Prawie siedem lat minęło od momentu, gdy Donald Tusk zamienił gabinet prezesa rady ministrów na biuro szefa Rady Europejskiej. I choć jako premier nie mógł narzekać na niskie zarobki, finansowe eldorado czekało go dopiero w Brukseli.
W latach 2014-19 Tusk, jako pierwszy Polak, stanął na czele RE, z miejsca zyskując nieformalny tytuł "króla Europy". Z zaszczytną funkcją wiązało się także wysokie uposażenie. Według różnych rachunków na jego konto każdego miesiąca trafiało od 105 do 140 tys. zł. Na tym jednak nie koniec. Polityk miał bowiem do dyspozycji aż trzech kamerdynerów i czterech kierowców.
Jakby tego było mało, byłemu szefowi Platformy Obywatelskiej przysługiwała także dieta na mieszkanie oraz budżet reprezentacyjny. Tym samym Tusk nie zapłacił złotówki (lub raczej euro) z własnej kieszeni na wynajem lokum i zakup garniturów czy butów wyjściowych.
W sumie w ciągu pięciu lat piastowania funkcji "króla Europy" polityk zainkasował ok. 6,7 mln zł. Po upływie jego kadencji przypadła mu także sowita odprawa. Przez trzy lata (z czego został rok) przysługuje mu tzw. dodatek przejściowy w wysokości ok. 40 tys. zł miesięcznie. W sumie daje to dodatkowy zarobek w postaci pół miliona złotych.
Jest tego jednak więcej. W listopadzie 2019 r. polityk został wybrany na stanowisko przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. Tutaj Tusk zarobił już nieco mniej, bo "zaledwie" 30 tys. zł miesięcznie. Po 18 miesiącach wzbogacił się więc o ok. 540 tys. zł, a ponieważ nadal pełni tę funkcję, kwota będzie rosła do momentu jego rezygnacji lub upływu kadencji.
Choć sam Tusk nie powinien narzekać na brak zajęć, a w kuluarach na Wiejskiej coraz głośniej mówi się, że wkrótce obejmie fotel szefa Koalicji Obywatelskiej, polityk już w 2022 r. zyska kolejne źródło dochodu.
Po ukończeniu 65. roku życia w ramach pracy w strukturach europejskich przypadnie mu bowiem emerytura w wysokości 21 tys. zł. Jeśli dodamy do tego blisko 9 tys. zł świadczenia, na które pracował w Polsce, w sumie Tusk inkasować będzie 30 tys. zł.
Co ciekawe, na nieco niższą kwotę może liczyć... prezes Prawa i Sprawiedliwości, odwieczny rywal Tuska, Jarosław Kaczyński, który pobiera emeryturę w wysokości ok. 7 tys. zł. Niewiele. Jeśli jednak uwzględnimy także jego dietę poselską i dodatki, wówczas "goła" pensja prezesa wzrośnie do 14 tys. zł (dane za 2020 r.).
Donald Tusk na ratunek. Ile zarobi w Polsce?
Choć powroty bywają bolesne, Tusk na brak ofert nie może narzekać. W przypadku objęcia przez niego szefostwa w KO nie powinien jednak zarobić. Pobieranie pensji z tytułu kierowania partią nie ma w Polsce wielu zwolenników, o czym przekonał się m.in. Adrian Zandberg, stojący na czele partii Razem, który inkasuje z tego tytułu 3,5 tys. zł.
Co innego w przypadku przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Jeżeli te odbędą się już w tym roku, a Tusk ponownie zasiądzie w ławach poselskich, na jego konto każdego miesiąca spłynie dodatkowe 9892,30 zł brutto. W sytuacji objęcia stanowiska wicemarszałka Sejmu (jeżeli opozycja przegra) lub premiera rządu (w razie wygranej KO), Tuskowi przydałoby odpowiednio 3 tys. zł i ok. 5 tys zł więcej.
Czytaj także: Emerytura prezesa PiS. O takiej ludzie mogą pomarzyć
Ostatnie oświadczenie majątkowe byłego premiera sprzed siedmiu lat wykazało, że na tamten czas zgromadził na koncie 152 tys. oszczędności w złotówkach i 2,4 tys. w dolarach. Ponadto wspólnie z żoną Małgorzatą byli właścicielami dwóch mieszkań - jednego o powierzchni 65,5 mkw. i drugiego mniejszego, 40-metrowego, które wyceniono wówczas na 800 tys. złotych. Do tego doszła działka letniskowa o wartości 150 tys. złotych.
Co ciekawe, z oświadczenia mogliśmy też wyczytać zarobki żony premiera. Małgorzata Tusk z tytułu praw autorskich do książki, którą wydała rok przed wyjazdem męża, zarobiła 100 tys zł.