- Mój rząd złożył dzisiaj wnioski o płatność w KPO - powiedział Donald Tusk. Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen stwierdziła, że "musimy nadrobić stracony czas". 5 mld euro ma trafić w formie zaliczki do Polski jeszcze przed końcem tego roku. Będą to fundusze na dekarbonizację przemysłu.
- Jeśli dzisiaj mówimy o tym, że ten pozytywny proces ruszył, że te wielkie europejskie, czyli nasze pieniądze, zaczynają płynąć do Polski, to to jest oczywiście decyzja Komisji, to są oczywiście starania, jakie podjął natychmiast nowy rząd, ale tak naprawdę głównymi autorami tego sukcesu są ci wszyscy w Polsce, którzy nie poddali się w tych staraniach i w tej walce, czasami wręcz walce, o Polskę praworządną i o rządy prawa - dodał Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Partyjna błazenada"
Szymon Szynkowski vel Sęk, były minister spraw zagranicznych, na platformie X napisał o "partyjnej błazenadzie". Podkreślił, że wypłata 5 mld euro zaliczki z KPO jest "efektem wniosku złożonego przez ministra Pudę i co do których ostateczna decyzja zapadła już 9 grudnia na Radzie Ecofin z udziałem ministra Kosztowniaka. To, że dzisiaj zapada w tej sprawie jakaś decyzja jest zwyczajnym kłamstwem".
Zbigniew Kuźmiuk z kolei mówi o "wielkiej mistyfikacji", przekonując, że 5 mld euro to zaliczka z programu RePowerEU, "nie związanego z tzw. kamieniami milowymi. Zaliczki z RePowerEU zostały zatwierdzone przez Komisję Europejską dla wszystkich krajów UE w listopadzie tego roku".
Co załatwił w Brukseli Donald Tusk? Wyjaśniamy
Komisja Europejska rzeczywiście zatwierdziła 5 mld euro jako pierwszą transzę Krajowego Planu Odbudowy dla Polski jeszcze w listopadzie. Jak pisaliśmy w money.pl, "przy zatwierdzaniu zaliczki Bruksela nie sprawdza realizacji kamieni milowych i wywiązania się z zobowiązań polskiego rządu".
Jednak jak zwraca uwagę Donald Tusk w swoim wpisie, zmiana dotyczy tego, że pieniądze te zostaną wypłacone Polsce jeszcze w tym roku. Wypłata ma nastąpić jednorazowo, a nie w dwóch transzach w 2024 r. jak planowano wcześniej.
"Wniosek o kolejne 30 [mld zł - przyp. red.] już złożony. Ciąg dalszy nastąpi" - napisał premier.
Gdy w połowie listopada Grzegorz Puda, wówczas minister funduszy i polityki regionalnej, ogłaszał, że do Polski trafi 5 mld euro zaliczki z RePowerEU, wskazał, że 2,76 mld euro z tej kwoty to część dotacyjna, a kolejne 2,25 mld euro w części pożyczkowej.
"Puda dodał, że w przyszłym roku Polska otrzyma zaliczki w dwóch transzach, każda w wysokości ponad 2,5 mld euro. Zwrócił uwagę, że Polska złożyła wniosek o rewizję KPO w terminie" - pisaliśmy wówczas.
Do "zamieszania" wokół zaliczki z KPO dla Polski odniosła się też szefowa resortu funduszy.
- Niezależnie od pierwszego wniosku o płatność KPO, jest dodatkowa część, która nazywa się RePowerEU, z niej najprawdopodobniej już w tym roku dostajemy 5 mld euro, które są przeznaczone na zieloną transformację, aby dofinansować inwestycje w produkcję zielonej energii. Efekt będzie taki, że energia będzie tańsza i czystsza w Polsce. Wniosek, który skierowałam dzisiaj z KPO na 6,9 mld euro, dotyczy całościowo funduszy KPO, w tym również cybertransformacji, inwestycji w usługi edukacyjne, zdrowie i transport - wyliczała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej w TVN24.
Powiedziała, że "dyplomatycznie z zaskoczeniem" odbiera tę aferę i sugestie, że te pieniądze dla Polski "zarobił Mateusz Morawiecki". - Ten dokument, który dzisiaj podpisałam, mógł być podpisany już dwa lata temu, ale nie został. Nie było woli politycznej, by z tych pieniędzy realnie skorzystać i w Polsce je inwestować, ani woli politycznej w obszarze praworządności - dodała.