarów za pośrednictwem ówczesnego prawnika polityka Michaela Cohena.
To pierwszy w historii proces karny byłego prezydenta USA. Rozpocznie się od wyboru 18 ławników (12 podstawowych i 6 zastępców) spośród ponad 500 wezwanych przez sąd mieszkańców Nowego Jorku.
Prowadzący sprawę sędzia Juan Merchan zada im serię pytań mających ustalić, czy mogą być bezstronnymi ławnikami. Dotyczyć będą m.in. przynależności do organizacji, uczestnictwa w demonstracjach czy pracy w firmach Donalda Trumpa.
Zdaniem CNN sama procedura wyboru ławników może potrwać kilka dni, a cały proces – nawet do dwóch miesięcy. W przypadku skazania politykowi może grozić więzienie.
Trump zarzuca, że wybór Nowego Jorku pozbawia go możliwości obrony
Prawnicy Donalda Trumpa, jak i on sam, twierdzą, że z uwagi na dominację wyborców Demokratów w Nowym Jorku nie ma on szans na uczciwy proces na Manhattanie. Dlatego też wciąż domagają się prawa do zmiany miejsca procesu.
Były prezydent i jego firma przegrali w ostatnich miesiącach szereg procesów cywilnych przed nowojorskimi sądami, w tym dotyczących oszustw podatkowych, oszustw finansowych oraz zniesławienia publicystki E. Jean Carroll. W sprawie tej ława przysięgłych uznała, że Donald Trump dopuścił się napaści seksualnej wobec niej.
Trump ma więcej problemów
Nowojorski proces jest pierwszą z czterech spraw karnych, które zostały wytoczone przeciwko kandydatowi Republikanów w nadchodzących wyborach prezydenckich. W sądzie federalnym w Waszyngtonie został oskarżony o działanie w zmowie, by nielegalnie utrzymać się przy władzy, w sądzie stanowym w Georgii – o działanie w grupie przestępczej mającej na celu odwrócenie wyników wyborów w tym stanie, natomiast w sądzie federalnym na Florydzie – o nielegalne przetrzymanie setek tajnych dokumentów, które zabrał do domu po zakończeniu prezydentury.
Daty ewentualnych procesów w tych sprawach są na razie nieznane. O losie przynajmniej tego pierwszego z nich może zadecydować Sąd Najwyższy, kiedy orzeknie, czy działania Donalda Trumpa były objęte prezydenckim immunitetem.