Ważą się losy ustawy budżetowej. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Andrzej Duda rozważa skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. O tę kwestię został zapytany premier w trakcie wtorkowej konferencji prasowej. – Nie sądzę, żeby prezydent decydował się na taki ruch, bo on jest zupełnie irracjonalny – rozpoczął.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po pierwsze bardzo szkodliwy z punktu widzenia interesów ludzi. Ja wiem, że to jest druga i ostatnia kadencja pana prezydenta, więc być może nie przejmuje się opinią publiczną, ale nie wygląda mi na człowieka, który chciałby tak "na żywca" dokuczyć tym, którzy czekają na podwyżki. Pomijam już fakt, że nie ma żadnej podstawy, żadnego powodu, dla którego miałby kierować ten budżet do Trybunału – stwierdził Donald Tusk.
Skierowanie budżetu do TK udowodniłoby jedno
Przypomnijmy, że mediach pojawiły się głosy, że niektórzy politycy mają namawiać Andrzeja Dudę, by ten odesłał budżet do Trybunału Konstytucyjnego. Ewentualne stwierdzenie przez TK niekonstytucyjności miałoby być furtką do skrócenia kadencji Sejmu i rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych, choć jeden z konstytucjonalistów w rozmowie z money.pl nie zgadzał się z takim odczytywaniem przepisów ustawy zasadniczej.
Również chcę jasno i wyraźnie to powiedzieć, bo słyszę jakieś spekulacje o przedterminowych wyborach. W ogóle nie będzie takiej możliwości. Nawet skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego nie powoduje konieczności ogłoszenia przedterminowych wyborów – powiedział niespełna dwa tygodnie temu Andrzej Duda.
A zatem prezydent mógłby skrócić kadencję Sejmu tylko w sytuacji, gdyby parlament nie dochował konstytucyjnych terminów uchwalenia ustawy budżetowej. To jednak się nie wydarzyło. Senat zakończył procedowanie nad budżetem 24 stycznia, czyli cztery dni przed ostatecznym terminem. Zgodnie z konstytucją Andrzej Duda ma siedem dni na podpisanie ustawy lub skierowanie jej do TK.
– Nawet jeśli jednak skieruje budżet, to uzna, że ten budżet jest, tzn. nie będzie podawał w wątpliwość, czy został on złożony, czy nie. Więc na pewno nie ma mowy o pretekście do rozwiązania parlamentu poprzez wysłanie budżetu do Trybunału – stwierdził Donald Tusk.
Doprecyzował, że aby prezydent mógł skrócić kadencję Sejmu, to musiałby odmówić podpisania ustawy, gdyż uznałby np., że nie jest ona budżetem. Ocenił, że byłby to "dość karkołomny" ruch.
Będą przedterminowe wybory przez budżet?
Skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego jednak de facto opóźni uchwalenie budżetu. TK miałby bowiem dwa miesiące na ocenę ustawy. Gdyby natomiast uznał, że jest ona niezgodna z konstytucją, to rząd musiałby działać na podstawie prowizorium budżetowego, czyli projektu ustawy złożonego jeszcze przez poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości. Tym samym "zamrożone" zostałyby podwyżki dla nauczycieli i budżetówki.
O tę kwestię był także pytany premier na konferencji. – Gdyby w jakiś sposób prezydent Duda i instytucje, których i wiarygodność, i ważność są bardzo wątpliwe, np. Trybunał Konstytucyjny (...), jeśli rzeczywiście poprzez jakąś nadzwyczajną kreatywność znajdą sposób, żeby blokować możliwości funkcjonowania państwa, jeśli prezydent Duda na polecenie pana prezesa Kaczyńskiego chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i rozpisanie nowych wyborów – ogłosił.
Ta władza ma ludziom pomóc, zapisaliśmy w budżecie ludziom pieniądze, czekają na te pieniądze. Nie chodzi tylko o podwyżki, ale to jest najbardziej spektakularne. Więc każdy, kto będzie chciał zrobić zamach – i to zupełnie bez uzasadnienia – na interesy tych najbardziej potrzebujących, to się zdziwi. Na pewno nie będziemy tolerowali takiego działania – dodał Donald Tusk.
Podkreślił jednak, że na razie mówi to "we własnym imieniu". A zatem decyzję o przedterminowych wyborach musiałby jeszcze skonsultować z koalicjantami.
Jednak zgodnie z konstytucją Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej dwóch trzecich głosów ustawowej liczby posłów (tj. minimum 307 głosami na 460 posłów). Do tego kroku byłyby potrzebne też głosy posłów PiS-u czy Konfederacji.
Są już pierwsze komentarze
Na komentarze dotyczące słów premiera nie trzeba było długo czekać. W serwisie X Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion, zwrócił uwagę, że na razie nie wywołały one reakcji rynków.
Podczas konferencji PDT (premier Donald Tusk – przyp. red.) zdawał się rzucić swoiste wyzwanie PAD (prezydentowi Andrzejowi Dudzie – red.) i JK (Jarosławowi Kaczyńskiemu – red.) mówiąc, że jeśli PAD uniemożliwi podwyżki płac przesyłając budżet do TK, to rozważony zostanie wniosek rządzących o rozwiązanie Sejmu i wcześniejsze wybory. Rynki nie reagują, ale jeśli PAD zaryzykuje to zareagują – stwierdził ekspert.
Michał Paprocki, radca prawny, partner i szef Departamentu Rozwiązywania Sporów w Chmaj i Partnerzy sp.p., porównał z kolei rozgrywkę premiera z dawnym obozem rządzącym do szachów.