Bloomberg powołuje się na Grzegorza Onichimowskiego. To główny doradca ds. energetyki Platformy Obywatelskiej. Przekazał on agencji, że Westinghouse Electric Co. i Bechtel Group Inc., czyli amerykańskie firmy, które mają zbudować pierwszą polską elektrownię jądrową, powinny objąć co najmniej 30 proc. udziałów w projekcie.
Elektrownia jądrowa. PiS nie wymagało finansowego udziału Amerykanów
To by oznaczało zmianę warunków umowy. Bloomberg zauważa, że podpisał ją jeszcze rząd Prawa i Sprawiedliwości. Porozumienie między polskimi władzami a amerykańskimi koncernami nie wymagało jednak obejmowania wymogu kapitałowego przez tych drugich w rozwoju polskiej energetyki jądrowej.
Grzegorz Onichimowski w pisemnym komentarzu dla agencji zauważa, że energia z atomu "cieszy się znacznym poparciem społecznym" i "jest niezbędna do powodzenia transformacji energetycznej Polski". Jednak wiąże się też z ryzykiem, dlatego też przyszły rząd uznał za "pożądane", by amerykańscy partnerzy partycypowali finansowo w projekcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS jednak też zamierzało nakłonić spółki budujące elektrownię do objęcia 49 proc. udziałów. Jak podsumowuje Bloomberg, skończyło się jednak na tym, że "Westinghouse i Bechtel mają pomóc w zabezpieczeniu finansowania dłużnego dla projektu z amerykańskiego Export-Import Bank".
Projekt elektrowni jądrowej do zmiany?
Rząd Mateusza Morawieckiego zdecydował, że polska energetyka jądrowa docelowo będzie mieć moc od 6 do 9 GW pochodzące z sześciu bloków zgrupowanych w trzech elektrowniach. Miałaby ją osiągnąć do 2040 r. Jednak doradca Donalda Tuska stwierdził, że Polska może nie potrzebować aż tak dużej mocy wytwarzanej z atomu.
Idealnie byłoby zbudować dwie elektrownie. Pierwszą z Amerykanami, a drugą być może z innym partnerem – stwierdził Grzegorz Onichimowski.
Przypomnijmy, że pierwsza elektrownia jądrowa z trzema reaktorami ma stanąć w Lubiatowie-Kopalinie. Wybudować i zagwarantować technologię mają amerykańskie firmy Westinghouse i Bechtel. Drugą siłownię mają natomiast przygotować wspólnie PGE PAK Energia Jądrowa oraz koreański koncern KHNP. Docelowo ma powstać w Koninie-Pątnowie. Zgodnie z planami ma ona mieć co najmniej dwa reaktory. Plany dotyczące trzeciej elektrowni na razie są owiane tajemnicą.
Elektrownia jądrowa powstanie w innym miejscu?
Pojawiły się jednak wątpliwości co do lokalizacji pierwszej siłowni. W trakcie spotkania lidera Platformy Obywatelskiej z sympatykami we wrocławskim Jagodnie jedna z uczestniczek zapytała się, czy będzie możliwość przeniesienia projektu w inne miejsce, gdyż Lubiatowo-Kopalino ma duże "walory" turystyczne, które może stracić przez tę inwestycję.
Chcę być odpowiedzialnym człowiekiem, więc chcę pani odpowiedzieć: jeśli bez straty czasu i pieniędzy, bez ryzyka będzie możliwe przeniesienie lokalizacji na równie uzasadnioną, a bez takiego waloru turystycznego, to oczywiście będziemy to rozważać. Ale też chcę powiedzieć, chociaż serce mi krwawi, że jeżeli jednak obecna lokalizacja będzie koniecznością, to zrobimy wszystko, by zminimalizować straty w regionie, który jest dla pani tak cenny – odpowiedział jej Donald Tusk.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie wójta gminy Choczewo (to na jej terenie ma stanąć pierwsza elektrownia jądrowa). – Słowa byłego premiera wypowiedziane we Wrocławiu nie budzą we mnie niepokoju, tylko refleksję. Utwierdziłem się w przekonaniu, że jesteśmy krajem zaczarowanego ołówka. Pan Tusk chyba zapomniał, że to on stworzył projekt atomowy w Polsce, to on chciał budować kilkanaście lat temu elektrownię jądrową – stwierdził Wiesław Gębka w rozmowie z money.pl.
Jednocześnie lider PO zapewnił w Jagodnie, że "musimy jak najszybciej rozpocząć budowę elektrowni jądrowej", gdyż szybka transformacja energetyczna jest "polską racją stanu".